Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Śpiewam, tańczę i lubie pomarańcze :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1448
Komentarzy: 11
Założony: 10 listopada 2015
Ostatni wpis: 18 listopada 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lebyy

kobieta, 31 lat, poznań

169 cm, 78.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2015 , Komentarze (4)

Hej kochane!

Wczoraj wszystko poszło jak trzeba. Dieta i ćwiczenia, ale dzisiaj wróciłam do domu dopiero o 20stej i po prostu padam na twarz. Dodatkowo aby jeszcze bardziej zepsuć sobie humor zaczęłam przeglądać stare zdjęcia....Jestem przerażona jak człowiek może się zmienić. Co prawda różnica 6 lat, ale zawsze.

Cóż jak już wspominałam nigdy nie byłam szczupła, ale to co było mi wystarczyło. A teraz? Sami spójrzcie...tragedia. Najgorsze jest to,że czuję, że to nie jestem ja. Jakbym była uwięziona w tym ciele. I to, że mam grube nogi, ręcę, brzuch to nic. Ale chyba najgorsza jest twarz. Rysy się zamazują, usta zmniejszają, nie ma podkreślonych kości policzkowych....człowiek wydaje się być starszy i jakiś taki poważniejszy.

Wszystko jest winą tego, że zawsze bardzo chciałam szybko schudnąć....trzymałam się miesiąć postanowień, ciężkich diet, a potem pękałam. Nie rozumiałam, że prawdziwe efekty można osiągnąć tylko przez zmianę nawyków żywieniowych...

Mam nadzieję,że to będzie dla Was przestrogą, a jednocześnie motywacją. A ja wierzę w to, że za pół roku będę mogła wstawić jeszcze lepsze zdjęcie siebie niż te pare lat temu.

17 listopada 2015 , Komentarze (3)

Hej dziewczyny!

Weekend minął niestety niezbyt szczęśliwie. Dwie imprezy rodzinne, a co za tym idzie? Brak dietetycznego jedzenia! Co prawda wszystko z umiarem, a jednak sałateczki to nie były :P. Ale jedziemy dalej, bo poddać się nie można!  Za to jak w niedzielę byłam w kawiarni to zamiast zjeść ciastko/czekoladę skuskiłam się na egzotyczną miskę owoców (których nazw nawet nie znam i nie potrafię wymówić). Polecam serdecznie, bo burza smaków nieziemska!

Co do tytułu wpisu...Chciałam Wam opowiedziedzieć o swojej refleksji. Nigdy nie byłam szczupłą osobą chociaż był okres w moim życiu kiedy wyglądałam po prostu normalnie. Tak naprawdę tak poważnie się rozytłam podczas 3letniego związku z moim byłym. Na początku było pięknie, ale szybko przeszedł na mnie leniwy styl życia mojego byłego. Wieczory z pizzą, piwkowanie, wspólne gotowanie, praktycznie zero wychodzenia z domu....i tak przytyłam 10 kg. Po rozstaniu podejmowałam kilka prób schudnięcia, ale niestety zazwyczaj kończyły się one efektem jojo i tak oto przekroczyłam na wadze liczbę 8.

Mimo tego wszystkiego zawsze w miarę dobrze się ze sobą czułam. Im bardziej tyłam tym bardziej przywiązywałam wagę do swojego ubioru - tj. kupowałam ubrania, w których korzystnie wyglądałam, zaczęłam mocniej się malować i tak zawsze jakoś byłam w miarę z siebie zadowolona. Może mam jakoś spatrzony pogląd albo wadę wzroku, ale na lustro nigdy się nie obrażałam :). Nawet nie zauważyłam kiedy wszedł mi w życie nawyk robienia tzw, "dziubka" do odbicia w lustrze, bo zapewne wtedy moja twarz wygląda szczuplej....Tak było do pewnego momentu.

Kulminacja mojego przerażenia nadeszła z dniem kiedy wróciłam z wakacji w Egipcie i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Jak zobaczyłam tego słonia balerona w stroju kąpielowym to nie mogłam uwierzyć. PRZECIEŻ TO NIE MOGĘ BYĆ JA!! Ale byłam. Wtedy mydlana bańka pękła i zobaczyłam w lustrze prawdziwą siebie....Od tego czasu ciężko mi żyć z tym ciężarem. Dobrze, że w końcu wylądowałam tutaj. 

Dobra dość żalenia się....Do ważenia zostało 5 dni! Trzeba wziąć się za siebie!

MOTYWACJA NA DZIŚ:


13 listopada 2015 , Komentarze (1)

Kochane dziewczyny! Piątek weekendu początek :)

Wiecie co? Kiedyś normalnie o tej porze szykowałabym się na imprezę. Kolejne picie, kace, a co za tym idzie? Wpieprzanie! Zamiast tego szykuję się na siłownię. :). Potem wpada do mnie kumpela i robimy sobie wieczór zdrowego gotowania. Dzisiaj w obroty bierzemy kaszę jaglaną (jak coś z tego wyjdzie to na pewno pochwalę się zdjęciami).

