Dawno nie pisałam... długo, bardzo długo było bez zmian. Waga prawie cały czas 80 kg... Ale zmobilizowałam się... zaczęłam dietę... ćwiczenia i teraz będzie tylko lepiej.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (3)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1385 |
Komentarzy: | 23 |
Założony: | 1 kwietnia 2016 |
Ostatni wpis: | 16 października 2016 |
Postępy w odchudzaniu
Dawno nie pisałam... długo, bardzo długo było bez zmian. Waga prawie cały czas 80 kg... Ale zmobilizowałam się... zaczęłam dietę... ćwiczenia i teraz będzie tylko lepiej.
Ech... Jak szybko zaczęłam, tak szybko skończyłam... pobyt w szpitalu, kolejne choroby, "odwiedziny" lekarzy... i musiałam odpuścić. Leżałam w szpitalu, w domu, nie ruszałam się.. ciągle odpoczywałam. Moja bolerioza na nowo się odezwała, ale mam mocne postanowienie by tym razem się jej nie dać :)
Dziś waga pokazała 80,3 kg.
Ale też już od dziś zaczęłam jeździć na rowerze do pracy... więc zaczynam od nowa.. :) Mam nadzieję, że teraz bez przygód lekarskich.. i w końcu się uda i osiągnę swój cel.. :) Więc dziennie będę robić ok. 10 km :) niby nie dużo, ale zawsze to jakiś ruch :) Zamierzam też powrócić do mojej siłowni na polu.. i na pewno jakieś ćwiczenia na brzuch... bo nie mogę zrzucić tej swojej oponki.. :)
Zmieniłam też od dziś formę odżywiania... bo nie jedzenie śniadań nie służy mi. Więc porządne śniadanie... i mnóstwo pakunków do pracy.. żeby nie głodować i nie podjadać nic.. :)
A więc pełna pozytywnej energii i wiary w siebie zaczynam raz jeszcze.. :) i tym razem skutecznie :)
3 kilogramy mniej.. cieszy mnie to. Konkretny cel jednak naprawdę pomaga. Daje motywację i pomaga. Codziennie myślę o tym, że we wrześniu zaczynamy na nowo starania, że muszę schudnąć, żeby móc zacząć od 60 kg a nie od 80kg. Ciąża.. to jest mój cel.
Wciąż siedzę w domu więc zaczęłam gotować różne wymyślne rzeczy.
Ostatnio krem brokułowo ziemniaczany z grzankami i z kleksem śmietany. Tak, tak... śmietany. Nie mogłam sobie odmówić. Zauważyłam jednak, że pomimo, że zabielam zupę śmietaną i nie gotuję jakoś obiadów light to jednak chudnę. Owszem, nie jem ostatnio chleba (a jeśli juz to w małych ilościach), sera żółtego i inych tłusty serów. Dużo się ruszam, bardzo dużo. Chodzę, ćwiczę... i to daje rewelacyjne skutki. Staram się podkręcić metabolizm... różne koktajle, nasionka chia, ostropest... i w końcu pozbyłam się zaparć. Mała rzecz, a jednak cieszy... Nie napycham się jak dawniej... i w końcu 3 kg w 14 dni :)
Prawie 2 kilo mniej... Cieszy :)
Ćwiczę od niedzieli... a więc niedługo... ale efekty już są. Prawie 2 kilo mniej i 2 cm w pasie mniej. Myślę, że to super efekt. Pierwsze dni ćwiczeń były tragiczne... obolałe mięśnie, stawy.. zakwasy... nie mogłam ruszać rękoma.. no po prostu masakra. Po 3 dniach zrobiłam jeden dzień przerwy i... wróciłam z powrotem do ćwiczeń...wypoczęta, bez bólu... rewelacja.
Ćwiczę na siłowni zewnętrznej.. Świeże powietrze, ćwiczenia... bardzo fajnie. Polecam każdemu.
A więc stało się.. Zaczęłam ćwiczyć. Wzięłam się za siebie. Co prawda tylko 30 minut ćwiczeń, ale czuję wszystkie mięśnie.. boli mnie prawie wszystko. Ale czuję się lepiej. Mam poczucie, że w końcu ruszę do przodu.. że coś zmienię w swoim życiu. Wprowadzam dużo zmian... włosy, ubrania.. wszystko..
A co do ćwiczeń... w pierwszej kolejności uda... i ramiona.. później brzuszek...
A oto dzisiejsza kolacyjka...
Wróciłam ze szpitala. Byłam w ciąży. Co prawda 6 tydzień, czyli same początki. Poroniłam.
Niestety przy moim malutkim wzroście (158cm) waga 80 kg... sprawia, że ciężko się żyje. Być może to kolejny problem dlaczego nie mogę utrzymać ciąży. Pewnie powodów jest więcej, przeszłam wiele chorób, długie leczenie.. To była 4 ciąża, czwarta nie udana ciąża. Za każdym razem coś się wydarzyło, że nie udało mi się dotrzymać ciąży. Za każdym razem ok. 6 - 7 tygodnia albo poroniłam, albo ciąża pozamaciczna, albo zaśniad.
Postanowiłam, że muszę schudnąć. Muszę coś w sobie zmienić. Zacząć życie od nowa.. i zrobić coś, co pozwoli mi chociaż na chwilę zapomnieć... i sprawić by choć odrobinę poczuć się lepiej. Myślę że te kilogramy które zamierzam zrzucić.. że zmienią mnie... że zmieni się w jakiś sposób moje życie... być może będę przez to choć odrobinę zdrowsza ... i będę mogła spokojnie za jakiś czas ponownie spróbować zajść w ciążę.
A więc mój cel: Schudnąć... by za jakiś czas móc swobodnie przytyć... przytyć z powodu kolejnej dawki hormonów, leków... i w końcu uda mi się znów być w ciąży.
Jest mi ciężko.. bardzo... ciężko się pozbierać... bo to juz 4 raz. Ale... muszę być dobrej myśli i powtarzać sobie że w końcu kiedyś się wszystko uda i będę szczęśliwa.