Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek


hej
Dzisiejszy dzień był pracowity. Na rano miałam szczepienie na ospę z Małą. Byłam ciekawa jak będzie się zachowywać. Dwa miesiące temu byłyśmy na pobraniu krwi i było super. Nic cisza, żadnego  płaczu, lęku nic. Pani Ania pielęgniarka nie mogła wyjść z podziwu ! Gdy przyszedł czas szczepienia Mała Wyciągnęła rękę (jak na pobranie) a my na to że w nogę. Patrzyła na wszystko... stoicki spokój, nic.... ani płaczu, ani nawet jęku !!! Byli wszyscy tak zachwyceni ,że śmiali się ,że ją wynajmą jako dziecko pokazowe. Jak wyszłam to byłam ucieszona ,że tak bezproblemowo ale z biegiem czasu zaczęłam się martwić dlaczego ona tak reaguję, może nie czuje bólu........nie wiem pewnie wymyślam jak to matka zawsze znajdzie dziurę w całym. Potem przywożenie, odwożenie, obiady, zajęcia dodatkowe. Wieczorem chłopaki dali nam kwiaty z okazji Dnia Kobiet (lekko przyspieszyli bo kwiaty były przepiękne ). I tak późnym wieczorem pojechaliśmy po buty wiosenne dla dzieci a my dziewczyny zaprosiłyśmy chłopaków na desery do Grycana w ramach podziękowania za kwiaty.

Dieta utrzymana, bez ćwiczeń niestety ale już zdecydowanie lepsza forma !!!! Myślę, że od soboty znowu ruszę pełną parą !!!!
  • Louve1979

    Louve1979

    10 marca 2014, 07:47

    No to miałaś bardzo przyjemny dzionek, rzeczywiście :) My po buty wiosenne lataliśmy wczoraj... też odkryłam, że nogi dzieciakom porosły i nie ma zmiłuj :) Nie przejmuj się tą reakcją małej. Też byłam w ub. tygodniu z Julą na szczepieniu na ospę i miała dokładnie taką samą reakcję - zero płaczu! Byłam z niej mega dumna :D Tylko, że u nas wbijali w przedramię, nie wiem czemu taka różnica.

  • MllaGrubaskaa

    MllaGrubaskaa

    10 marca 2014, 05:50

    Zastrzyk to przecież nie taka bolesna sprawa ;)) ciesz się ze mała się nie boi ;))

  • Ahnijaa

    Ahnijaa

    8 marca 2014, 14:16

    Mój smyk jak był malutki, to zawsze płakał. A taka fantastyczna pielęgniarka mówiła, że to dobrze, bo wtedy wzrasta ciśnienie i krew szybciej leci do probówki. A jeśli chodzi o Twoją córcię, to myślę, że ona nie płacze, bo się najzwyczajniej w świecie nie boi zastrzyków. Przecież tak naprawdę to one nie bolą. No chyba, że wpadnie się w łapy rzeźniczki ;-)