Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
NIEDOCZYNNA...


Cześć Kochane !

Trochę pomarudzę... Ale muszę . Bo na prawdę mam dość tego jak się czuję. 

Jest lato, każdy chodzi w spodenkach, w letnich sukienkach a ja... ja zwyczajnie się wstydzę. Nigdy wcześniej tak nie miałam. Nigdy nie musiałam wstydzić się tak bardzo samej siebie... A teraz to robię . I nienawidzę tego. 


Od ponad roku choruję na niedoczynność tarczycy . Dziękuję Bogu, że poszłam do lekarza i rozpoczęłam leczenie, bo to jak się czułam przed braniem leków - koszmar. Dzisiaj w porównaniu do wtedy - czuję się na prawdę dobrze.

Z dziewczyny pełnej życia,zawsze uśmiechniętej, pełnej energii, pomysłów, otoczonej mnóstwem znajomych nagle stałam sie zupełnie kims innym. 

Zamknęłam się w pokoju bojąc sie wyjsc na zewnatrz. Spałam po 14 , 15 h a mimo tego, każdy z bliskich mi osob mowil mi, że wygladam kiepsko. Po prostu kiepsko.

Nawet " wygladasz jakbys nie spala tydzien "....

Spałam. I nawet nie czułam , że spię.  

Nagle , z dnia na dzień, przestałam przynależeć do świata, w którym do tej pory całkiem dobrze się odnajdywałam.

Przestalam chcieć walczyc. Robić cokolwiek.Przestałam marzyć, wierzyć, że bedzie dobrze. Zamykałam się w pokoju i tam, często w łóżku po prostu plakalam z bezsilności. Poddalam się. 

Straciłam calkowicie kontrolę nad swoimi emocjami. Potrafiłam się rozplakac w domu, podczas rozmowy , w kosciele , podczas mszy czy nawet w pracy. 

Na pytanie : dlaczego placzesz ? ryczałam jeszcze glosniej. Kompletnie nie umiejąc wytlumaczyc komus dlaczego placze - sama nie wiedzialam. Po prostu. 

Nigdy wczesniej nie płakałam publicznie.

Czułam się tragicznie.

Włosy wypadały mi garsciami

Skóra łuszczyla sie mimo codziennego stosowania kremów nawlizajacych

Cholerne zimno towarzyszyło mi codziennie

A wyjscie po schodach do klatki bylo wyczynem niczym na Mount Everest.

Pamiętam jak raz, zdeterminowana , zamiast windy podjelam probe wyjscia na 6 pietro. Przeciez zawsze wchodzilam, nawet wbiegałam w ramach treningu - co sie takiego moglo zmienic ?

Zmieniło. Nogi nie były moje. Stawy kolanowe...Koszmar. Pamiętam jak tam, wchodząc po schodach krople lez splywaly po mojej twarzy...

I ta złość na siebie samą..

Waga... Pazdziernik - 62 kg. Grudzien - 72 kg, marzec - 82 kg.

Najgorsze było chyba to, że ja wchodząc na wagę i widząc po raz pierwszy w zyciu 8 z przodu nie czułam nic. Pustka. Zero emocji. Czulam sie tak zle,ze waga w ogole sie nie przejmowalam... 

Ubrana w luzne dresy i ogromny sweter lezalam calymi dniami w lozku. Calkowicie zrezygnowalam ze spotkan ze znajomymi, zerwalam z chlopakiem a w srodku nocy budzilam sie z placzem ..Nie wiedząc dlaczego płaczę. 

Pamiętam jak najblizsi patrzyli na wszystko co jem. Przeciez nie tyje sie od powietrza. A jednak. 

Jadlam jak zawsze. Z tym tylko ze zrezygnowalam calkowicie z biegania i innej aktywnosci. A zaparcia były 5 dniowe.

Nie moglam nie przytyc,

Dzisiaj dziękuję Bogu, ze po kilku nocach kiedy nie moglam zlapac powietrza, czulam jak bym sie dusila ,poszlam do lekarza na zwykla morfologie. 

tsh - dużo powyżej normy.

Usg - tarczyca w zaniku , ledwo 3 ml...



Nawet myslami ciezko mi wracac do tego co było ,jak sie czulam. 

Ale wracam. 

Bo dzisiaj mam takie dzień, kiedy nie czuję się dobrze sama ze sobą.

Cholernie ciezko mi patrzec w lustro i widziec " nie moje ciało " - bo ja dalej sie z nim nie utozsamiam. 

