sie nie ucieknie! Bo ja wlasnie chce podzielic sie z Wami moim (malym) odkryciem, na skale utraty wagi bez wiekszych (dla mnie) glodowek....Zadnych wykrzyknikow na koncu zdania, bo wiele razy, kazda z nas juz sluszala o takich dietkach - cudkach! Gorzej bylo z realizacja takich, ale to juz inna sprawa. Otoz, podczs mojej pracy, a raczej wieczoru, w ktorym bylam bardzo zajeta, nie mialam (doslownie!) czasu na schodzenie do kawiarenki na przerwe, by cos zjesc. Wiec, zeby nie pasc z glodu na pysk, zaczelam (z zegarkiem na reku! - co godzine) podzerac cos , takimi wiekszymi kesami, do zaspokojenia glodu. Po szostej, czy siodmej takiej zagryzce - zamiast byc coaraz glodniejsza, ja czulam sie tak napakowana jedzeniem, az wierzyc nie moglam! Obliczylam szybko, ilez to ja kalorii polknelam przez te osiem godzin, bo czulam sie najedzona jak maly wieprzek, naprawde! I coz mi z tego wyliczenia wyszlo? Otoz, bylo tego nie wiecej, jak osiemset kalorii! A ja przeciez pracuje czasami bardzo ciezko, i wierzyc mi sie nie chcialo, ze tak moglo mi sie udac! zachwycona t a k i m sukcesem, powtorzylam moj "drill" nastepnego wieczora, znowu sie udalo! Niestety, nie powtorzylam tego osiagniecia przez nastepnych pare tygodni, ale wlasnie od tygodnia, powrocilam do tego sposobu, i staram sie trzymac tego rytmu. Musze jednak nadmienic, ze sniadanie mam zlozone z dwustu kalorii, i pochodzi ono z diety bananowej, i jesli sniadanie ma dwiescie kalori-moze nawet do trzystu, to najblizszym posilkiem (czasowym) bedzie przekaska za dwie-dwie i pol godz, ale juz nie wiksza niz 100 - 150 kalorii! I tak do konca dnia, przy czym, siadam do obiadu z mezem, ktory wraca z pracy po szostej wieczorem, i juz jem z "laski", bo czuje sie naprawde nie glodna! Potem , troche przed snem - musze walczyc ze swoim lakomstwem(zaznaczam: z lakomstwem, bo nie glodem!). Zaraz padna pytania, ile to ja zgubilam kilogramow i przez jaki dlugi czas. Nie odpowiem teraz na to pytanie, bo naprawde, musze poczekac, a dodatkowo czekam z godziny na godzine - na miesiaczke, wiec ten fakt moze zawazyc na moim sukcesie, ale , mysle, ze jakies dwa kilo mam z glowy...Tak sobie to rachuje, ale jeszcze na kwiaty i laurki - za wczesnie, wiec, musze popracowac nat moja dietka...Rowniez chce dodac, ze moje jedzonko ma wszytskiego po trochu, i zaklada obecnosc kawalek ciasta, owoce, jogurty (potas przyspiesza spalanie tluszczu!), mieso, wode, kawe, cherbate ...i ...kieliszek czerwonego wina na koniec dnia!
Jeszcze musze sie zmobilizowac do cwiczen, takich na talie (400 ruchow s a m y m tulowiem w lewa i w prawa strone, dosyc energicznie, z wyciagnietymi rekami na boki, )
Ok, to chyba tyle, jakby Ktoras z was miala pomysly na ulepszenie mojej dietki, to dajcie znac!
magdast
12 czerwca 2009, 22:30...trzymam kciuki ...
Powiot
12 czerwca 2009, 20:42Coś mnie tknęło i ....zajrzałam do siebie,zobaczyłam Twój ślad i..jestem!Do Mariolki nie mogę zajrzeć, bo nie jestem w gronie Jej znajomych:( Podziwiam Ją szczerze z wielu względów i mam nadzieję,że będzie u Niej wszystko OK! Ciebie ściskam serdecznie i życzę powodzenia @>--
adiafora
12 czerwca 2009, 19:59Wydaje mi się , że gdy jest się zapracowanym . To najtrudniej o te ćwiczenia . Ale co tam na pewno dasz radę :) Powodzenia