Jestem gruba. Nie ma się co oszukiwać. Nie puszysta, nie "dobrze i grubokoścista", nie "z powiększoną powierzchnią erotyczną", nie "kochanego ciała nigdy dosyć". NIE. Jestem gruba i to nie jest ani fajne, ani dobre, ani zdrowe, ani estetyczne. I dlatego nie rozumiem dorabiania ideologii do nadwagi i otyłości. Nie rozumiem zadowolenia ze swojego tłuszczyku, pełnej akceptacji bez działania. Tak - można się lubić, tak, można się akceptować, tak, można być duszą towarzystwa. Ale na tym poprzestać? NIE!
Mówi się, że grubasy (otyli puszyści, okrąglejsi jak kto woli) są z natury weselsi i pogodni. Co za mit, co za bzdura. Ja myślę, że takimi siebie kreują, żeby jakoś przetrwać. Nadrabiają miną, żartem, a w samotności wyją w poduszkę. Człowiek jest pogodny bo jest pogodny z natury. Nadwaga pogodności nie dodaje.
Czy ja lubię siebie? TAK, lubię moje JA, ale nie lubię mojego ciała. Nie jestem z tym pogodzona i mimo wielu porażek na przestrzeni lat nie zamieniam nadwagi w atut. To jest niezdrowe - zawał serca, miażdżyca, nadciśnienie, cukrzyca, bóle kręgosłupa, stawów, zadyszka... Tego chce grubas? Nie wierzę.
Z racji wieloletniej nadwagi, sporej nadwagi, interesuję się psychologią otyłości. Może nie fachowo, nie czytam książek psychologicznych, nie studiuję, nie teoretyzuję. Śledzę historie ludzi bardzo otyłych, którzy są uwięzieni w swoich domach, nie wstają, albo ledwo robią kilka kroków. Albo tych, którzy są na dobrej drodze do tego, żeby tak się załatwić. Nie oceniam. Nie znam człowieka, nie wiem co go skłoniło, dlaczego taki jest. Ale nie pojmuję, jak można doprowadzić do takiego kalectwa. Jak można nie zorientować się w porę, że za chwilę nie będzie można samemu się umyć, podetrzeć i uczesać. No i kto jest winien? Oni sami? Tak. Ale dochodzą do tego ci, co ich karmią w chwili, kiedy oni sami nie są w stanie przygotować sobie samemu posiłku. I dalej żrą. Bo mają podstawione pod nos. A jak nie mają tego co chcą i tyle, ile chcą, to się drą. Więc dostają, dla świętego spokoju.
Nie oceniam przyczyn, są słabsi, są silniejsi. Jeden zaczyna pić, inny popada w depresję, ktoś inny zajada smutki. Jedzenie potrafi być nałogiem. Ale nic z tym nie zrobić? Może dlatego nie rozumiem, bo nie znam uczucia wejścia w nałóg. Paliłam kilka lat, ale nigdy nie nałogowo. Jak nie miałam ulubionego papierosa, to nie zapaliłam. Nie paliłam w domu, idąc po ulicy. Do piwa, w towarzystwie, w przerwie w pracy na pogaduchach. Mam słabość do białego wina i szampana, ale nie znam uczucia, kiedy ciągnie do alkoholu tak, żeby napić się byle co i byle gdzie. Kiedy mam ochotę na "bąbelki" i orientuję się, że w domu ich nie ma, często moje lenistwo wygrywa z chęcią napicia się tych kilku lampek i po prostu zostaję w domu.
Jakiś czas temu skrytykowano mnie na wiadomym portalu "twarzoksiążkowym", kiedy ośmieliłam się wyrazić sprzeciw wobec otyłej tancerki na rurze. Taniec na rurze to dla mnie estetyczne widowisko, gracja i piękno, tudzież technika, wysiłek, stalowe mięśnie. No i była technika, mięśnie, siła i nic poza tym, bo gracji ani za grosz. To było po prostu niesmaczne i nie wyglądało ładnie. Nie mnie krytykować tę osobę. Nie krytykowałam jej tuszy, ale sam występ kiedy to ze skąpego stroju wylewa się 100 kg albo i więcej fałdek. No ja mówię NIE! Przykro mi.
