Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dorosłość, takie tam refleksje


CZEŚĆ

Czasami mam wrażenie, że jestem oderwana od rzeczywistości, że zatrzymałam się gdzieś w wieku 18 lat i nie poznałam słowa rozsądek, stabilizacja i spokój. W tym wieku wszyscy marzymy o idealnej pracy, idealnym domu, idealnym życiu. A później bierzemy cokolwiek.
Spotkałam wczoraj koleżankę, studiowała dziennikarstwo i zawsze powtarzała, że będzie pisać i będzie pracować w jakimś wydawnictwie. I naprawdę była w tym dobra. A teraz co? Skończyła studia i siedzi gdzieś na recepcji za najniższą krajową. Pytam czy jest szczęśliwa, czy ta praca daje jej satysfakcję, odpowiada, że nie. 
A gdy przypominam jej o tym co chciała robić, mówi:
- nie no daj spokój, nie będę się wygłupiać.
A nawet nie próbowała spełniać marzeń.

Czy dorosłość naprawdę musi być taka nudna? Dlaczego z przebojowych, ciekawych świata ludzi wiek zmienia nas w osoby w wyciągniętym dresie, których celem dnia jest ugotowanie obiadu?

Wyrywając się z domu rodzinnego nagle otwiera się przed nami świat, mamy tyle możliwości. Możemy robić co chcemy, wracać o której chcemy, zapraszać do siebie kogo chcemy, żyć po swojemu. A kończymy nieszczęśliwe, z pilotem, przed telewizorem. Z porzuconymi marzeniami i bez pasji. Mamy jedno życie. JEDNO, jedyne. Niech daje nam satysfakcję.

Od młodych oczekuje się założenia rodziny. Ja, mąż i gromadka dzieci. Praca- dom, praca- dom. Tylko jak stworzyć szczęśliwy dom, gdy budzę się i czuję frustrację, gniew i niechęć do tego jak ułożyłam sobie życie… najpierw odnajdźmy własne szczęście, bez tego daleko nie zajdziemy. 

Może mało wiem o życiu? Może trzeba stać się nudnym, nieszczęśliwym i pustym człowiekiem? Bo patrząc na ludzi wokoło właśnie takie mam wrażenie. I mam jeszcze wrażenie, że to takie polskie, a w innych częściach świata ludzie jakby szczęśliwsi... 


  • neutralnaaa

    neutralnaaa

    14 listopada 2014, 18:28

    Czy Ty mi weszłaś do głowy i wykradłaś myśli? Doskonale Cie rozumiem, tez boje sie tego ,ze sie zmienie jak wszyscy dorośli... wiesz byłam wakacje w Niemczech , poznałam mnóstwo fanstatycznych ludzi w ten weekend byłam ich odwiedzić. Kupiłam w czwartek wieczór bilet na busa, w piątek prosto z uczelni pojechalam do Niemiec. Spędziłam weekend z przyjaciolmi i wrocilam szczesliwa do domu. Moja mama i kilka znajomych którzy wiedzą patrzyli na mnie jak na wariatke. Ze jestem odważna/szalona/nienormalna ogolnie ze mi cos odbilo albo koniecznie zakochalam sie na zaboj bo jak mozna jechac na weekend do Niemiec ?! Bilet 330zł w 2 strony. To dość dużo ,ale nie majątek, a przecież to ludzie się liczą, ludzie i emocje, nie kasa. Czemu w ludziach umiera to szaleństwo? które mają nastolatki, ale brakuje im zwykle kasy na takie szaleństwa i zgody rodziców, a keidy juz moga robic wszystko- nie robią nic. Jestem w idealnym wieku- moge wszystko, nie musze nic, nikogo nie mam na utrzymaniu prócz siebie, co innych tak powstrzymuje ?

    • laauraa

      laauraa

      14 listopada 2014, 20:15

      Haha, robiłam tak samo, może nie do Niemiec, ciągle w Polsce, ale dosyć daleko, cały dzień się jechało i potrafiłam pojechać, spędzić z ludźmi jeden dzień i następnego dnia wrócić :D wszyscy też patrzyli na mnie jak na wariatkę, ciągle słyszałam: "że ci się chce", a mam właśnie najwspanialsze wspomnienia z tego okresu więc niczego nie żałuję. Z resztą wracałam tak szczęśliwa i tylko odliczałam dni do następnego wyjazdu. Pieniądze są i ich nie ma, wolę wydać i spędzić świetnie czas z przyjaciółmi niż kupić sobie np. nowy telefon i siedzieć w domu.. ale jak tak patrzę to ja w ogóle jestem chyba jakaś inna ;pp

