Niedzielę spisuję na straty. Trochę przegięłam z jedzeniem
Na szczęście nie było to typowe dla mnie obżarstwo, a jedynie pewne odstępstwo od diety. Mam tu na myśli zbyt dużą ilość winogron, 2 deserki mleczne, cukierek czekoladowy, który o dziwno wcale nie był taki dobry jak się spodziewałam i inne drobne przewinienia. Po raz kolejny oparłam się jednak pysznemu obiadowi, który przygotowałam dla męża. Dewolaj z serem żółtym i frytki. No dobra, zjadłam kilka frytek, ale były z piekarnika więc to nie takie przestępstwo. Dziś na szczęście było już dobrze. Mam ok miesiąca do mojego urlopu i do tego czasu zamierzam osiągnąć jak najlepszy wynik. Nie zakładam, że ma być to konkretna liczba kilogramów, bo wiem że bywa ciężko, ale chcę schudnąć możliwie dużo. Myślę, że osiągnięcie tych 55 kg jest realne, ale jestem ostrożna...
Menu:
I śniadanie: jogurt naturalny + borówki + 2 nektarynki
II śniadanie: małe jabłko
obiad: pierś kurczaka + cukinia + 2 wafle ryżowe (jeden z serkiem)
deser: garść płatków musli
kolacja: mały jogurt owocowy
Ćwiczenia: 60 min orbitrek + 10 min hulahop
tobecomeabitch
5 sierpnia 2013, 23:10będzie dobrze ja będziesz trzymała ładnie dietkę :) powodzonka :)