Pamiętnik odchudzania użytkownika:
callan

kobieta, 45 lat, City

165 cm, 84.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 grudnia 2016 , Komentarze (8)

Dawno mnie nie bylo, ale bylam zajeta w pracy, do tego przygotowania do Swiat (sprzatanie, zakupy, imprezy u znajomych, itd.), pozniej same Swieta, no i … jestem! Pare kilko ciezsza, zmeczona, urobiona po pachy. Wigilie mielismy u nas, obiad swiateczny u znajomych, drugi dzien swiat znow u nas. Wczoraj byl dzien przerwy, dzis sasiadki dwie wpadly na poswiateczna herbate i ciasta (masa mi tego zostala!). Ogolnie bylo bardzo milo, i nie az tak pracowicie, ale powiem tak: ciesze sie, ze Boze Narodzenie jest tylko jeden raz w roku ;)

Mam obecnie wolne w pracy, i zamiast sie relaksowac, to ja znajduje sobie jakies zajecia. Dzis zrobilam 3 prania, a pozniej, zeby sie dobic przeorganizowalam 3 polki z przyprawami, makami, kaszami, itp. Zajelo mi to wszystko 4 godziny, wyrzucilam wiele rzeczy, pomylam sloiki, no jak Kopciuszek doslownie! Nastepnie postanowilam, ze juz do wieczora nic, bo zamiast sie relaksowac (moj facet pracuje miedzy Swietami a Nowym Rokiem, wiec doslowinie mam luz i cisze w domu), to ja – szaleje.

Podsumowanie roku: powiem tak, byl to smutny rok, w ktorym wydarzylo sie kilka dobrych rzeczy. Stracilam kilka (!!!) osob w moim zyciu i moja ukochana kotke-staruszke, ktora byla miloscia mojego zycia. Przytylam z powrotem co tak pieknie schudlam na keto 2 lata temu. Z tych dobrych rzeczy to pewien sukces na polu zawodowym, wizyta w Polsce oraz nowa przyjaciolka w pracy. Wiem, ze moje dobre rzeczy to tez zdrowie moje, mojego faceta, rodzicow, ale niestety smierc wsrod bliskich bardzo potrafi wszystko przycmic ;( Mam nadzieje, ze 2017 bedzie inny.

Sylwester spedzamy u znajomych, w malym gronie, ale na pewno bedzie wesolo :) Zycze Wam Dosiego 2017 Roku!!!

8 listopada 2016 , Komentarze (10)

Jesienne ciuchy zawsze kojarzyly mi sie z brazem, winem, glebokim fioletem, a w tym roku zupelnie bez premedytacji stalam sie posiadaczka monochromatycznej  szafy , czarno bialej + 50 odcieni szarego ;) Mam kilka kolorowych koszul, ale w wiekszosci mam garderobe jak do flimu sprzed 100 lat, jesli chodzi o kolorystyke. Bardzo mi to pasuje, i zauwazam, ze na czarno-bialo-szaro zawsze sie dobrze wyglada!

Nie pamietam czy juz o tym pisalam, ale albo jestem w takim wieku, albo takie sa czasy, ze duzo ludzi choruje na nowotwory (wiem, smutny temat, ale mnie naszlo). Mojej najlepszej kolezanki z pracy maz ma nowotwor, a jest 5 lat ode mnie mlodszy. Ostatnio dowiedzialam sie, ze innej kolezanki maz mial podejrzenie guza. Moja mama swoje juz przeszla. I mam takie wlasnie przemyslenia, ze trzeba sie z malych rzeczy cieszyc: ze sie wstalo zdrowym, ze kawa byla dobra, ze kot rano mruczal, ze sie z kolega w pracy do drugiego sniadania usiadlo spokojnie, zrobic sobie herbaty wieczorem, zapalic pachnaca swieczke, wlaczyc glupia komedie, i po prostu cieszyc sie prostym zyciem, bo wiele osob tego swietego spokoju nie ma, a by chcialo. Czesto sie placzemy w jakies intrygi, klotnie bez powodu, zamartwiamy sie totalnymi bzdurami. Po angielsku jest takie powiedzenie to stop and smell the roses. No wlasnie, zatrzymajmy sie na chwile i docenmy te blahe rzeczy w zyciu. 

No i tradycyjnie chyba chce wam polecic genialna nowele (niewiele ponad 2.5 godziny), ktora moj facet mi polecil w formie audiobooka: The Dispatcher Johna Scalziego, czytane przez Zacharego Quinto (znany aktor, byl w Heroes i w nowym Star Trek jako Spock). Super historia, akcja trzyma w napieciu i pelnej uwadze. Rewelacja!