Cholernie ciężko słyszec od znajomych : ee A, Ty to teraz sobie dobrze wygladasz... zmieniłaś się...

albo nawet : wyglądałaś lepiej, bylas ladniejsza, co sie z Toba stalo ???

Nie wiem czy lepsze są te pytania ( wiem, że to z troski ) czy te spojrzenia innych, co nie pytają ale osądzają sami.... To uczucie : "jesteś gorsza "

Cholernie ciezko jest zwracac uwage na to, co wkladasz do ust i nie widziec spadku wagi, cholernie ciezko jest biegac kiedy Twoje nogi odmawiaja posluszenstwa...

Cholernie ciezko uczyc sie, pracowac - kiedy ciezko sie jest skoncentrowac...

Cholernie ciężko.

Ale walczę.

Pamietam doskonale ten moment, kiedy po przeczytaniu licznych artykułów na temat tej choroby dotarło do mnie, że to nie ze mną jest coś nie tak .

Do tej pory myslalam,że to ja jestem winna 

Że nie staram się wystraczająco ,żeby wstać z łóżka, że nie jem wystarczająco zdrowo, żeby nie tyć , że nie dbam wystarczająco idealnie o cerę itd. 

Dotarło do mnie , że jestem chora i to choroba wpływa na moje samopoczucie i wygląd.

Wtedy poczułam ulgę.

Pozniej chęć walki. 

I nie wiem czy schudnę czy nie, nie wiem czy moja twarz będzie wyglądała jak wczesniej ( a nie jak opuchnięty pomidor ) nie wiem czy wrócę do tej pełnej życia, szczęśliwej dziewczyny ale wiem, że będę walczyć o siebie. O swoje zdrowie. Bo mam taką szansę. 

Tarczyca to nie rak. 

Chociaż też niszczy . Zabiera to co najlepsze, zostawia najgorsze. 

Wydaje mi się, że po prostu kiedyś nadejdzie ten moment, kiedy będę umiała żyć a tą tarczycą. Teraz - wracam pamięcią do tego jak było przed - i to porównywanie wykańcza mnie. 

Kiedy wszystko to, co lubiałas w sobie się zmienia - wymiękasz. 

No nic. Dzisiaj "ta" ja to ja. I muszę zrobić wszystko, żeby być najlepszą "tą" mną .


Jeżeli ktoś walczy też z niedoczynnością albo nawet nadczynnością i przeczytał - zostaw proszę chociaz kropkę. Będę wiedziała,że ktoś rozumie. Że nie jestem sama. 


Buziaki ! 



  • jestem_gruba102

    jestem_gruba102

    24 czerwca 2016, 15:08

    Ja tez mam niedczynnosc tarczycy. Dlugo zastanawialam sie czy nie dopadla mnie depresje. Treningi na silowni spowodowaly, ze nie tylam, ale nie moglam tez schudnac. Po pol roku leczenia jest w miare dobrze. Bedzie i u Ciebie, trzymaj sie!

  • MarilynMonroe2014

    MarilynMonroe2014

    24 czerwca 2016, 11:18

    Ja też walczę z niedoczynnością tarczycy; to chyba choroba tego wieku. Rozumiem o czym piszesz i co czujesz, ale nie możemy się poddawać musimy walczyć o siebie. Ja kolejny raz podejmuję próbę...mam nadzieję, że z lepszym efektem niż ostatnio. Trzymam kciuki za Ciebie, siebie i wszystkie kobitki z niedoczynnością.

  • byc-fit

    byc-fit

    24 czerwca 2016, 08:50

    Ja też mam niedoczynność tarczycy. Już się przyzwyczaiłam do tego, nie myślę już o tym jak o czymś strasznym.. raczej jak o jakimś wyzwaniu życiowym:) Mieszkam za granicą, ale do lekarza chodzę w Polsce bo mam swojego ulubionego, chodzę do niego co 6 miesięcy. Niedawno zmieniałam dawkę leku na większą. U mnie najgorszym objawem jest ten gorszy nastrój, ale to nie zawsze.. i ciężko stwierdzić czy teraz przy unormowanym poziomie hormonów, przyczyną jest właśnie tarczyca czy coś innego:) no i problem z utratą masy ciała, ale walczę i pomału schodzi. Najlepszym sposobem na utratę wagi i polepszenie nastroju w naszym przypadku to nic innego jak aktywność fizyczna :) Pozdrawiam :)

  • elena2015

    elena2015

    24 czerwca 2016, 01:05

    Przeczytalam caly Twoj pamietnik ,masz ,tak to sie mowi ,lekka reke do pisania i styl ,czyta sie z przyjemnoscia i co najwazniejsze ;motywujesz :) pozdrawiam cieplutko

