Święta upłynęły mi “suto”. Jeszcze się nie ważyłam, ale na pewno jest na plusie. Czy z tego powodu mam doła i załamuję ręce? Absolutnie nie. Od tego są święta, żeby zjeść kawałek ciasta czy zakazanej sałatki z majonezem. W świąteczną niedzielę była u nas rodzinka - tort udał się przepysznie W poniedziałek nasi przyjaciele. Wyświętowałam tą swoją 30-tkę jak nie wiem co Było miło
We wtorek miałam jeszcze urlop, bo musiałam z Michaliną jechać do lekarza i żebym już za dużo nie przytyła to coś mi zaszkodziło i spędziłam pół wtorku w wc i część nocy też. Mój kochany Mąż patrząc na moje cierpienie stwierdził, że na pewno nie przytyłam po świętach skoro mnie tak “wyczyściło”.
Przez okres świąteczny leżały też trochę ćwiczenia, choć byłam na świątecznym spacerze nawet na siłowni pod chmurką, ale sukienka nie chciała współpracować na tych sprzętach. Wczoraj wieczorkiem poćwiczyłam, dzisiaj też jest taki plan. Powoli wracam na “właściwsze” tory, bo do super restrykcyjnej diety chyba już straciłam serce po tylu latach….
roogirl
31 marca 2016, 22:09Ja też się nie załamuje. Trzeba wrócić do normalnego jedzenia i będzie dobrze :)
kiziamizia23
31 marca 2016, 20:24Zgadzam się w zupełności :D no ja swoją też nie dawno świętowałam, już zdążyłam zapomnieć jaka jestem stara he he ;)
milunia0404
31 marca 2016, 11:08O rany, jak ja tego nie lubię :/ Fakt z pewnością ubyło to co wszamałaś, ale te uczucie w przełyku... Po to są święta kochana żeby spędzić je z bliskimi a nie katując się dietą i ćwiczeniami :)
BeataS1984
31 marca 2016, 10:56Dobre podejście do świąt. A mąż napewno ma rację - poszło wszystko co przytyłaś w kibelek. Także nie martw się waga będzie napewno na minus