Dzisiaj jakoś trochę więcej, niż przez te ostatnie dni, ale też chyba nie jakoś tragicznie... No bo zjadłam tak:
ś (7.00): 3 naleśniki same :p (praktycznie bez tłuszczu)
IIś (9.40): kanapka z 2 kromek chleba żytniego, polędwicy i odrobinką masła
w szkole (11.30): małe jabłko
po szkole (16.00): pół talerza kopytek z podsmażaną cebulką, trochę sałatki z 2 kromkami chleba żytniego ze słonecznikiem
I to wszystko. Trochę zaszalałam po szkole, ale nie jest chyba najgorzej.
Zauważyłam coś takiego, że jak nie jem coś przez kilka godzin, to i mogę nie jeść jeszcze przez długi czas, a jak coś zjem, to mam taaaaki apetyt... Stąd ta sałatka potem. :P Trochę się pusto w lodówce zrobiło, stąd też te naleśniki rano. Ale byłam na zakupach, więc jutro będzie lepiej. :P Tym bardziej, że jutro do 17 w szkole...
Mhh, lecę odrabiać lekcje. Paaa. ;)
ps. od środy -1.2kg :D
headline
19 lutego 2013, 19:02ćwiczysz coś? jeżeli tak to nie musisz tak ostro trzymac sie zasad i dań ktore jesz:)