Oceńcie sami. No chyba, że ja jestem okrutna i należy mi się wiadro pomyj na głowę.
Zdarza się też, że i technika nie ma do tego wszystkiego:
I jeszcze raz podkreślę - nie wyśmiewam się z tuszy, sama jestem gruba. Ale nie jestem w stanie zrozumieć robienia z tego atutu, czegoś godnego podziwiania. "Patrzcie - jestem gruba i dobrze mi z tym!" Ja jestem gruba i jest mi z tym fatalnie. Kropka.
marta1312
6 lipca 2016, 09:26ja pierniczę że też ta rurka wytrzymała taki ciężar... A Twój tok myślenia - już bez przytaczania zdań - całkowicie popieram!
RapsberryAnn
5 lipca 2016, 22:20dokładnie tak! zgadam się w 100% przesada w żadną stronę nie jest dobra!
wojtekewa
5 lipca 2016, 21:32Hej Madzia, dziś przerwa od ćwiczeń więc siedzę i czytam Twój pamiętnik i jest dużo racji w tym co piszesz. Pamiętam siebie sprzed 20 lat : wesoła, roześmiana dziewczyna, szczupła - nie chuda - tylko fajnie wyglądająca. Dziś z nadwagą 30 kilogramową i są dni kiedy mówię "no i dobra nie przeszkadza mi to" a są dni, że chce się płakać. Ale też i ja się zmieniłam i mam inne priorytety. Jestem przekonana, że większość z nas bez względu na to co mówimy i piszemy chcemy wyglądać dobrze i dobrze się czuć - w końcu z jakiegoś powodu tutaj się znalazłyśmy. Od jakiegoś czasu sama próbuję coś zrobić ze sobą: raz jest łatwiej, innym razem trudniej, ale nie poddaje się. W końcu też chce kupić trochę karmy dla zwierząt:) p.s. mobilizujesz mnie do tego, abym sama przelewała na "nowoczesny papier" także swoje przemyślenia, a Twoje robótki są fantastyczne, może mogłabyś mi przekazać trochę umiejętności:)?
MagdaMaciaszek
5 lipca 2016, 21:57O matko, ile dobroci Ewcia :) Dzięki :D Co do robótek to pisz od czego chcesz zacząć, postaram się podarować ci trochę wiedzy :D Zawsze lubiłam pisać :D Chyba urodziłam się z piórem w ręku :) Potem to już zboczenie zawodowe z pracy w mediach :D Jakby co, to jestem do dyspozycji.
teraz85
5 lipca 2016, 21:19też tego nie ogarniam, uważam, że grube nie jest ładne koniec i kropka....i tez nie wiem ile procent z tak otyłych dziewczyn na pytanie czy jeśli była by możliwość pstryknięcia i zmiany na fit sylwetkę odpowiedziało by "nie dziekuje" myślę że niewielki
Doma19
5 lipca 2016, 20:37Skoro tak bardzo nie podobasz sie sobie dlaczego nie schudniesz ? A co do rury to zgadzam sie. Jakis czas temu chodzilam na pole dance i byla tam dziewczyna ok 18 lat - otyla. Cwiczyla praktycznie w samych majtkach i staniku. Bardzo nieprzyjemny widok
MagdaMaciaszek
5 lipca 2016, 20:43Jeśli przeczytasz moje wpisy w pamiętniku to może znajdziesz odpowiedź na pytanie dlaczego nie jestem w tej chwili szczupła. Walczę sama ze sobą, ale nie udaję, że wszystko jest ok. Wręcz przeciwnie.
Doma19
5 lipca 2016, 20:51Chetnie poczytam. Powodzenia
MagdaMaciaszek
5 lipca 2016, 20:56Dzięki. Jeśli po przeczytaniu będziesz miała jakieś pytania - jestem do dyspozycji.
callan
5 lipca 2016, 20:15Tak, nalezy Ci sie wiadro pomyj na glowe! Ta pierwsza laska miala i byla pelna gracji, a do tego wysportowana i silna. Brawo dla niej!!! Ta druga byla po prostu kiepska ;) Ale ta blondynka byla super!!!!
