Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przedwczoraj w pracy,


juz pod koniec zmiany, spadl mi na duzego palucha (prawej nogi, jakby to mialo jakies znaczenie...) odkurzacz. Syknelam z bolu, i rzucilam robote, szybko dzwoniac po szefowa, by cos z tym zrobila. Szefostwo szybciutko sie pojawilo, bo jakby nie bylo - to wypadek w pracy, i trzeba zaraportowac powyzsze zdarzenie. Najpier, ze wzgledu na "krwawy" widok mojego palucha, powieziono mnie na wozeczku - do pogotowia ratunkowego, gdzie juz witaly mnie znajome twarze! Zrobilo mi sie cieplej, mimo wielkiego bolu...Vicki zadbala o odpowiednia ilosc lodu, by ulzyc skrawionemu czlonkowi mojego ciala, a Ana podala mi taka ilsoc srodkow przeciwbolowych (jakas specjalna skladanka, po ktorej zaczelam zartowac z kazdym napotkanym po drodze!), i pojawiali sie po koleji wspolbratancy sprzatlniczej doli w naszym szpitalu. Robilo sie coraz weselej! Dosyc szybko dopuszczono mnie do doktora, ktory okazal sie dopasowanym do mojego (juz coraz weselszego) nastroju! Ostatecznie, przyzostal sie ze mna Denis, ktory postanowil byc swiadkiem calego zabiegu usuniecia pazura( bo na skutek upadajacego odkurzana, nastapilo ostre ciecie w paluchu, ale bez mozliwosci usuniecia pazura, ne mozna bylo nalozyc szwow...)Ok, pomyslalam, teraz koniec zartow! No, i sie zaczely zarty ze strony dokotora , bo wlasnie oswiadczyl , ze to bedzie Jego "pierwszy raz" usuwania pazura, i zebym byla dla Niego wyrozumiala! Na poczatku nie wyczulam, ze to zart i przestrach ogarnal moja wybroznie! Ale, Denis upewnil mnie, ze to nie mozliwe, (choc wiek lekarz byl dosyc mlodego wieku, i brak takiego doswiadczenia mogl byc rzeczywistym faktem!). Zaczelo sie wbijanie zastrzykowych igiel, i nie powiem, sciskalam z bolu reke denisowi, ze pelna przekonania jestem, zostal Mu slad po wbijaniu moich paznokci! A niech wie, jak cierpia tatusiowie, kiedy sa swiadkami porodow swoich polowic!
  Potem, czekajac jakis czas na calkowite zamrozenie palucha, zmienilismy zupelnie front rozmow, i przeszlismy na tematy rodzinne.Bla, bla, bla.....A tu juz czas na wyrywanie pazura.Scisnelam wiec oczu ze strachu przed tym krwawym widokiem, ale Denis - wszytsko pilnie obserwowal! Dziwne to, bo nigdy nie podejrzewalam artysty - nauczyciela o taka odpornosc na krwawe widoki!
  Nagle lekarz oswiadczyl mi, ze moge wziac sobie "na pamiatke" swojego pazura! No wiecie co?! Pomyslalam, ze to zart, ale nie! Denis zabral tego pazura, i oswiadczyl, ze go pomaluje na zloto-jakis kolor, i ten "piece of art" bedzie dostarczony mi osobiscie! Ok, nawet moja wyobraznia tego "przeskoczyc" nie moze, wiec nie rozwazam wiecej tego pazura...
    Potem juz tylko czekanie na papiery, i odjazd taksowka do domu, w, ktorym  - jak sie pojawilam, wszyscy juz spali, wiec o kolach-podreptalam do lozka, a ze bylam po kolejnej porcji silnych lekow, odplynelam w sen....

  • roxy1

    roxy1

    17 maja 2009, 23:38

    masz rację Krysiu małe dzieci mały kłopot duże dzieci duży choć nie mogę powiedzieć,ze mam przez moją latorośl jakies poważne problemy co to to nie, zgrzeszyłabym narzekając, mam dobrą córkę, wrażliwą czasem nadmiernie ale ma to i swoje dobre strony,jest niesamowicie inteligentna i to mnie czasem przeraza tzn. ta jej mieszanka wybuchowa, hm.... w sumie to boję się najbardziej, że zrealizuje te swoje plany studiowania w Strassburgu, wyjedzie i zostawi mnie samą i co ja wtedy ze sobą zrobię?