Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dlaczego nie zostałam dietetykiem i jak nie
zjadłam ciasta! śniadanie i kolacja- foto!


Witajcie!

Wytrwałam! Ciasta wczoraj przeze mnie nie ruszone! Budzę się rano, myślę- zjem! Idę wygłodniała do kuchni w celu popełnienia kolejnego dietetycznego grzechu:
- mamooo, jest jeszcze to wczorajsze ciasto??
- nie ma, tata zjadł!

 

O jaka szkodaaaaaaaaa! W zamian jestem zmuszona do jakiegoś tam zdrowego jedzenia. A, że pogoda za oknem nieciekawa, wszędzie biało, to zaglądam do lodówki i robię sobie zimowe kanapki! 

Zwykły chleb z serem białym. Gryzę i przez chwilę wyżywam się na tym śniegu, który pada za oknem, gdyż mój serek łudząco przypomina mi to białe cholerstwo, które nie chce nas opuścić w tym roku.
Siedząc tak przy tym śniadaniu, przerzucając kanały w tv, trafiłam na wypowiedź jakiegoś dietetyka i przypomniało mi się pewne zdarzenie :) 

Wspominałam kiedyś, że chciałam zrobić kurs dietetyki? Chyba nie. A to historia warta uwagi.

Gdy schudłam 20kg nagle zaczęłam się interesować wszystkim, co dotyczy żywienia. Czytałam książki, przeglądałam artykuły w internecie, w końcu zamarzyłam sobie papier dietetyka. Od marzeń do realizacji prosta droga. Znalazłam dwuletnią szkołę i zapisałam się na kurs. 

Zjazd pierwszy. Dietetyczka z nadwagą i to niemałą (ważyła ok. 100kg jak nic). Dobra, bywa przecież. Szewc bez butów chodzi, nie oceniajmy po wyglądzie. Pierwsze zajęcia przebiegły w miłej atmosferze pod tytułem ?powiedz coś o sobie i dlaczego wybrałaś ten kierunek"  No i się zaczęło.
- cześć, jestem Ania, nie jem chleba od kilku lat
- cześć, jestem Kasia, schudłam 10kg, jem jeden posiłek dziennie
- cześć, jestem Monika, myślę, że mam ortoreksję (tak, tak, ten kurs ci pomoże? myślę sobie w duchu)
- cześć, jestem Ola, chorowałam na bulimię (a tobie jeszcze bardziej? )

Siedzę i tak myślę, omójboże sekta. Tak naprawdę mała ilość osób była tam bez dietowych przeżyć i obsesji na punkcie jedzenia. 

Później było tylko lepiej. ?Dietetyczka? wychwalająca dietę 1000kcal. Zachęcająca do jedzenia wafli ryżowych i pieczywa chrupkiego, do zamiany zwykłych jogurtów i mleka na light oraz otwarcie przyznająca się do tego, że przed zajęciami zjadła całą czekoladę, nie ma w ogóle silnej woli i nie życzy nam tego.
Przez resztę zajęć wyglądałam dokładnie tak? 

Stwierdziłam, że wiem więcej bez tego kursu. Co więcej to Wy macie większą wiedzę niż te panie na tym kursie!! Nikt mnie tam już nie zobaczył. Tak rozmyło się moje marzenie o byciu dietetykiem, wraz z 60zł, które wpłaciłam za pierwszy miesiąc. Eh. 

Na pocieszenie po tym wspomnieniu moja wczorajsza kolacja: 

Kocham naleśniki <3
(tak, tak, ciasta próbuje nie jeść, a takie bomby kaloryczne pochłania )


I jeśli traficie kiedyś do dietetyka to życzę Wam takiego z prawdziwego zdarzenia.
Bo jak w każdym zawodzie zdarzają się lepsi i gorsi
i chyba nie trzeba ślepo wszystkim wierzyć.

  • .Piugeth.

    .Piugeth.

