Ogarnęłam się już trochę po tym piątkowym rozwodzie. Wiem, że to co pisałam ostatnio, mogło brzmieć tak, jakbym podjęła złą i nieprzemyślaną decyzję. Ale decyzja była przemyślana i słuszna. Ja nie nad swoim byłym małżeństwem tak się użalałam tylko nad sobą. Jakieś małe poczucie własnej wartości we mnie wstąpiło i złość na samą siebie. Poczułam się bardzo źle ze swoim ciałem, umysłem i duszą też. Pojawiło się dużo zmian w moim życiu i jeszcze nie ze wszystkimi sobie poradziłam. Przez ostatnie kilka lat zakompleksiłam się i odsunęłam od ludzi, od siebie... Ostatnio jestem w takim dołku, że nic innego nie robię, tylko biadolę i użalam się nad sobą. Nic z tego dobrego nie wynika. Potrzebuję silnego kopa w moje grube dupsko
KiciaEwa
2 listopada 2011, 08:16poczatki zawsze sa trudne .Trzymam kciuki!
wioletka3
1 listopada 2011, 23:44Nie ma co sie użalać! Wszystko idzie do przodu i Ty też dasz radę! ;) Trzymam kciuki! ( a Ty za mnie :)))