Pytacie czemu z nim jeszcze jestem.. Czemu trwam w tym wszystkim.. Czemu skoro mam gdzie i za co zyc z synkiem się nie wyprowadzilam... Może dlatego, że boję się, że będę żałować.. Może pomyślę, że wcale nie bylo tak źle.. Ze przesadzałam a teraz synek nie ma pelnej rodziny..? Chyba tego się boję. W końcu nikt mnie tu nie bije.. Szkoda mi moich marzeń o szczęśliwym domu.. Sama jestem jedynakiem i chciałam miec więcej dzieci. A tu już mi się wszystkiego odechciało. Turlam się z dnia na dzień. Piszecie, ze sobie kogoś znajdę. Nie chciałabym tego robić mojemu dziecku. Moj ojciec miał drugą żonę i wiem jak to wplynelo na naszą relację. Po za tym ja lubię byc sama. Nie wiem co mi odwaliło z tym zeby wyjść za niego i zamieszkac tutaj. To byl koszmarny błąd i boli mnie to ze jego cene zaplaci tez moje dziecko. Wiem ze maz nie wyprowadzi się ze mną. Mam resztke nadziei, że moze jak zrobimy poddasze to będzie jakoś lepiej.. Poczekam za 2 może 3 miechy remont sie skończy i jesli dalej bedzie mi tak bardzo tutaj źle to wtedy odejdę. Chyba że coś się nagle wydarzy..