2 listopada 2016 , Komentarze (9)

Ostatnio zakochalam sie w Singielce. Ogladacie? Uroczy jest ten serial, urocza glowna bohaterka, pelny relaks dla umyslu, ha ha ha ;) Aha, no i tak jak ona sie obecnie ubiera – no to w 100% moj wlasnie styl. Moze dlatego ja tak lubie?

Nie pamietam czy pisalam wczesniej, ale chodza mi po glowie dekoratorskie przerobki w mieszkaniu. Marzy mi sie sypialnia w takim stylu boho vintage chic… Niby takie to eklektyczne, ale zeby to ladnie wygladalo to trzeba sie naglowkowac. Ja naturalnego zmyslu do tego nie mam, a przynajmniej nie wydaje mi sie. Nawet nie wiem gdzie zaczac, ani nie mam czasu nad tym rozmyslac, bo szykuje sie na konferencje za 2 tygodnie, ale po powrocie, jak odsapne, poszukam pomyslow jak przerobic moja sypialnie...

Aha, no i film, The Girl on the Train. Super! Wedlug mnie byl swietnie zrobiony. Emily Blunt tak zagrala Rachel, ze wygaczylam jej, iz nie jest gruba ;) Byla brzydka, odpychajaca, alkoholiczka, i byla w tym bardzo wiarygodna. Podobala mi sie tez fotografia, wyplukane kolory, taki pozorny spokoj. Goraco wam polecam!

25 października 2016 , Komentarze (10)

No jakbym poczula jakas namiastke motywacji. Yoga rano byla, co chyba najwiekszy powrot (swiety)

Do tego zapisane wszystko co zjadlam, dieta ketogeniczna z powrotem w kuchni, zakupy spozywcze zrobione pod tym katem, moze jeszcze ze mnie beda ludzie…?

Jutro z moja kolezanka idziemy do kina na The Girl on the Train. Ksiazke oczywiscie czytalam, i nawet niedawno w book club ja omawialysmy, wiec bardzo jestem ciekawa jak to Hollywood przelozyl na ekran.

No i ide zrobic paznokcie na … chrom. Podobno teraz to najnowszy trend, a ja jak wiecie na paznokciach wyprobuje wszystko! Popatrzylam sobie na necie jakie sa kolory i widzi mi sie cos takiego:

19 października 2016 , Komentarze (6)

Wrocilam niedawno z Polski, gdzie bylam 2 tygodnie, i w pelni odpoczelam. Nie organizowalam zadnych wiekszych spotkan, widzialam sie doslownie z 3 kolezankami, glownie relaks w domu rodzicow, z ich zwierzyncem, i kuchnia mamy (do tego wroce). Jak zawsze po powrocie do domu mam wrazenie, ze w Polsce ludzie tak ladnie mieszkaja, i jak zawsze mam ochote na jakies drobne rewolucje u mnie ;) Mysle wlasnie jakby tu troche upiekszyc moja biala kuchnie… Kupilam sobie duzo ladnej bielizny, jedna pare butow, mase kosmetykow, ktore kocham od lat. Super bylo, naprawde.

Po powrocie moja nowa kolezanka (pisalam o niej jakis czas temu) rzucila mi sie z piskiem na szyje, i ogolnie mam chyba w niej bratnia dusze. Chadzamy czesto do kina, tekstujemy sie codziennie, nie musze sie przy niej starac – jestem po prostu soba, i czuje sie z nia bardzo swobodnie. Znacie taki serial 2 Broke Girls? No to doslownie ona i ja, ha ha ha!!! Ja jestem Max ]:>

No i wreszcie temat bolesny: aktywnosc fizyczna. Od powrotu z Polski (czytaj: po zakonczeniu diety mojej mamy) boje sie stanac na wadze! Co gorsza, w ogole przestalam sie ruszac: ani porannej yogi (!!!), ani spacerow, no nic, zero! Nie mam motywacji, co zrzucam na karb … przedawkowanie weglowodanow. Jestem ociezala i  rozleniwiona… Gdzie jest moje mojo?! Ciuchy wciaz na mnie pasuja, wiec chyba dlatego sie w ogole, w ogoleeeeee nie poczuwam… 

13 września 2016 , Komentarze (7)

Wrocilam po 2 miesiacach nieobecnosci, dietowej frywolnosci, 3kg na plusie. Ciuchy wszystkie spoko, wiec dramatu nie ma, ale mam ponad 84kg na wadze, co nalezy zbic. Czas wziac sie do roboty. Z tej okazji odkurzylam wczoraj moj rower i przejechalam sie 10 km :) Do tego poranna yoga. Koniec z leniuchowaniem.

