Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Z tarczą albo na tarczy. Walczymy!


Witam wszystkich po raz kolejny "z podkulonym ogonem"!
Wiele, wieeeele zmian w moim życiu, aż sama się dziwię, że tak wygląda moja obecna sytuacja. 
Przede wszystkim nie jestem już w związku. Ja i pan K. rozstaliśmy się. W między czasie obroniłam się i jestem licencjonowany ratownikiem medycznym bez pracy :P, bo o nią niezmiernie ciężko i trzeba nieźle się natrudzić, żeby dostać się do pogotowia. Póki co jednak zamierzam zająć się jakimś magisterium, ale nadal po głowie chodzi mi myśl, by poprawić maturkę i spróbować sił w medycynie. Tyle tylko, że jestem 4 lata po liceum, i czy realnym jest przystąpienie do egzaminu dobrze przygotowaną po takim długim czasie? Nie wiem, zobaczymy.
I do rzeczy: jak wyglądam? Chciałabym skrupulatnie opisać swoją sylwetkę, ale jest w tak opłakanym stanie, że aż nie znajduję słów. Eh, ja i moje 78 kg chyba nie prędko się rozstaniemy, co nie oznacza, że nie spróbujemy! Od kilku dniu staram się trzymać dietę bogatą w warzywa i owoce, bez zbędnych tłuszczów i węglowodanów (brak białego pieczywa - wyłącznie chrupkie bądź wafle ryżowe, brak czerwonego mięsa - wyłącznie drób, brak maseł i olejów - od czasu do czasu korzystam z oliwy w bardzo małych ilościach: max 1 łyżeczkę do obiadu, nie jadam również sera żółtego, kasz, ryżu, makaronów, zrezygnowałam z soli i cukru na rzecz aromatycznych i zdrowych przypraw, no i oczywiście napoje gazowane i soki z kartonu poszły w niepamięć, bo zastąpiła je woda i zielona herbata). Biegam prawie każdego dnia (około 20 - 25 minut), skaczę na skakance (10 min bo póki co nie jestem w stanie więcej), zaczęłam na powrót pływać, no i na koniec postanowiłam wyrzeźbić brzuch i uda (znalazłam gdzieś w niezgłębionym internecie takie ciekawe zestawienie, które dorzuciłam do tej notki). Wszystko to wygląda całkiem nieźle, ale obawiam się, że nie wytrwam. Przecież tyle razy się poddałam. Mam motywację, ale co z tego? Nie potrafię poręczyć za swoją silną wolę :( Sprzyja temu np. fakt, że pracuję w gastronomii, żeby się utrzymać. Nie mogę zrezygnować z pracy, gdyż nie posiadam żadnego stypendium, zapomogi studenckiej czy pomocy finansowej od mamy (sama wiąże koniec z końcem), tym bardziej, że całkiem nieźle (jak na jadłodajnię ) mi płacą. A tam tyle pokus... :( 
Chciałabym zapisać się na boks damski, ale się wstydzę swojej wagi, a przecież uwielbiam ten sport... Muszę pracować nad swoim ciałem, bo mój umysł i nastawienie do świata przy obecnej wadze, obecnym wyglądzie, nie chce współpracować ani ze mną ani z otoczeniem. Nie znoszę tego stanu.
Koniec smętów, zabieram się do pracy. 
P.S. Lubię się tu wyżalać i wypisywać o wszystkim, co spędza mi sen z oczu, mimo tego, iż zdaję sobie sprawę, że niewiele z Was to czyta. Taki paradoksik :) Pozdrawiam i  żywię nadzieję, że i Wam się uda.
Leyla


WSPOMNIANY ZESTAW ĆWICZEŃ:



MOTYWACJA:


  • mrowka1984

    mrowka1984

    23 lipca 2013, 09:09

    dzięki za wsparcie :) a Tobie życzę siły i wytrwałości w walce z tłuszczykiem, na pewno się uda, trzymam kciuki!

  • paula70

    paula70

    20 lipca 2013, 19:13

    Fajnie, że wróciłaś ;)

  • jasia242

    jasia242

    19 lipca 2013, 17:52

    Zapisz się na zajęcia sportowe ,i gratuluję zdanego egzaminu .Jesteś wspaniała . A dietę i ćwiczenia stosuj to będziesz czuła się lepiej Pozdrawiam

  • WeFinishIt

    WeFinishIt

    19 lipca 2013, 17:31

    Pomocna jest Vitalia :) nie samym odchudzaniem zyje czlowiek. A co do boksu też bym chciala, no może nie boks ale inne sztuki walki. Tylko w tej mojej pustej łepetynie coś siedzi i sprawia ze się boje iść na trening - obawiam sie ze jestem już za stara by się czegoś dobrze nauczyć