Dzisiaj pojechałam z mężem coś zjeść do jakiegoś baru. W moim menu dietetycznym była dzisiaj zupa. Jak weszłam do knajpki to były zestawy dnia a tam.....naleśniki z nutellą i bananem. Ja lubię takie zestawy. Sekunda zawahania.....i wzięłam zupę ogórkową. No i na tym skończył się mój obiad. Smak mi przeszedł obok nosa, ale dałam radę i teraz się cieszę. Za chwilę idę jeszcze ćwiczyć - godzina przede mną - mąż mnie też wspomaga tym, że sam idzie biegać na bieżnię, którą mamy w domu. Razem jakoś idzie raźniej. Dzieci wracają dopiero w sobotę, nasz pies od dwóch dni wyje jak szalony, widać że tęskni za dziećmi. No....i tak kolejny dzień prawie za mną....
loginek2005
23 stycznia 2014, 11:35Ogórkowa to moja ulubiona zupa, też bym się na nią zdecydowała ;). Ciesze się że dałaś radę..
Angela104
22 stycznia 2014, 17:36oo to swietnie ze sie nie skusiłas ;)