    6 kwietnia 2013, 11:41

    spokojnie, jeszcze nie wiem, ile ani co :D jak zwykle - okaże się w trakcie :D

  • Desperacka

    Desperacka

    6 kwietnia 2013, 08:28

    Właśnie tak a mówią, że to my nie potrafimy się zdecydować a tu proszę jednak nie tylko ;D może mnie też się odmieni jak już będę się akceptować na 100 % ;p

  • Nesia21

    Nesia21

    6 kwietnia 2013, 08:22

    No to pięknie, nie pomyślałabym, że tak to wygląda, a sama kiedyś przed maturką zastanawiałam się czy nie studiować tego kierunku... Hmm... ciekawy post, gratuluję silnej woli odnośnie ciasta :* tak trzymaj!! :D PS : Jeden naleśnik to nic takiego ;) heheh

  • TruskawkowaPoziomka

    TruskawkowaPoziomka

    6 kwietnia 2013, 07:11

    Dietetyczka musi być obeznana w tym temacie. Bo co z tego, że ona nam powie co mamy i w jakich porcjach jeść, jak nam nie powie tego jak gotować żeby nie jeść tylko pustych kalorii, czy jak doprawiać żeby przyprawy nie pozbawiły posiłków wartości odżywczych. A ta pani bynajmniej mało co się znała.

  • Ewczaa

    Ewczaa

    5 kwietnia 2013, 23:07

    oczywiście! jak w każdym zawodzie- grupa ludzi, która naprawdę zna się na rzeczy, reszta to niewiadomo co.. tylko najgorzej jak do takiej niezbyt dobrej dietetyczki pójdzie ktoś, kto nie ma zbyt pojęcia o diecie i można się załamać :p

  • naja24

    naja24

    5 kwietnia 2013, 20:59

    Hahaha super kurs ;)

  • Ewczaa

    Ewczaa

    5 kwietnia 2013, 20:58

    moja mama tak samo dostała kiedyś dietę- porażkę. kolacja- ser żółty z kostkę, winogrono.. śniadanie- serek wiejski, pęczek rzodkiewek. umarłabym na tym.. :o i idź tu do dietetyka, osoby, która niby się zna, a tylko pogorszy sytuację tak naprawde..

  • Aniolek5

    Aniolek5

    5 kwietnia 2013, 20:55

    to się ubawiłam czytając Twoją relację z kursu :P na szczęście do dietetyka się nie wybieram, więc nie muszę się obawiać, ze trafię na kogoś takiego jak opisana p."dietetyczka" :)

  • Ewczaa

    Ewczaa

    5 kwietnia 2013, 20:38

    koooocham ją! :)) zobaczymy czy mój organizm też tak uważa.. :D co do kursu.. moja koleżanka poszła do dietetyczki, a ona zadawała jej jakies pytania z stylu czy pali, czy bierze narkotyki :O no ale mniejsza o to, ulozyła jej diete, że dziewczyna nie miała NA NIC siły, jej obiad to były 3 różyczki gotowanego brokula.

  • bluefitsky

    bluefitsky

    5 kwietnia 2013, 19:53

    ja po podobnych przemyśleniach jak Twoje, zostałam studentką dietetyki. Ale to dopiero 1 wszy rok, czyli zero treści z zakresu dietetyki. Ale ten kurs to była jakąś pomyłka, więc dobrze zrobiłaś:D

