Za mną kolejny ciężki wieczór….. znowu kłótnia. Posypało się trochę niepotrzebnych i przykrych słów. Ale porozmawialiśmy na spokojnie jak emocje opadły i znaleźliśmy przyczynę. To nasze nadmierne poddenerwowanie jest związane z praca - moje przenosiny, a mój Mąż jest tak zawalony, że jak to określił “pali mu się za tyłkiem”. Spróbujemy wrzucić trochę na luz. Godzenie się przypięczętowaliśmy domową malinówką, potem paprykowymi waflami ryżowymi, a potem……. :-) Ok-wieczór średnio dietetyczny, ale chyba było nam to potrzebne na “ochłodzenie” emocji i rozluźnienie po ciężkim początku tygodnia. Mam nadzieję, że teraz już będzie dobrze.
therock
24 października 2013, 14:58tego wam życze:)
berdonkaa
24 października 2013, 09:35Oj czasem ciężko ominąć kłótnie ale najważniejsze że umiecie się pogodzić :)
Kamila112
24 października 2013, 08:59Tak nerwy to zły doradca. Wtedy mówimy sobie tyle złych słów. Najlepiej się uspokoić wyciszyć i spokojnie rozmawiać. Wszystkiego Dobrego :)