Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O trudnościach, z którymi zmagałam się na diecie


CZEŚĆ!!! :) 

SOBOTA!
SOBOTA!
Ostatki!
Vitalia się dzisiaj bawi?? 




Bo ja plany już mam :) 
ale to na wieczór... 


Teraz jeszcze zajmę się tym co lubimy najmniej(?), 
czyli tematem DIETY :) 

Chciałabym poruszyć temat trudności osób będących na diecie. 
Podjęcie decyzji jest proste, z dnia na dzień postanawiamy: od jutra się odchudzam. 
No i zaczynają się schody. 

Co mi sprawiało trudność?
- ograniczenie jedzenia
- porzucenie słodyczy i fast foodów
- dylemat co jeść i pić na imprezach
- zastanawianie się nad kalorycznością
- widok osób jedzących kaloryczne potrawy
- pojawienie się wyrzutów sumienia
- nie podjadanie!!
- trzymanie się określonej ilości posiłków
- trzymanie się godzin posiłków
- brak dokładek
- brak przekąsek przy wieczornym filmie
- mniejsze porcje
- znajomi wciąż namawiający na niezdrowe jedzenie
- spotkania rodzinne
- święta!
- lenistwo :)




Jest coś co było łatwe? Co sprawiało przyjemność?
- jedzenie! (gdy nastała pora posiłku) 
- ciało zmieniające się na lepsze


I tak mijały tygodnie...


Nasuwa się pytanie: czy warto tak się męczyć?? 


Ja odpowiadam: WARTO!
bo po jakimś czasie trudności, nie stają się już trudnościami, a zdrowym nawykiem.
gdyż: 
- już nie czuję, że ograniczam jedzenie, jem tyle ile potrzebuję
- po miesiącach jedzenia zdrowo, nie ciągnie mnie do słodyczy i fast foodów, a jak ciągnie to wystarczy mi tylko trochę czekolady by zaspokoić na nią apetyt
- na imprezach odpuszczam i jem co podają
- nie muszę zastanawiać się nad kalorycznością, mniej więcej już znam kcal poszczególnych produktów (i nie liczę tego!), po prostu wiem co wybierać
- nie rusza mnie gdy ktoś je fast foody czy słodycze, wolę swój zdrowy obiad
- nie mam wyrzutów sumienia, jak zjem więcej, wiem że jednorazowo nie przytyję
- oduczyłam się nawyku podjadania
- nie mam już założonych ilości posiłków, jem gdy poczuję głód
- podobnie jak wyżej, jeśli chodzi o godziny posiłków
- nie lubię czuć się przeżarta, dlatego zwykle nie biorę dokładki, gdy czuję że już się najadłam
- czasami jem kolację przy filmie, zdrowa kanapka i tv, po co chipsy?  
- mniejsze porcje są już u mnie normalnymi porcjami, wcześniej były one ogromne
- nie rusza mnie namawianie innych na jedzenie, a wręcz irytuje
- nawet większy obiad na spotkaniu rodzinnym nie stanowi problemu. Jem. Raz nie zawsze. 
- Święta też są okazją by trochę odpuścić. Raz nie zawsze :)
- lenistwo wciąż przełamuję! Ćwiczę prawie codziennie ;)


I uważam, że każdy komu udało się przełamać i przebrnąć przez te wszystkie "tortury" osiągając swój cel zasługuje na wielką, wielką nagrodę i wielki podziw. 

Każdy potrafi zacząć, ale kończą z sukcesem tylko nieliczni!!

Nie poddawajmy się!!



PA ;) 
;*
  • Karmelkowaaa

    Karmelkowaaa

    1 grudnia 2013, 13:38

    też myślę że mimo wszystko warto! mimo że czasem to nie jest takie łatwe! oby więcej tych lepszych dni! :*

  • chocollatee

    chocollatee

    1 grudnia 2013, 09:54

    super wpis :) mam dokładnie tak samo jak ty , idzie się przyzwyczaić

  • naja24

    naja24

    1 grudnia 2013, 08:07

    no tak święta prawda :)

  • kompulsiarz

    kompulsiarz

    30 listopada 2013, 18:10

    sama prawda. szkoda tylko że ja nie mogę jej przełożyć na rzeczywistość :(

  • vitalia92

    vitalia92

    30 listopada 2013, 17:11

    superowy wpis!!! najgorsze sa poczatki, a potem jest latwiej :) raczej oczy by jadly, a glodu wcale nie odczuwamy ;p

  • Daanger.Green

    Daanger.Green

    30 listopada 2013, 15:13

    Oj, prawda, prawda :D Zmotywowałaś mnie jeszcze bardziej do działania :* Dziękuję! :*

  • fadetoblack

    fadetoblack

    30 listopada 2013, 13:41

    Mi zawsze największy problem sprawiało odpowiednie jedzenie, konieczność ćwiczeń wręcz mnie cieszyła :) No ale jestem małym żarłokiem i co poradzę.. :) Ale jako żarłok potwierdzam - da się zrezygnować z niewłaściwych nawyków i przejść na tryb zdrowego odżywiania :) A ja w ostatki raczej nie poimprezuję. Jeszcze przyjdzie okazja, niedługo karnawał ;D

  • kawonanit

    kawonanit

    30 listopada 2013, 13:38

    Jakoś lepiej mi się zrobiło na duchu po tym wpisie ;*

  • angelisia69

    angelisia69

    30 listopada 2013, 11:37

    Tak moja droga 100% racji poczatki najtrudniejsze i wlasnie tu duzo osob sie poddaje,ale jak juz sobie zaszczepimy wszystkie zdrowe nawyki to wszystko idzie jak po masle i to doslownie ;-) Racjonalnie i madrze wszystko podsumowalas ;-) To milej sobotki ci zycze :*

  • sheisevil2013

    sheisevil2013

    30 listopada 2013, 11:35

    Znam to uczucie- ciągle jadłam, narzekałam, że źle wyglądam, byłam wręcz załamana, a gdy zaczęłam zmiany od ograniczenia jedzenia i słodkiego to wszystko przychodziło łatwiej- nauka, imprezy, znajomi...:) tylko trzeba miec umiar :*

  • zdemotywowanaa

    zdemotywowanaa

    30 listopada 2013, 11:10

    masz zdecydowanie racje, ostatni obrazek bardzo motywujący!:)