tym razem... Praca na nowym oddziale-wre.Dobrze, musze sie ruszac niezle!Wczoraj dalam sobie prezencik calodziennego obzarstwa - a to w nagrode-za pierwsze stracone kilosy! Nawet nie mam zadnego (nawet najmniejszego) wyrzutu sumienia! Za to - nad ranem- meczylo mnie to jedzenie-wciaz nie mieszczace sie w zoladku- okropnie! I o to wlasnie chodzilo. Musze zapamietac ten stan, jest szansa, ze sie w takim nasileniu- nie powtorzy...Moja "prywatna" wersja dietki-pracuje. Nie czuje sie glodna i po dwoch tygodniach, czuje , ze moj organizm ja polubil.
Co by tu jeszcze? Ano, ze jak troche jeszcze schudne-to bede mogla naprawde sie pochwalic swoim osiagnieciem, a na razie- samej sobie przytakuje, i mam nadzieje-ze jakos to utrzymam na dluzej. Niestety, wiem juz z doswiadczenia-ze to nie poraz pierwszy sie cos udaje, ale sukces-aby trwal-wymaga wiecej pracy - w fazie jego utrzymania.i z tym jest bardzo ciezko....
luckaaa
5 lutego 2012, 09:48da sie schudnac , to i da sie utrzymac , ja tak sobie ciagle wmawiam ... :)
adem
23 stycznia 2012, 00:06powodzenia :)