Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Waga i ja - oficjalnie ogłaszam stan wojny


No i zważyłam się. Rano było 57.8 kg (chyba). Coś tam spadło więc się cieszę. Każdy, nawet niewielki spadek jest ważny. Ale tak naprawdę to nie wiem czy faktycznie tyle ważę. Moja waga dziś zwariowała. Najpierw pokazała 58.4 kg, co mnie zdziwiło. Później 57.8 kg, później 58.7 kg (w co już kompletnie nie wieżę, bo po ubraniach czuję lekką poprawę. W czwartek ubrałam moje ulubione jeansy, których jakiś czas nie nosiłam, bo czułam się niekomfortowo. Dopinałam się, ale było mi niewygodnie. Teraz było nawet znośnie. Dziś ważyłam się chyba 20 razy i za wynik ostateczny uznałam ten po ok godzinie od wstania, w drugiej rundzie ważenie, bo się powtórzył z rundy pierwszej. Trochę to skomplikowane, ale ważne że wiem o co chodzi  Generalnie przyszły tydzień musi być idealny zarówno pod względem diety i ćwiczeń, a waga nie będzie miała żadnych szans!!! Już nie mogę się doczekać, jak ujrzę na wadze coś poniżej 57 kg.


Dziś czułam się nawet nieźle w swoim ciele. Z chęcią przymierzałam w sklepie ciuszki. Dużą rolę odgrywa zawsze w takich chwilach stan mojego brzucha. Jeśli jest bardziej płaski, to od razu czuję się szczuplejsza.Kupiłam sobie dziś świetne rzeczy za bardzo małe pieniądze. Upolowałam naprawdę niezłe okazje i kupiłam sobie za ułamek ceny coś co wcześniej upatrzyłam. Takie zakupy cieszą chyba najbardziej.

Co do diety to dziś wielkie rozprężenie. Wypiłam pyszną kawę mrożoną z bitą śmietaną i zjadłam ciasto czekoladowo-karmelowe (oba na spółkę z mężem). Okazja była jednak niebanalna, bo świętowałam rocznicę ślubu. Obiad był wzorowy - pierś kurczaka z warzywami (pomimo, że rodzina jadła coś innego), na deser arbuz, a w międzyczasie inne owoce. Później zjadłam jeszcze trochę lodów. Na szczęście zadowoliłam się małą porcyjką. Kolacja to chyba 5 sucharków i pierożek ze szpinakiem. Wiem, że nie było super, ale  na szczęście ilości nie były wielkie. Kiedyś zamiast kupić dużą kawę i ciastko i podzielić się z mężem tak jak dziś, wszamałabym wszystko sama i jeszcze jemu coś wyżarła z talerza. Nie chcę się za bardzo usprawiedliwiać, no ale to rocznica...
  • tobecomeabitch

    tobecomeabitch

    3 sierpnia 2013, 22:48

    wszystkiego najlepszego !:*