Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ot tak wpadłam na chwilę


Nie powiem, po wczorajszym podwójnym Skalpelu czuję te ćwiczenia w nogach, a dodkładniej w podudziach.

Dzisiaj rano 81,8 kg na wadze.

Z racji póżnej pory nie napisałam wczoraj o tym, że byłam na zakupach.

Przymierzałam sukienki w rozm. 42 i jeszcze niestety mnie opinają nieco. 

Nic to, jedną z nich, lnianą na lato, i tak sobie kupiłam; uznajmy że to w ramach motywacji


Kończe temat zakupów i chciałabym odnotowac swoją refleksję - lustro kłamie. Dla kontroli wagi warto zrobić sobie zdjęcie bo dopiero wtedy człowiek sobie uświadamia jak naprawdę wygląda.

Obiecuję sobie robić co miesiąc takie "zdjęcie prawdy".

Poza tym, przegladając moje wpisy sprzed kilku dni stwierdziłam, że rąbnęłam się w dacie planowego osiągnięcia wagi 82 kg w wieczornym ważeniu. Oczywiście chodziło mi o połowę kwietnia a nie maja.

I już wiem, że będzie niełatwo bo mój organizm, odnoszę nieodparte wrażenie, doskonale przystosował się do nowej sytuacji i przestawił się na tryb energooszczędny. 

Czyli jeszcze będę musiała zejść z ilości dostarczonych kalorii i zwiększyć ilość wysiłku fizycznego. Naprawdę mam nadzieję, że pogoda pozwoli mi biegać na całego.

No i w końcu muszę zebrać się do laboratorium żeby zrobić sobie test obciążenie glukozą i hormony TSH3 i TSH4.

Czy pisałam już, że nie zdarza mi się już używać windy kiedy jestem bez dzieci?