Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
.......nowe doświadczenia gimnastyczne
................


Dziś dzień jak zwykle zaczął się od bieżni. Ale w połowie mego treningu zaproponowano mi udział w zajęciach jogi. Nigdy takich ćwiczeń nie widziałam i trochę z ciekawości przyznam szczerze wzięłam w nich udział. W zasadzie chyba wszystkie ćwiczenia polegają na rozciąganiu swego ciała. Polecam wszystkim, a w szczególności osobom młodym. A to dlatego, ze pewnie łatwiej jest im ćwiczyć. Ja powiem szczerze dostałam trochę popalić, były momenty ciężkie, ale do przeżycia. Po 1,5 godzinnym treningu czułam się bardzo zmęczona. Następne zajęcia w czwartek, ale nie wiem czy wezmę w nich udział, a to dlatego, że jest to TŁUSTY CZWARTEK i już dziś trwały rozmowy, która ile zje , a mnie skręcało . Wyobraziłam sobie ile to trzeba by wykonać ćwiczeń, aby go spalić i tym sposobem trochę zniechęciło mnie to do zjedzenia w tym dniu pączusia. Ale jak będzie w czwartek - tego jeszcze nie wiem , bo z jednej strony taka pokusa, a z drugiej sobotnie ważenie. Mężowi już dziś zapowiedziałam , aby nie kupował dla mnie żadnego, a to co kupi dla siebie musi zjeść przed moim przyjściem .Mam nadziej, że tak zrobi. 

Dziś pobolewało mnie kolano więc zrezygnowałam z jazdy na rowerku, zaś pozostałe ćwiczenia wykonałam solidnie. Drugą większą część śniadania zjadłam po wyjściu z siłowni. Choć od tych ćwiczeń minęło kilka godzin czuję się dobrze i właściwie wszelkie dolegliwości bólowe przeszły. Tak więc pewnie jeszcze na jogę się kiedyś wybiorę. Nie jest to duża grupa bo było nas tylko 6 osób. Nie narzekałabym może na te ćwiczenia gdyby trwały one nieco szybciej, a tu nie dość , że ledwie dałam radę to wykonać to instuktorka mówi bardzo wolno. Masz wrażenie, że już powinno być zakończenie ćwiczenia, kiedy okazuje się, że to dopiero pierwsza zmiana . Ja ponieważ dotąd byłam na bakier z gimnastyką odczuwałam chyba ból tego rozciągania podwójnie. A może tak się czułam , bo byłam zmęczona po pierwszej części - bieżni.

Wróciłam po pracy . I na kolacyjkę chlebek z pastą z oliwek i czosnku. Super dobre i do tego małe pomidorki. Gorzej ze zrobieniem tej pasty , bo kiedy użyłam blendera okazało się, że jest tego tak mało, że trudno było to dokładnie zmiksować. Ale za to była pychotka. Na podwieczorek zjadłam koktail z jabłka z wodą i cynamonem . Polecam - jest tego sporo i super dobre. Zawsze czekam na te przekąski, bo są pyszne.

Zaraz czeka mnie kąpiel i regeneracja sił na dzień jutrzejszy. Ale pewnie w niedzielę poleżę do południa !!!