Dzień 11. Obyło się bez większego objadania. Dzisiaj wpadła Kostka czekolady mlecznej. ALE TYLKO KOSTKA!! Siostra przywiozła z Islandii no i spróbowałam. Miała też cukierki ale były BLEEE. Szybko je wyplułam. Dzień minął bez zarzutów. Rano 3h w Kościele, później obiad po obiedzie poszłam biegać. Pierwsze 2 km biegłam zatrzymałam się 2 lub 3 razy a druga strona marsz bo gadałam z przyjacielem. Już ostanie 0.5 km robiłam interwały. Raz max,prędkość a później wolniej. Z rozciąganiem wyszło 50 minut.. Jestem zmęczona.
Aktualne z dzisiaj