  • Neptunianka

    Neptunianka

    13 listopada 2014, 10:26

    Ja uważam inaczej - że do wydawnictwa to trzeba dojść powoli ciężka pracą. Od recepcji, czy sprzątania podłóg, po ksero do poprawiacza, podawacza na redaktora. Może to mało kolorowe i nudne, ale trochę wierzę w karmę. Dobrzy, pracowici ludzie zasługują nas szczęście. Aktualna moja praca jest frustrująca, nie jest wymarzona,a le jak w niej jestem pracuje tak jak potrafię najciężej i najlepiej :) a moje współpracownice dalej na l4.

  • szmaragdowa.woda

    szmaragdowa.woda

    12 listopada 2014, 07:57

    ech, smutno mi czytac komentarze pod tym wpisem, bo mimo ze mam 25 lat, to ciagle mam pozytywne nastawienie do zycia. nie zgodze sie, ze zeby podrozowac i miec fajna prace trzeba miec najpierw pieniadze, moi znajomi rozbijali sie po calej europie autostopem, spali po ludziach albo i pod chmurka. Z kolei co do pracy: mam znajomych pracujacych jako muzycy, trenerzy, w organizacjach miedzynarodowych, w polsce i na drugim koncu swiata. Jedyne co laczy tych wszystkich ludzi to to, ze im sie chcialo. Ze na serio spinali dupy i pracowali nad swoimi celami, i niekoniecznie sa to dzieci bogatych rodzicow. ja sama bylam odrzucona w 99% miejsc gdzie aplikowalam, rodzice ciagle mi powtarzali ze mam w koncu przestac wymyslac i najlepiej zrobic jakas aplikacje prawnicza, ja mialam dosyc nieraz wszystkiego, ale teraz moge z duma powiedziec ze zapraco walam na to, kim teraz jestem. Rozumiem, ze czasem wypadki losowe naprawde zmieniaja zycie, ale uwazam, ze rzadko zdarzaja sie takie, ktore przekreslaja wszelkie plany. Niestety najczesciej ludzie sa po prostu wygodni i nie chca opuszczac swoje strefy komfortu. ja tez czasem lapie sie na tym, ze w sumie moglabym zadowolic sie czyms poslednim, ale potem trzezwieje i mowie sobie, ze poki moge, to bede probowac dazyc do najlepszego.

    • laauraa

      laauraa

      12 listopada 2014, 08:42

      dzięki za ten komentarz bo przez chwilę naprawdę zwątpiłam w swoje podejście i pomyślałam, że może faktycznie czas zejść na ziemię i może to właśnie ja jestem jakaś dziwna... a myślę właśnie tak samo jak Ty.

  • Chesill

    Chesill

    11 listopada 2014, 21:34

    Polska rzeczywistość... tak się najczęściej mówi, podobnie powiedzenie :" wszędzie lepiej gdzie nas nie ma.." , Niestety dużo osób żyje w marzeniach..snuje marzenia.. telewizja pokazuje ludzi, którym się udało..spełnić marzenia... którzy się spełnili, spełniają.. - wszystko pięknie wygląda .. Myślę, że tutaj nie chodzi o to , że ktoś skończył jako recepcjonistka.. , kelnerka, sprzedawczyni... faktycznie, niewielu osobom się udaje zdobyć ciekawszy zawód, gdzie się ludzie spełniają ( moim zdaniem tutaj dużo pomagają po prostu znajomości..) , ale tak na prawdę każdy zawód , nawet ten mniej ciekawszy, mało płatny daje ze sobą nowe doświadczenia. Ważne tylko by psychicznie starać się być silnym..i szukać innych możliwości, czyli rozumiem, że TY będziesz gonić za marzeniami fajnej pracy?:)

    • laauraa

      laauraa

      12 listopada 2014, 07:16

      Pisząc to nie miałam na myśli tego, że trzeba pracować w super ekstra rozwijającym zawodzie, bo ja np tego nie potrzebuję i akurat moim celem jest praca w urzędzie, tak po prostu :) miałam na myśli to, że jak coś nam nie pasuje to aby właśnie szukać, nie zamykać się w domu, mieć jakieś cele i nie przyjmować biernej postawy "a tego nie zrobię, tam nie pójdę, nie będę próbować..."