MagdaMaciaszek
5 lipca 2016, 20:42Przyjmuję wiadro pomyj.
callan
5 lipca 2016, 20:46Ha ha ha :))) Wiesz co? Naprawde sa osoby, ktore akceptuja i siebie, i swoje cialo, i czuja sie ok z wlasna tusza. Ja do nich nie naleze, bynajmniej, ale znam pare grubasek, ktore czuja sie komfortowo ze swoja tusza, i czasem mam wrazenie, ze sa jej … nieswiadome! Co automatycznie czyni je bardziej atrakcyjnymi. Laska przy kosci, ale bardzo atrakcyjna. Mam kilka takich w pracy!
MagdaMaciaszek
5 lipca 2016, 20:55Nie sposób się z tobą nie zgodzić. Tylko jak daleko idzie ta ich akceptacja? Bezwarunkowo i obudzą się chore w wieku 50 lat? Nie neguję akceptacji i samozadowolenia. To jest ok do czasu kiedy nie zasłania nam realnego i krytycznego spojrzenia na samą siebie. Można roztaczać urok osobisty będąc rozmiaru XXXL. Nie można zgubić własnego ja, nigdy.
callan
5 lipca 2016, 21:03Tak, jest taki moment, ze zaczyna to byc nie az takie oczywiste JAK taka osoba (twierdzi ze) sie akceptuje. Ale jak sie np. wazy takie 75kg przy 165cm wzrostu, to mozna tak cale zycie byc atrakcyjnym mysle. A tyle lasek zaczyna sie odchudzac i marza o "59kg" ze mnie to np. dziwi….
MagdaMaciaszek
5 lipca 2016, 21:05A to już idziemy w kierunku kultu wieszaka, to też nie zdrowe.
callan
5 lipca 2016, 21:17No wlasnie, jest tu masa takich dziewczat niestety. Lub nawet gorzej, jedna z panienek bardzo popularna na glownej, wysportowana i wytatuowana laska w awatarze, a wlascicielka pamietnika to ewidentnie anorektyczka, ktora zauwazylam rowniez potrafi skrytykowac osoby o innej niz ona sylwetce. Brrr…
j.lisicka
5 lipca 2016, 18:43No tak, bo jak jest się grubym to najlepiej zamknąć się w pokoju i płakać, bo nie zasługuje się na życie jak inni...
MagdaMaciaszek
5 lipca 2016, 19:32Chyba nie zrozumiałaś o czym jest ten tekst.
forvictim
5 lipca 2016, 14:31U tej pierwszej tancerki nie było to aż tak ohydne, ale druga masakra :D
MagdaMaciaszek
5 lipca 2016, 14:45Bo ta pierwsza jest zawodową instruktorką poledance ;)
forvictim
5 lipca 2016, 17:10W sumie tak, miała zgrabniejsze ruchy i może bardziej zakryty strój robił swoje :)
Esthere
5 lipca 2016, 10:50Ciekawy wpis. Zgadzam się z tym, że grubsze osoby po prostu nadrabiają miną. Albo ich psychika wyparła otyłośc tak bardzo, w mechaniźmie obronnym, że sami uwierzyli w akceptację siebie. A może niektórzy naprawdę zaakceptowali? Może walczyli, próbowali coś zmienić, i sie poddali? Pozostała im jedynie akceptacja, po to, aby nie tracić radości życia, szacunku do siebie...Nie wiemy, co jest w głowach innych ludzi. jeden jest obiektywnie szczupły, a ma obsesję, żeby chudnąć, może to działa i odwrotnie- ktoś otyły nie widzi problemu, jest z siebie dumny. Meandry psychiki ludzkiej są nieodgadnione. :-)
wiedzma85
5 lipca 2016, 10:59zupełnie się zgadzam,czasem człowiek na srio nie widzi,że jest aż tak źle,bo nie chce widzieć,ja tak miałam nie raz,wypiera się to, z tym,że mnie ta alarmowa czerwona lampka na szczęscie się w porę zapala
MagdaMaciaszek
5 lipca 2016, 11:06Zgadzam się z wami w całej rozciągłości. Ten wpis to wyłącznie moje obiektywne zdanie. Nie neguję, że ktoś myśli inaczej i w ogóle mogę nie mieć racji.