Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1475
Komentarzy: 18
Założony: 3 stycznia 2014
Ostatni wpis: 13 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
majukaju

kobieta, 38 lat, poznań

170 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

13 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Hej Wam!
Dziś dzień oczywiście do d... no bo jakże i inaczej w poniedziałek? 
Dietka wydaje mi się przyzwoicie, ale zdjęcie mam tylko jedno - śniadaniowe:

owsianka z bananem i kawa o 5.30 rano smakuje wybornie

Ćwiczenia też jako tako, niestety niewiele da się zrobić jak się ląduje w domu po 17:/ W związku z ty, zaliczyłam okrojoną wersję Yoga X

No i tradycyjna wieczorna meliska i dobranoc

12 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Krótkie uzupełnienie do dzisiejszego dni:
Od kilku dni ćwiczę, trochę Mel B, trochę inwencja własna, wczoraj wzięłam się za brzuszki, pompki, podciągnięcia itp. I o ile dziś czułam trochę klatkę i ramiona, tak brzucha nic....
Postanowiłam więc zwrócić się do mojego ćwiczeniowego Guru -Tony Hortona i zrobiłam sobie sam AB Ripper X i dopiero poczułam moc
Byłam przekonana, że moja kondycja jest obecnie zdecydowanie za niska na P90X, ale jednak nie było tak źle
Niestety podejrzewam, że nie uda mi się znaleźć czasu na cały program, ale postaram się robić te treningi jak najczęściej, bo naprawdę lubię czuć ten power

A teraz meliska i dobranoc

12 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Zacznę od tego, że na wadze zobaczyłam mój pierwszy mały sukces, a mianowicie: 69 kg
Same wiecie najlepiej, jak cieszy każdy zrzucony kilogram:) Mój znikał przez tydzień, wiec tym bardziej jestem usatysfakcjonowana, bo takie tempo idealnie mi odpowiada

Z gorszych wiadomości.... czytałam dziś artykuł, który dokładnie opisuje moje wewnętrzne stresy i lęki.... I co się okazuje.... że to moje zaburzenia, ma nawet swoją specjalną nazwę: "syndrom poniedziałku"..... Poczytajcie, jestem pewna że wiele z Was znajdzie podobne objawy i u siebie: 
http://natemat.pl/51999,poniedzialek-to-moj-powracajacy-koszmar-niedzielny-lek-to-syndrom-poniedzialku-ostrzega-psycholog

Jako, że w tygodniu jakoś mi się to nie udawało poniżej wrzucam moje najbardziej udane obiady:

pulpecik z siekanej piersi kurczaka, zielona soczewica i pomidory w jogurcie:


W zamrażarce znalazłam jeszcze poświątecznego łososia:) mocno przyprawiony, z chudym pure (ziemniaki + mleko i woda z gotowania) i domowe buraczki:


wczorajsza: ryba po grecku (co prawda kupna) + sałatka z rukoli, chudego twarogu i pomidorów + 2 tosty


dzisiejszy: paski z kurczaka z sosem czosnkowym + chude puree + domowe buraczki + surówka


I tak tylko jako smaczne wspomnienie: śniadanko wtorkowe - miałam urlop więc miałam czas żeby sobie dogodzić: pół chlebka drwalskiego z masłem, szynką, odrobiną majonezu, pomidorem i korniczonkiem:)) pyszne było:)

Ehhh, to ja się biorę teraz za jakieś ćwiczenia, co by złagodzić ten mój syndrom poniedziałku.....

8 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Emocje już opadły, więc nie będę relacjonowała, ze szczegółami wczorajszego dnia. 
Powiem jedynie, ze pierwszy raz uczestniczyłam w takiej masakrze i że ludzie są naprawdę bezwstydnie bezczelni Koniec końców zakupiłam wszystko co chciałam Kupowałam sporo, gdyż nie każdy  miał szczęście mieć wczoraj wolne i miałam kilka zamówień, ale dla siebie samej zdobyłam: matę do ćwiczeń, opaski elastyczne i drążek rozporowy
Ten drążek nabyłam z myślą o powrocie do mojego ukochanego p90x, tylko muszę trochę nadrobić z kondycją i będę mogła ruszyć z programem

Generalnie z kupnem sprzętu nie było problemu, bo ludzie rzucali się głównie na ciuchy i przy tych koszach trzeba było walczyć na śmierć i życie... Ale było minęło i cieszę się, że mam co mam

Nie wiem dlaczego mój komputer przestał dostrzegać mój telefon, w związku z czym nie mogę przegrać zdjęć, a uczciwie fotografuje moje obiadki Może mój luby coś poradzi i będę mogła to nadrobić. 

