Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wracam tu, nie poddam się bez walki.


Wydawało mi się, że zmieniłam swój styl życia na tyle, 
że panuję już nad swoim ciałem i życiem. 
Część założeń diety pozostała w moim życiu,
jednak z każdym dniem popełniam coraz więcej błędów
i w konsekwencji waga rośnie.
Od ponad tygodnia znów stosuję dietę,
jednak w weekendy zupełnie ją zaniedbuję.
Nie panuję nad sobą już od piątku i tak przez sobotę, niedzielę,
a od poniedziałku wraca determinacja,
 mimo że odczuwam głód między posiłkami, trwam w diecie aż do piątku.
Niestety w konsekwencji takich huśtawek
waga w poniedziałek jest wyższa niż w piątek
 i nie mogę nawet powiedzieć, że wracam do punktu wyjścia,
to raczej cofanie się, uwstecznianie.
Zdarzają mi się nieprzemyślane zakupy, np. makrela,
której nie mam w jadłospisie, a kupiłam kolejny raz.
W zeszłym tygodniu wyrzuciłam, teraz kolejna leży w lodówce już od czwartku.
Nie potrafię zabrać się za aktywność fizyczną, poza spacerem nie robię nic.
Myślałam, że gdy tylko zauważę, że zaczynam tyć
bez problemów zapanuję nad tym, niestety myliłam się.
Najwyższy czas przestać popełniać błędy i wziąć się do pracy.
Najbliższy weekend będzie moim największym sprawdzianem,
zadanie to przetrwać w diecie mimo domówek i innych pokus.
Musi się udać.  
  • anna290790

    anna290790

    14 października 2013, 10:00

    Szkoda zaprzepaścić pracę którą wkładasz w to żeby dobrze się czuć i wyglądać!:) Ja wczoraj też "zaszalałam" z jedzeniem, ale za to dzisiaj bardziej "przycisnę pasa" i się wyrówna. Powodzenia i wytrwałości