    • Chesill

      Chesill

      12 listopada 2014, 10:10

      Masz racje;-) znam takie osoby które z założonymi rękami siedzą i uparcie trzymają się zdania.. nie będę pracować za grosze bądź chcę pracować w zawodzie.. a na kilometr widać jak się uwsteczniają z tym siedzeniem w domu.sami sobie krzywdę robią.

  • Udzicha

    Udzicha

    11 listopada 2014, 17:40

    wiesz to się nazywa zderzenie z Polską rzeczywistością, z czego ludzie mają się cieszyć kończą szkołę raczej nie pracują w zawodzie bo ciężko o pracę w zawodzie a do tego zarabiają małą kasę że nawet nie mogą rozwijać swoich pasji a o swoim mieszkanku mogą pomarzyć chyba że kredyt na 30 lat ale to już muszą być dwie osoby bo jedna nie da rady a co chodzi o dzieci to nie zauważyłam aby Polacy nadmiernie się rozmnażali wręcz przeciwnie

  • lukrecja1000

    lukrecja1000

    11 listopada 2014, 11:28

    Madre refleksje z punktu widzenia tak mlodej osoby ,ktora jest dopiero na poczatku drogi.W Twoim wieku mialam mega fascynujaca prace-pracowalam w Teatrze Wielkim robiac tam kostiumy na scene dla baletu i opery.Bylo to wtedy spelnienie mych tworczych pragnien no i ta dominujaca atmosfera artystyczna.Kazydy dzien to byla nowa przygoda..Moja doroslosc przyszla z chwila gdy uswiadomilam sobie ,ze ojcem dziecka jest nie wlasciwy facet ....Potem dlugie lata samotnego wychowywania i lapanie jakiejkolwiek pracy-by miec co do garka wlozyc a samotnym matkom nie jest latwo w Polsce znalesc nawet licha prace -bo ewentualni pracodawcy nie widza w takiej osobie materialu na ,,dobrego pracownika,,gdyz sa nie dyspozycyjni....a tak naprawde nikomu tak bardzo na tej pracy nie zalezy jak samotnej mamie.Nasza doroslosc gasi mlodziencze marzenia z chwila gdy aktualna rzeczywistosc musimy skonfrontowac z pietrzacymi sie problemami..nie rodzimy sie z instrukcja obslugi i umiejetnoscia zycia.Zycia uczymy sie cale zycie.Pieknie jest gdy los jest dla nas hojny i przynosi nam szczesliwe miesiace ,lata...Ale czesto jest ze trzeba walczyc poprostu o egzystencje miotajac sie w sprawach ,ktore czesto nas przerastaja..Moze to byc choroba,smierc kogos bliskiego lub inne fatum.Zal mi mlodych Polakow w Polsce .ktorzy zyja dzis na ruinach ekonomicznych dawnego kraju.Dzis z nikad nie ma pomocy,ludzie pozostawieni sa sami sobie.Jest to kraj nie dla wszystkich obywateli sprawiedliwy..Bogaci maja i moga wszystko.Ci uczciwi i skromnie egzystujacy musza dobrze sie gimnastykowac by wiazac jakos koniec z koncem..Gdy mlodzi koncza szkole i jada rano komunikacja miejska wsrod,,smutnych doroslych,,zloszcza sie i mowia sobie ja taki nie bede.Ale za 20 lat gdy naleje im sie wody do uszu z tej doroslosci beda wybierac tylko te proste rozwiazania typu,,byle do przodu,,....po calym ciezkim dniu charowy beda w domowym lozku zasypiac z pilotem w reku przy tv.Pozdrawiam i zycze by Tobie sie udalo realizowac swoje mlodziencze marzenia Julita:-)

    • laauraa

      laauraa

      11 listopada 2014, 12:28

      O tak, i to jest prawda, przykre doświadczenia życiowe potrafią zdeptać i zniszczyć jakąś nadzieję w środku i chęci na cokolwiek i to rozumiem, życie może być okrutne, najważniejsze to się nie dać i mimo wszystko szukać w nim najdrobniejszych radości. Bo ja tu nie mówię o nie wiadomo jakich sprawach i bogactwach, ale czasami warto pomyśleć tak po prostu o sobie i zapytać siebie: czego chcemy, czasami odłożenie pilota i zwykły spacer da nam jakąś większą satysfakcję. Dzięki za Twoją opinię :)