  • elena2015

    elena2015

    24 czerwca 2016, 00:49

    Rozumiem ,tez tak mialam i mam ,niedoczynnosc wykryl mi lekarz moich dzieci ,wyganiajac mnie na badania krwi i wyszla tez ostra anemia ,nie dawalam rady czesto wstac z lozka ,ale dzieci i obowiazki to musialam ,po lekach jakby troche lepiej ,tez przytylam i przestalam dbac o siebie,po dwoch latach brani prawie najwyzszej dawki hormonow przestalam tyc ale schudnoc tez nie dam rady ,jedyny plus to ze zuciam palenie i nie przytylam wic leki dzialaja ,wywalilam cukier ,smieciowe jedzenie i dzieci nabieraja zdrowych nawykow ,gorsze dni tez sie zdazaja ,wtedy sluchawki na uszy lub psa i na spacer ,zycze ci wytrwalosci i optymizmu ,teraz bedzie tylko lepiej

  • elena2015

    elena2015

    24 czerwca 2016, 00:49

    Rozumiem ,tez tak mialam i mam ,niedoczynnosc wykryl mi lekarz moich dzieci ,wyganiajac mnie na badania krwi i wyszla tez ostra anemia ,nie dawalam rady czesto wstac z lozka ,ale dzieci i obowiazki to musialam ,po lekach jakby troche lepiej ,tez przytylam i przestalam dbac o siebie,po dwoch latach brani prawie najwyzszej dawki hormonow przestalam tyc ale schudnoc tez nie dam rady ,jedyny plus to ze zuciam palenie i nie przytylam wic leki dzialaja ,wywalilam cukier ,smieciowe jedzenie i dzieci nabieraja zdrowych nawykow ,gorsze dni tez sie zdazaja ,wtedy sluchawki na uszy lub psa i na spacer ,zycze ci wytrwalosci i optymizmu ,teraz bedzie tylko lepiej

  • Apricottie

    Apricottie

    23 czerwca 2016, 20:49

    Bardzo dobrze Cię rozumiem

  • pocahontas15

    pocahontas15

    23 czerwca 2016, 19:34

    Też choruję na niedoczynność.. Ze łzami w oczach wspominam siebie sprzed choroby, zawsze uśmiechnięta, pełna życia, enegii, ciągle mi było wszystkiego mało, prowadziłam bardzo aktywny tryb życia i właściwie w bardzo krótkim czasie stałam się kompletnym przeciwieństwiem. Dziś jest lepiej, ale do siebie sprzed choroby chyba już nigdy nie wrócę ;( teraz zwyczajnie nie mam siły na jakąkolwiek aktywność. Dobrze rozumiem wszystko co piszesz.

  • spelnioneMarzenie

    spelnioneMarzenie

    23 czerwca 2016, 18:30

    moze nie mam chorej tarczycy, ale wszystko co piszesz przezywam i ja, wlosy wypadaja, mam ciagle straszne migreny i anemie od parunastu lat i ciagle sie lecze, w zadne ciuchy sie nie mieszcze, jest mi stasznie ciezko, siedze w domu, placze w kolko i bez powodu, tak jak ty w kosciele..... rozumiem cie az za dobrze, trzymaj sie, buzki :*

  • queer

    queer

    23 czerwca 2016, 16:16

    Rozumiem Cię doskonale... Miałam tsh jakoś koło 10, jednak było to dawno temu. Obecnie się unormowało, ale potrzebowałam kilkunastu lat na to. Może spokojniej do tej choroby podchodzę, bo jest dla mnie stanem zastanym, odkąd pamiętam, walczyłam z nią. Sporo z Twoich objawów przechodzę lub przechodziłam. Ale po czasie się przyzwyczajasz i nie dostrzegasz, że mogłaś inaczej. Zawsze przywołuję do pamięci to, że kiedy minęło już kilka lat od mojej jednostronnej utraty słuchu, dziwiłam się, dlaczego ktoś trzyma telefon przy prawym uchu, skoro ono nie służy do słyszenia :) Człowiek zadziwiająco szybko się przyzwyczaja.

  • sectet

    sectet

    23 czerwca 2016, 15:58

    Rozumiem Cię doskonale ja mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto....mogę napisać, że wszystko co napisałaś nie jest mi obce, ale trzeba włożyć więcej pracy w to aby schudnąć bo jest to możliwe!!!!Trzymaj się!!!!