Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
najgorzej to miec za dużo czasu na myślenie...


Wchodzę dziś do sklepu i patrzę - no nie, zaczęli produkować colę zero z moim imieniem :P



no to se popijam właśnie, posprzątałam w domu, zakupy zrobione, dziecko śpi, na obiad dziś warzywa z patelni, także nie trzeba stac przy garach, ogłaszam weekendowy chill out... tylko że niestety cała radocha z tego chill out'u jest mi odebrana ze względu na to, że całymi dniami siedzę z dzieckiem w domu i te chwile odpoczynku i spokoju w domowym zaciszu, które kiedyś dawały mi dużo przyjemności to obecnie moja codzienna rutyna. Chciała bym już pójśc do pracy, do ludzi, czuję że dziczeję i odbija się to na mojej psychice, bynajmniej nie pozytywnie.
Ostatnio otrzymałam zaskakujący dla mnie komentarz co do mojej osoby. Podobno ludzie uważają mnie za zimną i niedostępną. Tzn takie robię ich zdaniem pierwsze wrażenie, później jest już lepiej. Nigdy nie chciałam być tak odbierana, nie wiem, dlaczego moje zachowanie sugeruje im że jestem... no inna niż jestem. Może dlatego że zawsze byłam pewna siebie i bardzo zdystansowana do świata, to może stwarza wrażenie że mam wyj****ne na wszystko..? A może po prostu to siedzenie w domu tak mnie zmieniło i robię się coraz bardziej zołzowata i zamknięta w sobie...
Powiem Wam, że żaden facet nie powinien narzekac, jak wraca po pracy do domu do dziecka i żony która na niego czeka. Z mojej strony, czyli tejże żony i matki, to wygląda tak, że jest mi odebrane wszystko, co miałam. Moja wolność, moja niezależności (finansowa i nie tylko), jedyne co mi zostało i na co mam wpływ, to mój wygląd, moja kondycja fizyczna i psychiczna. I właśnie dlatego robię to, co robię, czyli dlatego tyle cwiczę i dlatego chce mi się bawić w to całe zdrowe odżywianie i dbac o swoje ciało. Bo co innego mi zostało? Wiem, to smutne, ale wydaje mi się że to rzeczywistość większości polskich matek, które nie mają wyboru po urodzeniu dziecka, jak tylko zostać przykute jak pies do budy zwanej domem z dzieckiem na ręku. Bo jeśli mam wybór - iść do pracy za 1,5 tyś zł, zostawić moje dziecko z opiekunką, której muszę większość tych zarobionych groszy oddać, to nie mogę wybrać inaczej, niż zostać w domu i zając się tym wszystkim sama.
Także sobota, niedziela czy poniedziałek nie gra roli, obecnie wszystkie moje dni są takie same, do tego czuję że czas przecieka mi przez palce. Pocieszam się faktem, że za jakiś czas moja córka pójdzie do przedszkola i zacznę żyć jak człowiek, a nie jak zwierzę zamknięte w zoo. Nic nie trwa przecież wiecznie...

Zmieniając temat na nieco bardziej pozytywny warto by wspomnieć o moim wczorajszym dylemacie z rafaello ;) udało mi się zjeśc 1sztukę i jak to któraś z Was napisała chyba coś do nich teraz dodają, bo dostałam powera i poszlam na godzinke biegac. Pogoda idealna do biegania - ok 18 stopni, bez deszczu, cudownie mnie studził lekki wiatr, chyba dlatego tak dobrze mi się biegło. Zrobiłam ok 6 km w niecałe 50 minut, nie zatrzymałam się ani razu ani nie zwolniłam do marszu - po raz pierwszy w ŻYCIU. I właśnie dlatego tyle wysiłku w to wkładam, bo to jedyne w czym się mogę rozwijać, coś na co mogę ciężko pracować i widzieć tego efekty, wiem że sama do tego doszłam i wiem że tylko ode mnie zależy jak daleko jeszcze zajdę. Dbanie o formę to moje drugie życie obok tego zwykłego życia smutnej, samotnej kury domowej...

Ciekawa jestem jak sobie radzą inne kobiety w podobnej sytuacji, jak się czują..? Czy tylko ja mam poczucie straty i żal do siebie, że sama się do tego doprowadziłam? Kocham swoje dziecko, to nie ulega dyskusji, ale jednocześnie brakuje mi mojego dawnego życia, tamtej optymistycznej Weroniki, która czuła, że może wszystko, a teraz nie ma i nie może nic...

Wybaczcie, jeśli brakuje u mnie ostatnio tej pozytywnej energii, której tu szukacie. Tego bloga traktuję trochę jak pamiętnik, w którym mogę się wyżalić od czasu do czasu i takie są tego skutki... ale myślę że większość naszych problemów z sobą samym, z brakiem akceptacji, z kompleksami itd. wynikają właśnie z naszych osobistych przeżyć, którym dobrze jest się najpierw przyjżec żeby zrozumieć i zacząć coś zmieniać na lepsze.