    • lukrecja1000

      lukrecja1000

      11 listopada 2014, 13:00

      Ciesze sie ze masz glowe pelna budujacych mysli ! buziaki,pa Ju

  • natusia97

    natusia97

    11 listopada 2014, 10:28

    Hej ;* Właśnie w marcu wybije mi 18 i trochę mnie zastanawia Twój wpis :) Sama nie wiem co chciałabym robić i mam pewne dylematy - np. nie wiem jak zgrać chęć założenia rodziny, dobrych studiów i fajnej pracy. Nie mogę sobie jakoś tego wszystkiego wyobrazić. Moi rodzice nie są jacyś super bogaci i nie zafundują mi mieszkanka w centrum miasta, studia może by i mi opłacili, ale utrzymać też się jakoś trzeba. A niestety Polska to kraj, w którym ciężko jest się rozwijać, właśnie ze względu na kasę. Rozwój i spełnianie marzeń niekoniecznie zależy od naszych chęci, raczej od portfela rodziców ;) A zwykła, szara masa, żeby się utrzymać haruje za byle jakie pieniądze, a po studiach, gdy można już zatrudnić się w branży - nie ma się doświadczenia, bo przecież np. praca w barze z hamburgerami nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem :) Pozdrawiam <3

  • smileska1989

    smileska1989

    11 listopada 2014, 10:18

    Takie mysli mialam, gdy faktycznie bylam 18 latka. Marzylam o weterynarii o pracy weterynarza, o ratowaniu zwierzat, o zalozeniu wlasnego schroniska. Po pierwsze nie bylo pieniedzy zebym weterynarie mogla skonczyc. Po drugie nie mam takich pieniedzy zeby zalozyc schronisko. Po trzecie skonczylam studia, ktore do niczego mi sie w zyciu nie przydadza, ale byly tanie i moglam sobie na nie pozwolic. W wieku 20 lat urodzilam wspaniala corke, mam cudownego meza, i zajebista prace. I pomimo ze nie jestem weterynarzem, nie lecze zwierzat i nie mam wlasnego schroniska czuje sie spelniona i szczesliwa. Biore to co daje mi zycie i nie jestem rozzalona mloda osoba w porozciaganych dresach z pilotem w reku. A swoje marzenia spelniam malymi kroczkami. A to uratuje kota, a to znajde dom jakiemus bezdomnemu psu, a to zawioze samochod zarcia do schroniska potrzebujacym zwierzakom. I te male rzeczy sprawiaja ze nie zrezygnowalam calkiem z marzen. Ale nie wszystko jest mozliwe, szczegolnie w kraju takim jak ten ....

  • angelisia69

    angelisia69

    11 listopada 2014, 10:00

    to wcale nie jest tak latwo jak to opisujesz,owszem mozna podazac za marzeniami,realizowac sie w tym co lubimy,jednak nie zawsze mozemy sobie na to pozwolic.I tu sie zaczyna podstawa: pieniadz!Nie ze wszystkich swoich pasji bysmy byli w stanie sie utrzymac i brak pieniedzy rowniez uniemozliwia nam podazanie za marzeniami.Wiekszosc osob lapie 1sza lepsza prace ktora sie nadarzy,bo kolejki chetnych czekaja i potem jak ty to mowisze staje sie nudnym,szarym czlowiekiem w dresach.Sadze ze gdyby pieniadz nie stal na przeszkodzie,wiekszosc ludzi bylaby az zarozowiona na twarzy,i szczesliwa ze swojego zycia i tego ze spelnia swoje pasje

    • laauraa

      laauraa

      11 listopada 2014, 10:17

      A widzisz, ja wychodzę z założenia, że jak chce się coś robić, a brakuje na to pieniędzy, to trzeba je zdobyć. Można podnieść swoje kwalifikacje, zmienić pracę, szukać jej w innym mieście, tylko trzeba chcieć i działać w tym kierunku, bo samo nie przyjdzie. Na przykładzie koleżanki, ma tą pracę w recepcji, a w międzyczasie może szukać tej swojej wymarzonej, bo chyba nie ma nic gorszego niż całe życie pracować i robic to czego się nie lubi.. ale ludzie boją się zmian i ryzyka. Mam też koleżankę, która poszła na swoje i ostatnio narzekała, że zapisałaby się na siłownię, że kiedyś chodziła i za tym tęskni i nie wiem co stoi na przeszkodzie... powiedziała, ze nieee, bo kto w domu posprząta...