Jesli pamietacie mialam 2 gosci w domu w czasie wakacji, jedna osobe na 10 dni, jedna na 3 tygodnie. Ktokolwiek powiedzial Gosc w dom, Bog w dom – nie miewal gosci w domu. Jestem wykonczona! Kazdy ma inny sposob na zycie w domu, kazdy inaczej po sobie zostawia lazienke, kazdy inaczej po sobie sprzata, i na dluzsza mete jest to meczace. Staralam sie nie byc totalna zolza, ale powiem szczerze: zastanowie sie nastepnym razem, gdy ktos sie do nas bedzie na wakacje wybieral, i rozkladal dmuchany materac w naszym saloniku ;)

Ksiazki, ktore przeczytalam w wakacje to House of Silk oraz Every Day. Obie super, obie goraco polecam. Pierwsza to kolejna historia Sherlocka Holmesa, napisana przez innego autora, ale autoryzowana (jako pierwsza) przez rodzine Sir Arthura Conan Doyle'a. Utrzymana w tonie poprzednich historii, niespodziewane zakonczenie, bardzo szybko sie czytalo.

Druga ksiazka to historia mlodej osoby, budzacej sie codziennie w innym ciele, na 24 godziny. Opowiesc o uczuciach, odpowiedzialnosci, obowiazkach i o mlodosci. Niczego podobnego do tej pory nie czytalam.

5 lipca 2016 , Komentarze (24)

Zaczelo sie lato, no to czas na hybrydowy manicure. Obecnie mam blady pistacjowy, ale juz wypatrzylam dwa pomysly na Pineterest :) Podobaja mi sie obydwa:

Za tydzien pojde ten obecny zdjac, to poprosze o cos bardziej rozrywkowego ;)

Pod koniec lipca przylatuje do nas na 10 dni na wakacje corka kuzynki mojego faceta, wiec sie bedziemy bawic w turustow. Karolina ma 22 lata, wiec jest dorosla osoba, dzieki Bogu, ha ha ha :)) Pozwiedzamy troche. Pozniej w polowie sierpnia przylatuje do mnie na miesiac moj ukochany przyjaciel (ten co sie rozstal ze swoim ex niedawno), czego nie moge sie doczekac, bo go uwielbiam! A dodatkowo w styczniu myslimy leciec na … Hawaje!!! W zyciu nie bylam, a marza mi sie bardzo :) Maui to podobno najpiekniejsza wyspa na swiecie! Juz planuje co tam bedziemy robic.

No i temat drazliwy, czyli motywacja, a raczej jej brak… Nie potrafie sie zebrac i wytrwac na tym keto tak, jak to zrobilam rok temu. Wtedy chyba bylo mi latwiej, bo moj facet byl ze mna na diecie, a teraz robie to sama – i pokus wszedzie w domu (!!!) co nie miara :( Nie wiem jak sie zmotywowac. Obrazki lasek z netu w ogole na mnie nie dzialaja, bo jestem swiadoma co Photoshop potrafi zrobic, i widok nierealistycznie wygladzonych osob na mnie nie ma wplywu. Czasami mam taki entuzjazm jesli chodzi o samo gotowanie keto, przyrzadzanie potraw i przekasek "na czarna godzine," itd. Ale po paru dniach mi to mija… Nie znam nikogo innego kto by na tej diecie byl, a w codziennym zyciu nie mowie nikomu, ze probuje sie odchudzac, bo nie chce by ktokolwiek zaczal myslec, ze … powinnam. Tak to jest, znasz osobe, jest jaka jest, ale jak Ci powie, ze jest na diecie, to nagle zauwazasz, ze to grubasek! Wiec nie mowie nikomu...

22 czerwca 2016 , Komentarze (3)

Zebro juz nastawione. Duzo lepiej sie czuje. Jeszcze moze 1–2 zabiegi i bedzie jak nowe ;) Mam naklejona tasme kinesio na plecach, co pomaga utrzymac miesnie w prawidlowej pozycji. Mam chodzic z lopatkami sciagnietymi do tylu i nie garbic sie przed komputerem. 

