Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mama trójki dzieciaczków, żona, nie pracująca zawodowo. Gospodyni domowa mająca czas dla dzieci, męża i czas dla siebie :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1603
Komentarzy: 19
Założony: 5 kwietnia 2016
Ostatni wpis: 20 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mama.trojeczki

kobieta, 38 lat, Poznań

164 cm, 79.60 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Wyszliśmy dziś do domku, po szeregu badań wypuścili nas z listą leków i wiadomością która od 2,5 roku spędzała sen z mych powiek. Serduszko najmłodszego zostało zakwalifikowane do operacji i choć wcześniej lekarze dawali nadzieję, że może obyć się bez tego tak ja podświadomie czułam, że prędzej czy później zoperować będzie trzeba

Dziś mimo braku regularności, stałych pór jedzenia i prawie zerowego ruchu weszłam na wagę z czystej ciekawości - 3 kg. Ale jakoś wcale mnie to nie cieszy...

15 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Od środy z najmłodszym w szpitalu...

11 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Choróbsko powoli odpuszcza, starszaki już dziś pomaszerowały do szkoły. Kaszel trzyma jeszcze najmłodszego, antybiotyk do jutra. Wyjścia niestety ograniczone do minimum czyli zaprowadzić i odebrać jedynie dzieci.

Choć dziś pogoda cudna dziś, słonko świeci, cieplutko - nie wiem czy się nie pokuszę wyjść choć na krótki dodatkowy spacerek.

Diety ciąg dalszy, ćwiczyć też zaczęłam ale bardziej na zasadzie aerobik z rana i tańce łamańce wieczorem w swoim mieszkanku :)

Na całkowite ozdrowienie dzieciaczków czekam niecierpliwie bo dziś nareszcie przyszedł nowy rower dla córy i fotelik dla najmłodszego. Bliziutko mamy las i ścieżek rowerowych nie brakuje więc wycieczki będą samą przyjemnością.

Ważyć się nie chciałam, początkowy plan był raz w miesiącu ewentualnie co dwa tyg. Nie wytrzymałam i z rana na wagę wskoczyłam. 79,6 kg :) Wiem, że na razie to sama woda jednak każde gramy w dół  cieszą i dają kopa aby działać dalej.

9 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

Choróbsko rozpanoszyło się u nas na całego, cała moja gromadka walczy z paskudnym kaszlem i temperaturą, Uziemieni w domu.

Latam tylko z lekami co rusz od jednego do drugiego.

Dietę dalej trzymam, pokusy są do opanowania :)

Dzisiejsze menu

I śniadanie płatki jaglane z bananem

II dwie kanapki z dżemem i kubek kakao

obiad ryba po grecku (pieczona piekarniku bez panierki)

deser sałatka owocowa banan, truskawki, kiwi, winogrono z odrobiną jogurtu naturalnego.

kolacja jajecznica z pomidorem i dwie kromki pieczywa pełnoziarnistego

Podjadania brak. Wody wciąż mało, jakoś nie mogę w siebie wcisnąć więcej niż 2-3 szklanki, dwie kawy i trzy herbaty.

Od jutra póki uziemieni w domu ćwiczenia wprowadzić chcę, sama dieta to nie wszystko.  Wysiłek fizyczny do tej pory był nie dla mnie to jednak swój cel mam który chciałabym osiągnąć, przełamać się muszę i do dzieła.

7 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Dzień kolejny za mną.

Nie jest na razie źle.

Dziś nikt z rodziny nie wybrzydzał, może wszystkich uda mi się przestawić na zdrowsze żywienie? A przede wszystkim męża bo nad brzuszkiem popracować również by musiał :)

dzisiejsze menu

I śniadanie serek wiejski light

II śniadanie 2  kanapki z wędliną, ogórek, pół pomidora i pół czerwonej papryki

obiad chyba mój ulubiony zupa - miks warzyw z czego najwięcej fasolki szparagowej, nie zabielana z dodatkiem kaszy jaglanej UWIELBIAM :) szaleństwo bo aż 2 talerze spałaszowałam,

deser koktajl z małego jogurtu naturalnego 5 truskawek i połówki banana

kolacja tylko pomarańcze na rzecz ogromnej ochoty na jeszcze jedną kawę.

W między czasie, herbaty, 2 kawy i dziś szał bo aż trzy szklanki wody udało się w siebie wcisnąć.

Podjadania między posiłkami brak :)

 Z racji na kiepskie samopoczucie najmłodszego nasz spacer ograniczył się tylko do zaprowadzenia i odebrania dzieciaczków ze szkoły  - łącznie 4 km.

6 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

 Dzień drugi od postanowienia.

Dzień pierwszy działania.

Leń ze mnie straszny, ćwiczenia to dla mnie istna katorga.

Dlatego na początek zmiana sposobu żywienia.

Nie pracuję, poza zaprowadzeniem i odebraniem dzieciaczków ze szkoły resztę dnia z najmłodszym mogę sobie rozplanować, dzięki czemu stałe pory posiłków nie powinny stanowić problemu.

Postawiłam też nie tylko na ilość jedzenia a także na jakość.

Do tej pory moje menu pozostawiało wiele do życzenia.

Dziś wyglądało  to tak

7.00 I śniadanie mały jogurt naturalny z połówką banana (zawsze zaczynałam dzień kubkiem kawy, ciężko było coś wcisnąć w siebie o tak wczesnej porze)

10.00 II śniadanie dwie kromki ciemnego pieczywa z chudym białym serem i dwa plasterki pomidora. Godzinę później upragniona kawa, jednak tym razem bez cukru (z samym mlekiem też nie jest zła)

13.00  obiad Dziś talerz pomidorówki z brązowym ryżem.  Tu jest największy problem bo gotuję dla 5 osób i każdemu musi smakować, z ugotowaniem dwóch mogę się nie wyrobić dlatego chwilowo nie wydziwiam tylko swoja porcję zmniejszyłam.

16.00 podwieczorek zachcianka dzieciaczków - budyń (tu porcja mała i na chudym mleku)

18.30 kolacja sałatka z jednego pomidorka, ogórka ze szczypiorkiem i 2 gotowane jajka.

Poza tym w między czasie 3 herbaty, jedna miętowa, meliska i jedna owocowa wszystkie bez cukru.

I woda, choć nie dużo- przydałoby się więcej.

Obyło się bez podjadania (choć wieczór jeszcze długi) bez łakoci choć tu korciło strasznie, po świętach dzieciaczkom pozostawało jeszcze tyle słodkiego które śmiało się do mnie i prosiło o zjedzenie :) Mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień gdzie słodycze nie będą robić już na mnie takiego wrażenia.

Aaaa dodam tylko, że aż takie straszny leń to znowu nie jestem, spacerować lubię nawet bardzo, jeśli tylko pogoda pozwala chodzę dużo. Od jutra odstawiam wózek najmłodszemu który zastąpimy ukochaną biegówką która dopiero nada tempa naszym spacerkom gdyż dzieć przed ulicą w nosie ma aby zatrzymać się to trzeba szybko maszerować by kroku mu dotrzymać, bądź biegnąć gdy gdy zajdzie potrzeba :)

5 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Czas wielki zabrać się za siebie. Koniec biadolenia i pustych obietnic samej sobie.

Czas na zmiany, w wyglądzie i w samopoczuciu.

Motywacja wisi w szafce - kiecka kupiona za moje całe zaskórniaki 2 rozmiary mniejsza czeka na swój debiut :)