Życzę Wam miłego dnia :*

  • szukammotywacji

    szukammotywacji

    5 lipca 2013, 16:11

    acha.... bardzo bym chciała mieć dzidziusia ale jednocześnie też boję się, że będę w pewien sposób ograniczona.... teraz jestem panią samej siebie :)

  • szukammotywacji

    szukammotywacji

    5 lipca 2013, 16:10

    a ja jestem w odwrotnej sytuacji bo bardzo bym chciała mieć czas na posiedzenie w domu.... od około miesiąca wczoraj miałam pierwszy wolny dzień i co robiłam? generalne porządki, zmiana pościeli itp - i znowu sobie nie odpoczęłam.... marzenie!

  • Skania79

    Skania79

    1 lipca 2013, 23:24

    Właśnie. A kiedyś zatęsknisz za czasem kiedy byłaś w domu, jak już będziesz pracować :) Więc póki co korzystaj i rozglądaj się, bo nigdy nie wiadomo kiedy pojawi się coś fajnego.

  • Skania79

    Skania79

    1 lipca 2013, 19:29

    "Stoję przy mikrofonie Niech mnie który przegoni Różne sceny brygady Już nie dadzą mi rady Bo ja się wcale nie chwalę Ja po prostu niestety mam talent " Nie damy się!!!! Never!

  • MusingButterfly

    MusingButterfly

    1 lipca 2013, 13:29

    ja nie mam jeszcze dziecka a juz tak mysle , majac chlopaka ze nie jestem juz ta niezalezna dziewczyna ... wszystko muszw podporzadkowywac jemu ... Kochamy sie a z drugiej strony brakuje mi dawnej siebie .. Chyba kazda kobieta ma takie dylematy niestety ... Wszystko będzie dobrez ;)))

  • Skania79

    Skania79

    30 czerwca 2013, 22:03

    :D

  • Skania79

    Skania79

    30 czerwca 2013, 22:02

    u

  • ziabcia

    ziabcia

    30 czerwca 2013, 10:21

    Dobrze, że ruch stał się Twoja pasją:) Mogłaś obrać druga drogę-zapuszczonej, bez energii kury domowej..a ty jesteś niczym bohaterki "Gotowych na wszystko"

  • marzena2015

    marzena2015

    30 czerwca 2013, 08:53

    Ja sama wychowuje syna od 8 lat. Ćwiczenia pozwalają mi się odprężyć i zrelaksować. Idąc do klubu zapominam o kłopotach gdyż otaczają mnie koledzy który bez przerwy coś mówią śmiesznego. Więc zawsze mam wesoło na nich i satysfakcje że coś mi się udaję jak w domu nie idzie.

  • tuti83

    tuti83

    29 czerwca 2013, 19:20

    :) siedziałam w domu 5 lat... L4 ciążowe, macierzyński, wychowawczy, L4 ciażowe, macierzyński i wychowawczy... miałam 2 kryzysy gdzie właśnie myślałam podobnie... trwały krótko dzięki mężowi :P mam taki egzemplarz w domu, który naprawdę dba bym była szczęśliwa... lubię rolę Matki Polki... Poszłam do pracy jak obie córcie poszły do przedszkola. Nigdy nie podjęłabym innej decyzji. Gratuluje silnej woli w sprawie rafaello :P i zazdroszczę :)

  • mimi123

    mimi123

    29 czerwca 2013, 16:36

    powiem ci szczerze ,ze jak bylam na macierzynskim to sie cieszylam bedac w domu i zamjujac sie malym ,ale jak przyeszedl 9 miesiac i zblizal sie koneic mojego macierzynskiego to cieszylam sie jak glupia ,ze wracam do pracy a mlody poszedl do zlobka i nie zaluje wogole .Nadalo mi to sens zycia i wogole w koncu moglam porozmawiac z ludzmi nie tylko o dzieciach a rowniez o innych sprawach .......dodalo mi to skrzydel doslownie ,bo po calym dniu pracy .....cieszylam sie jak glupia jadac po malego do zlobka i radosc na jego buzce jak mnie zobaczyl bezcenne :)))) jak dla mnie to przydalo by ci sie ,zebys sie wyrwala z domu naweet na pol eatatu :PP powodzonka

  • ewcia3232

    ewcia3232

    29 czerwca 2013, 16:32

    Nic się nie przejmuj , ten pamiętnik jest po to żeby pisać co chcesz !!! Co do twoich przemyśleń to każdy szuka w życiu jakiegoś bodźca żeby lepiej się poczuć , jeśli ćwiczenia poprawiają twoje samopoczucie a myślę że tak jest to bardzo fajnie i nie warto nad wszystkim się zastanawiać bo jeszcze taki się nie urodził co by wszystkim dogodził!!! Powodzenia

  • Skania79

    Skania79

    29 czerwca 2013, 16:29

    Tombinatorze Weroniko...Niczego nie straciłaś, a wręcz całą masę zyskałaś wraz ze swoją córeczką. Małe tego, możesz jeszcze i pracować i osiągnąć wszystko co chcesz, bo w zyciu ogranicza nas tylko nasza własna wyobraźnia. Może pół etatu, może wolontariat, może zastepstwo, moze jakiś kurs, pomoże Ci wrócić "w tryby".