Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
PIWO TO MOJE PALIWO


Pod względem dietowym weekendy są u mnie najgorsze. Ostatnio nawet bardziej niż zwykle. W tygodniu się trzymam, ograniczam, odstawiam, ale w soboty (i niedziele) jakoś sobie luzuję.

Głównie chodzi o piwko, jak wszyscy wiemy, bardzo kaloryczne.

U mnie piwo wszyscy bardzo lubią, Luby wręcz przepada, ja też. Mogę odstawić słodycze, ale piwko w sobote musi być i już. Pod warunkiem, że spędzę wcześniej ze 2h na siłowni, to jest ok, nawet nie mam specjalnych wyrzutów sumienia. CO spalę to nadrobię i już, w boczki nie idzie.Trochę przyjemności mi się należy.

I Wam się należy, dlatego jak macie na coś ochotę, to nie odmawiajcie sobie permanentnie, bo to spowoduje irytację i szybszy wkurw na dietę. Grunt, to podnieść głowę i próbować dalej. Pewnie, może i szybciej by się chudło bez tych małych przyjemności, ale ile bardziej nieprzyjemnie?

Dziś bladym świtem zaliczyłam już 1,5h na siłowni: spinning i orbitrek. Potem wróciłam do domku, wzięłam kąpiel, poszłam wywalić Lubego z łóżka i tak intensywnie mi to szło, że aż zasnełam z wrażenia wtulona w niego i przespałam kolejne 2 godziny. Pięknie się dałam porobić :)

  • Agneees

    Agneees

    19 marca 2012, 15:38

    Ja zawszę powtarzam: tydzień odchudzania, weekend folgowania :D Podobno to dobrze na metabolizm robi :P Tak sobie wmawiam :D

  • pyzia1980

    pyzia1980 (moderator Vitalia.pl)

    19 marca 2012, 15:35

    Weekendy zawsze są pełne pokus :)

  • ladybabol

    ladybabol

    19 marca 2012, 13:15

    aż mi się zachciało wrócić do domu i pospać :)

  • PaulinaRajmunda

    PaulinaRajmunda

    19 marca 2012, 13:12

    Ja też zazwyczaj w weekendy piję piwko :) Pozdrawiam

  • jennaa

    jennaa

    19 marca 2012, 13:11

    coś za coś :) ja np. zamieniam piwo na lampke wytrawnego wina , zawsze to lepsze niz piwo do ktorego az korci wsunac jakies paluszki albo obrzydliwie puse kalorie czyli chipsy :P pozdrawiam!