Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
efekt wyparcia ?? + śliczna sukienka ;D


Dosyć tego! Widzę, że moje samozaparcie nie jest wystarczające i myślałam, ze samo ograniczanie posiłków wystarczy

Ale wpadłam w ciąg słodyczowy i wydawało mi się, że ujdzie mi to na bezkarnie. Nic bardziej mylnego! Muszę zapisywać wszystko co zjadam, bo inaczej po prostu traktuję te rzeczy, jakby się nie zdarzyły! Jakieś wyparcie, czy co??

Znów wydarzyło się to co wiele razy wcześniej - pierwszy tydzień - trzymam się super - nie ruszam żadnych słodyczy! W drugim - zauważam pewnie zmiany na plus a raczej na minus :), jestem z siebie zadowolona i stwierdzam, że jeden kawałek ciasta nie zaszkodzi, później wciągam nie wiadomo kiedy drugi ;( skuszam się na inną słodycz i tak po trochu, po trochu, prawie niezauważanie wracam do punktu wyjścia! Durnota!

Dzisiaj rano postanowiłam się nie ważyć - bałam się wyniku :( ale po śniadaniu ochłonęłam i z ciężkim sercem wlazłam na wagę. Chyba z litości pokazała 69,8. Żeby mnie do końca nie zniechęcać. Aczkolwiek może potrzebna była terapia wstrząsowa, bo przed śniadaniem wciągnęłam Kinder Pingui.

Dziś zjadłam:

Kinder Pingui

3 chlebki chrupkie z masłem (cieniutko) + 1 pomidor z łyżeczką majonezu

II śniadanie: kawa bez cukru + pół jabłka

Teraz widzę, że to Kinder było zupełnie niepotrzebne!! Ale może się ogarnę.

Na obiad robię szaszłyki - duuużo papryki czerwonej i żółtej, duużo cebulki, pieczareczki, skrawki fileta i dla męża boczek wędzony. Piekę w piekarniku na kratce i są przepyszne!! Do tego rodzince zrobię fryty, przyznam się ile pochłonę - ostatnio do czegoś też miałam frytki, to zjadłam 3 :)

Kolację potraktuję owocowo - jabłuszko może być!!

Teraz widać, dlaczego to moje "odchudzanie" idzie jak krew z nosa. Ratuje mnie tylko ruch, który włączyłam i który mi się spodobał.

A w ogóle to zamówiłam sobie na allegro cudną sukienkę z MOHITO - może i nie na moją figurę ;) bo jest w kształcie bombki i w dodatku przed kolanka ale tak mi się strasznie podoba!! I pomimo obaw wchodzę w nią (42 rozmiar) i są luzy. Może schudnę jednak trochę do moich urodzin w grudniu i przemogę się, że kobiecie w moim słusznym wieku 35 lat wypada chodzić w krótszych kieckach - wszystkie mam równo z kolanami, bo i moje grube nogi nie znoszą innych :D Jak mi się uda wstawić zdjęcie to się nią pochwalę! Uwielbiam nosić sukienki!!


Moje cudeńko!!

  • madalenee

    madalenee

    7 października 2013, 09:03

    eee, nie schudnę aż tak spektakularnie, żeby wyrosnąć z sukienki :))

  • Malgosiat

    Malgosiat

    6 października 2013, 16:25

    Oj wiem coś o tych podłych słodyczach....ładna sukienka, ale rozszerzenie na dole zawsze źle robi ale jak trochę schudniesz to wyrośniesz z tego rozmiaru...

  • karamka

    karamka

    5 października 2013, 13:51

    Tez mam problem z nie jedzeniem słodyczy. Podjęłam wyzwanie i cały wrzesień nie jadłam słodyczy, a teraz postanowiłam jeść je raz w tygodniu, taki niedietetyczny posiłek, na który jem co chce. Myślę, ze nie ma sensu rezygnować z nich całkowicie. Moze metoda małych kroków? Np. jeść co drobnego, co dwa dni? Trzymam kciuki i życzę powodzenia :) A jabłko na kolacje, to nie za mało? P.S. Sukienka piękna!

  • jovanka28

    jovanka28

    5 października 2013, 13:37

    bardzo ładna sukienka :)