Trzymam sie dzielnie na diecie. Zrobilam w weekend sernikowo-cytrynowe fat bombs, wiec jak mam ochote na lody, lub cos slodkiego – siegam po nie. Upieke tez jeszcze dzis muffiny serowe ze szczypiorem, jakby mnie ochota na chleb naszla. Takie planowanie zachcianek naprawde pomaga utrzymac sie w planie. Pije 2 butelki wody dziennie, czyli 1200 ml, to tego kawa, herbata, 2L sie jakos uzbiera. 

W pracy jakis czas temu poznalam kolezanke, z zupelnie innego dzialu, malo co mamy wspolnego ze soba w pracy. Ale zawsze nam sie fajnie pogadalo, i wydawalo mi sie, ze ona mnie bardzo lubi. No i wczoraj spotkalysmy sie pierwszy raz po pracy, prywatnie, i okazalo sie, ze bylo milo, bez wysilku, usmialysmy sie po pachy – super! Mam nadzieje, ze cos z tego wiecej wyjdzie :)

21 czerwca 2016 , Komentarze (13)

Kupilam na necie jeasny, takie poszarpane jakby spotkanie z rekinem mialy, bo lubie przewiew latem, ale szortow nie lubie. No i sa kurcze troche za ciasne. Debatowalam zwrot, ale z drugiej strony moze to dobra motywacja by wiecej schudnac? Sa cienkie, galancie podarte, do kostki, super na letnie weekendy! Chyba je zatrzymam.

Wczoraj wieczorem wpadly do nas na herbatke zaprzyjaznione sasiadki z gory, niestety z deserem. Nie do konca wiem jak bym mogla skutecznie odmowic kawalka ciasta, ktore "specjalnie dla nas" upiekly… Tak wiec zjadlam jeden kawalek, byl pyszny, ale choc wiem, ze od jednego nagle 5 kg nie przytyje, wizja przyciasnych jeansow spowodowala pewnien wewnetrzny dyskomfort gdy to ciasto jadlam. Nie jest latwo byc na diecie!

A teraz sensacja tygodnia: podczas jednej z moich porannych sesji yogi … wysunelo mi sie zebro! Bylam w piatek na masazu z mysla, ze to tylko naciagniete miesnie, ale niestety zebro mi w odcinku piersiowym sie lekko wysunelo z wlasciwej pozycji, i ide jutro do kregarza by je nastawic. Brzmi gorzej, niz jest, ale nie jest to nic przyjemnego :( 

15 czerwca 2016 , Komentarze (7)

Spedzilam wczoraj troche czasu z moim ukochanym kolega, ktory wlasnie rozstal sie ze swoim chlopakiem. Bez wdawania sie w detale powiem tylko tak, ze ludzie potrafia bc tak samo cudowni, i tak samo beznadziejni w jakich kolwiek zwiazkach (hetero i homo). Rece i nogi mi opadly. Jakbym miala teraz chodzic na randki, czy miec aspiracje na staly zwiazek/malzenstwo, to bym chyba jednak wziela z 7 kotow ze schroniska, i nie wdawala sie w nowoczesne zwiazki. Wydaje mi sie, ze ja i moj facet jestesmy taka staroswiecka para pod wieloma wzgledami. U nas w domu jest zawsze cicho i spokojnie, czytamy sobie ksiazki kolo siebie, jemy przy stole, albo idziemy sobie razem na kawe… Nigdy, przenigdy nie martwie sie, ze on by mnie skrzywdzil czy oszukal. A wlasnie po wczorajszej rozmowie z P, wydaje mi sie, ze ludzie strasznie duzo teraz klamia, wymyslaja i wyolbrzymiaja w zwiazkach, zwlaszcza w nowych. Jego rozstanie z facetem po prostu powalilo mnie na kolana. Porazka.

W zeszlym tygodniu moj szef wyslal email do wszystkich osob w zespole by … przestali narzekac, i sie czesciej usmiechali. Nie powiem, zbilo mnie to z pantalyku. Postanowilam zrobic male dochodzenie o co chodzi, czy cos konkretnego sie wydarzylo, co spowodowalo taka reakcje szefa. Okazalo sie, ze (znow) dwie mlode asystentki narzekaly na cos tam, i ktos inny poszedl do szefa na skarge, ze one wiecznie narzekaja, i chodza jak nadete buby. Rece mi na ludzi opadaja. i na te narzekajace smarkule, i na te babke co poszla na skarge. No przedszkole, a nie dorosli ludzie, ha ha ha :))

No i jeszcze jedna ksiazke Wam polece: Cinder by Marissa Meyer, czyli futurystyczna historia Kopciuszka, dziejaca sie w Pekinie. Szybko sie czyta, i jest dosc zabawnie napisana.