Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po piątku było dobrze :-)


W piątek wieczorkiem trochę nagrzeszyłam - przyznaję się bez bicia. Nie zamierzam się tłumaczyć, ale potrzebowałam się rozluźnić w absolutnie nie-dietetyczny sposób. Ale było, minęło :)

Weekend całkiem przykładny - nawet jak było coś słodkiego to skrupulatnie wliczone w jadłospis. Powiem nawet więcej - mój Mąż wczoraj otworzył paczkę paluszków, a ja powiedziałam, że nie chcę :) Kiedyś to było nie do pomyślenia. Ja odmówiłabym paluszków? NO WAY! Oprócz tego zmobilizowałam się do przemierzenia ciała oraz do odkurzenia stepu i pulsometru. Miła niespodzianka czekała mnie w niedzielę, gdy okazało się, że jedna z moich ulubionych spódnic zrobiła się jakaś taka luźna w biodrach. Ulubiona, ale w razie czego rozstanę się bez żalu :) Fajnie jak mimo grzeszków jakieś efekty są. Postanowiłam też spisywać swoje posiłki. Z jednej strony dla kontroli, a z drugiej dla informacji na przyszłość. Mam jeszcze stare zapiski tego typu i czasem bywają inspiracją, gdy coś idzie nie tak. 

Poza kwestiami diety to zgodnie z planem udało mi się umyć okna - przepraszam wszystkie regiony gdzie przez moje mycie okien padało :) Poza tym w niedzielę Michalina miała nawrót biegunki. Biorąc pod uwagę, że była to prawie sama woda i nastąpił nawrót lekarz podejrzewa rotawirusa. Na szczęście Miśka ma apetyt, pije, więc myślę, ze nie ma ryzyka hospitalizacji. Wczoraj jak w przychodni zobaczyła, że jakaś mama otwiera dziecku paluszki to pierwsza pognała. My czasem dajemy jej te juniorki, a przy tej biegunce sól jej się przyda, bo orsalit jest be…. i muszę się mocno nagimnastykować, żeby w ogóle zrobiła 1 łyk. Dzisiaj została z babcią (babcia ma 2 dni urlopu). Dzwoniłam też do koleżanki, która ma dziecko w tym samym żłobku i jej córka od wczoraj wymiotuje. Żłobki…. ale co zrobić?!

ps. AHA - zaczęłam jeść kolację :)

  • kiziamizia23

    kiziamizia23

    14 marca 2016, 21:04

    zobaczymy jak to z tą kolacją będzie wszystko wyglądało, daj znać za jakiś czas:) no tak uroki skupisk dzieci, co zrobić;) Jak mała znosi żłobek w ogóle? (ile ma miesięcy/latek). Gratuluję efektów:) ja wszystkie ciuchy które kochałam a stawały się za duże zegnałam bez żalu he he :)

    • Kora1986

      Kora1986

      15 marca 2016, 07:16

      Michalina jutro skończy 15 miesięcy. Zaczęła chodzić jak miała 9. Sporadycznie były sytuacje, że nie chciała zostawać - np. po dłuższej przerwie, ale zdarzały się też sytuacje, że nie chciała iść do mnie na ręce tylko z powrotem na górę do dzieci. Generalnie jestem zadowolona - ona chodzi chętnie, uczy się nowych rzeczy (np. pokazywania do piosenek), przestała też się bać innych dzieci, a był z tym problem.Jedyny minus to te choroby, ale podobno pierwszy rok niestety tak wygląda zanim nie nabierze odporności, ale i tak jest dobrze, bo w sumie u niej to tylko jakieś przeziębienia i nie ma konieczności stosowania antybiotyków.

  • krcw

    krcw

    14 marca 2016, 15:09

    ja z paluszkami tak nie mam ale jak ktoś chipsy otwiera :D:D ale tez nie jem albo sporadycznie :D

    • Kora1986

      Kora1986

      15 marca 2016, 07:17

      Ja generalnie wolę słone rzeczy niż słodkie, choć muszę przyznać, ze jak zaczęliśmy bardziej gotować pod Michalinę (mniej soli) to chipsy wydają mi się za słone :-) Paranoja :-)

    • krcw

      krcw

      15 marca 2016, 12:38

      tez wole słone przekąski ale nie jem choć dużo używam soli morskiej ale ona jest spoko :)

  • angelisia69

    angelisia69

    14 marca 2016, 14:36

    oj te wirusiska okropne!!Dosyc mam ich i cie rozumiem,jak nie kaszel to biegunka i zaraz nastepne cholerstwo!!moj syn lubi na szczescie orsalit,kupuje malinowy zazwyczaj.niech wraca malutka do zdrowia.Co do jedzenia w 100% sie zgadzam,ja nigdy nie rezygnowalam z niczego,tylko zawsze trzymalam umiar,i umiem sie cieszyc slodkim codzien do 200kcal i wliczyc to w bilans,dzieki temu mi nie brakuje niczego i nie rzucam sie na slodkie.Pozdrawiam

    • Kora1986

      Kora1986

      15 marca 2016, 07:18

      No my mamy właśnie malinowy i ni hu hu :-) Ale dodaję troszkę soku malinowego domowej roboty od mojej Teściowej i ta odrobinka na tyle zmienia smak, że jakoś to idzie.