  • Cevilla

    Cevilla

    5 kwietnia 2013, 17:58

    na kursach tak się zdarza. Jestem na drugim roku studiów dietetyki i jestem pewna, że nikt ze studiujących ze mną nie będzie gadał takich głupot. Dieta 1000kcal nie jest pozlecana przez dietetyków, ale czasami jest polecana indywidualnie przy nadwadze i otyłości. To ważne - indywidualnie. Jezeli pacjent chce schudnąć dużo kg w krótkim czasie, upiera się przy tym, ma BMI powyżej 30, to wtedy oblicza mu się całkowitą przemianę materii i odejmuje od tego 1000kcal; czasami zdarza się, że i to jest mało dla jego nadwagi. Dlatego w skrajnych przypadkach można polecić takiemu pacjentowi dietę 1000kcal, ALE trzeba uprzedzic go o wszystkim - o skutkach ubocznych, możliwym efekcie jojo, o konieczności zachowania silnej woli i stopniowej stabilizacji. W praktyce wygląda to tak, że jeżeli mamy pacjenta z BMI > 30, który chce schudnąć szybko i dużo, jest w stanie wyrzec się wszystkiego i przejść katorgę przez 6 miesięcy, to najpierw ucina mu się z diety te 1000kcal (np. zapotrzebowanie 2600kcal - 1000kcal = 1600kcal), a później co 2 tygodnie ucina mu się po kolejne 100kcal z bilansu, aż dojedziemy do diety 1000kcal. Wszystko trzeba robić stopniowo. Zarówno odchudzanie jak i stabilizacje. Dziękuję i pozdrawiam!! :)

  • Ewczaa

    Ewczaa

    5 kwietnia 2013, 16:38

    nie ma problemu, mam wszystko co potrzebne- zapraszam :D

  • mery90

    mery90

    5 kwietnia 2013, 15:22

    mialaś niezłego pecha z tym kursem dietetyki. Dobrze, że z niego zrezygnowałaś! :)

  • aurinzu

    aurinzu

    5 kwietnia 2013, 15:00

    Ta kolacja wygląda nieziemsko :) pychota musiała być :)))) a co do tych dietetyków to szczerze mówiąc ludziom sie w dupach poprzewracało szczerze mówiąc.... serio nie wiem jak osoba wychwalająca diete 1000kcal może nazwać się dietetykiem..

  • sziszazi

    sziszazi

    5 kwietnia 2013, 13:56

    he he he super wpis i słuszne wnioski:D

  • Justynak100885

    Justynak100885

    5 kwietnia 2013, 12:57

    Przynajmniej nie było porannego grzechu ;)) jejaaaa, ale.mi narobilas smaka na takiego naleśnika!!! A z czym on jest jeżeli można wiedzieć? Pozdrawiam :D

  • MagiaMagia

    MagiaMagia

    5 kwietnia 2013, 12:44

    ja trafilam na takiego dietetyk, ktory odeslal mnie do literatury, mowiac ze diete z internetu wydrukowac potrafi kazdy, a odchudzanie to praktyczny egzamin ze zdrowego odzywiania i dietetyki. po takim wstepie zostal moim mentorem i odpowiadal na moje pytanie oraz dzielil sie wiedza i doswiadczeniem, ktore zdobyl sam na drodze walki z cukrzyca bez pomocy insuliny. do dzis czytam literature fachowa z dietetyki dla przyjemnosci i pewnie wiem wiecej niz przecietna na ten temat. dla mnie dieta od 6 lat to lekarstwo - rowniez zamiast insuliny!

  • Nalia91

    Nalia91

    5 kwietnia 2013, 12:44

    Dziękuję. ;) Jadę z Bydgoszczy, bo tu mieszkają moi rodzice. ;) W Gdańsku mieszkam na stancji i studiuję. ;) Ale i tak kawał drogi jest, 4-5 godzin w aucie trzeba liczyć. ;/

  • Piczku

    Piczku

    5 kwietnia 2013, 12:26

    och kocham naleśniki tym bardziej takei na słono! ale mi smaka zrobiłaś, musze poszukać jakiegoś dietetycznego przepisu!

  • Seall

    Seall

    5 kwietnia 2013, 12:23

    Szczerze? Skąd Ty żeś wzięła ten kurs dietetyki, bo brzmi jak jakaś tanizna z gruponu za 19 zł (tylko do północy!) :D Fajnie, że masz zdrowe podejście, uwielbiam zdrowe podejście i nie wyobrażam sobie jedzenia zaledwie jednego tysiąca kalorii dziennie ;_; P.S. Dziękuje! :)