Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
28 dzien plus paskudne przyzwyczajenia


Hej !!:)
Dziejsze menu:


śniadanie:
-owsianka z owocami żurawiny i płatkami migdałów + siemie lniane a do tego banan
II:
-batonik fitness (a co tam, skusiłam się, pycha!:))
Obiad:
-2 maleńkie kotlety mielone z sałatką i podsmażanymi na oliwie pieczarkami z cebulka
Kolacja:
-1 kromka chlaba pełnoziarnistego z twarożkiem 8%, pomidorkiem, papryką, pietruszką i odrobiną kukurydzą z puszki

pomiędzy:
-1 cukierek halls
-mandarynka


Tak się zastanawiam czy za dużo nie wpieprzam, biorąc pod uwagę, że nie wychodzę nawet nigdzie, leżę w łóżku i się nie ruszam. Boję się, ze za tydzien jak bedzie wielki dzien "W" to zobaczę wzrost:(

Tak sobie myślę, jaka ja kiedys byłam obleśna. Chcę Wam opisać moje beznadziejne NAWYKI (bo nawet nie odchyły) żywieniowe jakie do tej pory miałam, osobom o lekkich nerwach nie polecam:P Wiec:

-do każdej zupy nawet ROSOŁU bralam 2 kromki chleba pszennego grubo posmarowane margaryna i sobie maczałam :| wtf... maskara

-gdy nie chcialo mi się nic robic do jedzenia a chcialam się zapchac to robiłam sobie takie ekhm "tosty" - brała zwykły chleb smarowalam grubo margaryna i hop do mikrofali i jeb takie mokre i ociekające tłuszczem kanapki potrafiłam ze 3 wtrynic;/// bleee...jak sobie teraz pomysle xdd zeby to chociaz ser byl to pol biedy xd albo te kromki przypieczone haha a tu nic

-wracajac ze szkoly potrafilam zajsc do malego tesco, kupic 2 duze paczki chipsow o roznych smakach, ciastka i np paluszki plus czekolade wedla z malinami i to wszystko jednego wieczoru wyżreć...

-kolacja o 1 w nocy? no problem, a raczej standard

-zero wody, tylko slodzone i gazowane napoje

To tyle co narazie pamietam...prowadząc taka diete bez zadnej aktywnosci fizycznej (!!! na wuef nie chodzilam, pan mnie lubil i przymykał oko - nie wpisywal nieobecnosci) i tak sie dziwie ze gora wazylam 54 kilo, naprawde to jakis cud, wiec dziekuje mojej przemianie materii!

Dobra to pappa:P