Nie jestem zadowolona z moich posiłków, ale nie mam apetytu i tak naprawdę możliwości w przygotowywaniu.. córka choruje już prawie dwa tygodnie i jest taka apatyczna, że nie daje mi prawie odejść od siebie. Nadal jestem bez ćwiczeń, czekam na zielone światełko od lekarza, zacznę wtedy wprowadzać jakieś łagodniejsze ćwiczenia i dorzucę trochę większą kaloryczność. Teraz moim jedynym wysiłkiem fizycznym jest sprzątanie przedświąteczne. No ale pomimo drzemek i małego ruchu jakoś tam waga spada, co oczywiście mega motywuje!
A motywują również takie metamorfozy, ta oczywiście znaleziona w sieci:
Przepiękna dziewczyna, idealna jak dla mnie figura. Bo w końcu nie ma czegoś takiego, jak "grube kości". ;)
Dopijam kawkę, którą muszę ze względu na bardzo niskie ćwiczenie i idę trochę posprzątać, póki mała śpi. :))
P.S. Oglądałam "Wiem co jem na diecie" i moja ulubiona Pani Bosacka mówiła, że kobiety, które spisuję swój dzień, posiłki, kontrolują w ten sposób wagę i centymetry(np. przez prowadzenie bloga) mają o wiele lepsze wyniki w odchudzaniu ud kobiet, które tego nie robią...coś w tym jest!
Janadiecie2016
22 marca 2016, 11:50Uwielbiam grube kości, geny, skłonności do tycia i inne wspaniałe wytłumaczenia tego, jak wyglądamy :). Moja mama w pewnym wieku zaczęła mówić "ja to tyję z powietrza" Tak, szczuła za młodu zaczęła tyć z powietrza, gdybyś widziała, ile ona je, to niezłe to powietrze :). Lubię Panią Bosacką!