Przemyślałam wczoraj kilka spraw. Doszłam do wniosku, że zgubienie tych 4 kg (62-->58) ma dla mnie dwojakie znacznie. Pierwsze i to chyba najważniejsze- to udowodnienie sobie, że mogę, potrafię osiągnąć zamierzony cel. Może to tylko 4 kg ale dla mojej zmasakrowanej psychiki, walczącej obecnie z wieloma innymi problemami to naprawdę dużo. Jeśli uda mi się GO osiągnąć to widzę w tym zamierzeniu ogrom korzyści na zupełnie innych płaszczyznach niż tylko zdrowie i odchudzanie. Drugie znaczenie to po prostu aspekt zdrowotny i związany z lepszym samopoczuciem w obszarze "cielesnym" , postrzeganiem siebie..
Samo się nie zrobi, a więc włączam do moich codziennych obowiązków - TRENING Z MEL B. PRZEZ 30 DNI. CZEKAM NA EFEKTY.
WCZORAJ PIERWSZY TRENING ZALICZYŁAM ALE POWIEDZMY, ZE BYŁO TO BARDZIEJ OSWOJENIE SIĘ Z ĆWICZENIAMI, PRZYGLĄDANIE SIĘ POPRAWNEMU WYKONANIU...NIE MNIEJ JEDNAK 35 MINUT PLUS ROZGRZEWKA ZALICZONE WCZORAJ. ZAKWASY SĄ....OJ SĄ...
WARTO JESZCZE NIE JEŚĆ KOLACJI PO 19 ALE TO NA RAZIE POZA MOIM ZASIĘGIEM..ROBIĘ SIĘ GŁODNA WIECZOREM I NIE MOGĘ ZASNĄĆ...SCHODZĘ DO KUCHNI I CIĄG DALSZY ZNACIE :-)
klemensik
6 lutego 2015, 10:03Kurdę fajny ten trening, ja męczę Jilian:) Powodzenia:)