Dziś póki co zjedzone trzy kanapki z szynką i korniszonkiem i pomarańcza.
Na obiad zostało mi trochę soczewicy z wczoraj, ale jeszcze nie wiem z czym ją zjem.

No i najgorsze!..........jutro wracam do pracy!! To nawet nie jest zwykła "nie che mi się", tylko panika i rozpacz, bo moja praca to niestety samo zło, no ale  żyć z czegoś trzeba....

Dobra to ja wykorzystuję dziś ostatni dzień wolności i życzę Wam miłego dnia

7 stycznia 2014 , Komentarze (1)

BUUUUU!!!!  Dokonałam długiego wpisu, na temat moich dzisiejszych przeżyć w Lidlu i heroicznej walce o  sprzęt sportowy i cały post mi się skasował
W związku z tym, że nie mam już czasu, opiszę moje przygody wieczorem i przy okazji może wstawię zdjęcia zdobyczy

Pozdrawiam i życzę miłego dnia

5 stycznia 2014 , Komentarze (3)

I tak, mimo że te 20 min z Mel B ćwiczyło mi się całkiem przyzwoicie, to od wczoraj odczuwam przyjemny, niezbyt silny ból w mięśniach A prawda jest taka, że ja uwielbiam zakwasy:) W związku z czym ruszam za moment dalej z ćwiczeniami:)

Śniadanko dziś zaliczone: 2 parówki z szynki + serek wiejski + kawa, obiad miałam jeszcze z wczoraj, a obecnie pochłaniam sobie podwieczorek:


Miłego niedzielnego wieczoru:)

A wiecie co jest najlepsze??? Jutro też jest niedziela!!!!:)

4 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Dziś miałam tą przyjemność, że robiłam obiad tylko i wyłącznie dla siebie,  w związku z czym mogłam dopieścić moje kubeczki smakowe dokładnie tak jak miałam na to ochotę.... A od samego rana chodziła za mną ryba!!! 
Nawiązując do rana nie wiem dlaczego nigdy w sobotę nie mogę zjeść śniadania...? W ciągu tygodnia, nie ważne o której wstaję, muszę wstać pół godziny wcześniej żeby spokojnie wciągnąć śniadanko, a w sobotę wstaję bezczelnie o 9 i nie mam czasu już jeść, tylko szybka kawa i w drogę! Też tak macie?
Ale wracając, wracając, obiadkiem sobie odbiłam. Rybą na dziś był dorsz, mocno przyprawiony i smażony na łyżeczce masła, do tego czerwona soczewica i pomidory z jogurtem
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie pycha
Teraz czas na poobiednią kawinkę, a później czas pokaże:) 



3 stycznia 2014 , Skomentuj

I tak na rozpęd właśnie zrobiłam sobie Mel B 20 min Totally Fit, wiem że to żaden szał, ale pierwsze endorfiny ostały wytworzone, a co najważniejsze nie jest chyba ze mną tak źle jak się spodziewałam:)

3 stycznia 2014 , Skomentuj

Nie zawsze byłam pulpecikiem... Do dziś odżywiam się raczej rozsądnie i zdrowo, niestety przez różne problemy zdrowotne sport przestał być dla mnie naturalną częścią życia tak jak kiedyś. 
Najgorsze jest to, że im dłużej nie wracasz do aktywności tym jest trudniej podjąć ten krok. 

Ogłaszam więc powrót!! Ale zrównoważony Szukam jakiś spokojnych i niezbyt forsownych treningów na powrót do kondycji, póki co uskuteczniam marszobiegi ot tak dla lepszego samopoczucie. 

Nie będę się też rzucała w wir drakońskiej diety, mam zamiar nanieść jedynie kilka zmian do obecnego menu i zobaczymy co mi z tego wyjdzie..

Tak więc dołączam do tego zacnego grona, walczących o siebie i mam nadzieję wytrwać razem z Wami:)

Pozdrawiam!