Tak poza tym to czuję się bardzo dobrze. Kompletnie zapomniałam jak dobrze jest zdrowo jeść i żyć. Od razu mam więcej energii, nie mam już problemów z zasypianiem. Taaak mnie ciągnie żeby wejść na wagę! Ale obiecałam sobie, że będę wchodzić co dwa tygodnie, żeby nie zwariować....


MENU NA DZIŚ

śniadanko: płatki ryżowe pół na pół z wodą i mlekiem + suszona żurawina + suszony kokos + pół banana


II śniadanko: reszta banana + zupa krem z cukinii



obiad: kotlecik z warzywno-kurczakowo-jaglany + marchewka z groszkiem


podwieczorek: jabłko

kolacja: kanapki z wafli ryżowych z pomidorem i jajkiem posmarowanym tapenadą

A teraz mała motywacja na dziś :). I powiedzcie, że nie da się mieć szczupłych nóg...Polecam w ogólę stronkę "motywujemy24" - w chwilach słabości szczególnie :).

12 listopada 2015 , Komentarze (2)

Hej dziewczyny!

Jak idzie walka z kilogramami?


Ja muszę przyznać, że średnio. Wczoraj jako, że było wolne i imieniny ojca poszliśmy sobie do restauracji meksykańskiej. Zjadłam bardzo ostry krem paprykowy i fajitas (co kolwiek to jest) takie mięso z warzywami na patelni. Nawet rogala marcińskiego tylko 1/3 wszamałam, żeby tradycji stało się za dość. No z tej całej wczorajszej rozpusty popiłam sobie jeszcze wieczorem trochę winka...także nie jestem specjalnie zadowolona z mojego świeta Niepodległości :). Ale wiecie co? Z drugiej strony cały czas miałam w głowie to, że jestem na diecie. Kiedyś po lekkim popuszczeniu wodzy jedzeniowych wpierdzielałabym wszystko jak idzie. A wczoraj jednak kontrolowałam się do końca. Także nie ma tego złego.

Dzisiejszy dzień też nie był idealny, bo kolega z pracy miał urodziny. Same pewnie wiecie jak to jest. Także kawałek torcika sobie zjadłam. No i jeszcze jestem przed okresem....więc w ogóle ciężko mi się opanować. I jeszcze te wahania nastroju. Nic tylko wszamać coś słodkiego!

MENU NA DZISIAJ:

śniadanko: owsianka na pół z mlekiem pół z wodą + suszona żurawnia, suszony kokos i orzechy włoskie

II śniadanko: serek grani light + wafle ryżowe, no i ten nieszczęsny kawałek tortu

obiad: kurczak pieczony + kasza gryczana + ogóreczki

podwieczorek: jabło + sok pomidorowy

kolacja: krem z cukinii

TRENING

45 min z Ewką Chodakowską TURBO

Z treningiem to jest tak...strasznie ciężko się za niego zabrać...ale jak już go człowiek zrobi to jest najszczęśliwszy w świecie! Gdyby tylko dawało się tak na pstryknięcie palcem w dwie sekundy znaleźć się na sali treningowej/siłowni... Wtedy już człowiek nie miałby wyboru :)



10 listopada 2015 , Komentarze (1)

Witajcie!

Muszę się przyznać, że na Vitalii ląduję po raz drugi albo nawet trzeci. Wcześniejsze moje sukcesy niestety zazwyczaj kończyły się późniejszym efektem jo jo. Cała ja. Duży zapał, ale jak tylko się noga powinie to wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Najbardziej wstyd mi za fakt, że udało mi się w tym roku zrzucić 10 kg (trwało to 6 miesięcy), co niestety w ciągu w ciągu 4 miesięcy nadrobiłam :(. Głównym tego powodem było zapewne wieczorne piwkowanie w letnie wieczory i grille co weekend. Zaprzepaściłam swoją ciężką pracę. Przeraża mnie fakt, że gdybym się postarała to dzisiaj mogłabym już ważyć 15 kg mniej. Zamiast tego znowu jestem w pukncie wyjścia.

ALE JAK TO MÓWIĄ....NADZIEJA UMIERA OSTATNIA.

Tak więc wyznaczyłam sobie cel: do 10 czerwca 2015 roku (ślub przyjaciółki) muszę schudnąć 18 kg. Jest to jak najbardziej wykonalne, więc kwestia tylko motywacji i Waszego wsparcia :). Zamierzam:

- ćwiczyć 5 razy w tygodniu (mam karnet na siłownię)

- jeść zdrowo (liczenie kalorii mnie wporwadza w paranoję)

- umieszczać tutaj zdjęcia swoich posiłków

- co dwa tygodnie się ważyć

Trzymajcie kciuki! Jak nie teraz to nigdy!