Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O sprawiedliwości .....



Nie masz sprawiedliwości na tym ziemskim padole........, tak jak nie wiem , jakbyś się obracał, tak dupa jest zawsze z tyłu :))

Sprawiedliwośc jest odczuciem subiektywnym i czasem nie wiem jak byś się starał, to i tak osoba, której ma dotyczyć zachowanie może poczuć się pokrzywdzona .

Tak jest z polityce, tak jest w rządzie, tak jest w pracy i w domu. Wszyscy wykazują sie dobrą wolą, staraja sie postąpić uczciwie i sprawiedliwie, a tymczasem coraz większe jest grono niezadowlonych i potraktowanych niesprawiedliwe .

Dlaczego to piszę? Bo jestem już zmęczona byciem sprawiedliwa, bo odczułam na własnej skórze, że pomimo szczerych chęci, przy dwójce małych dzieci, przewaznie jedno jest zadowolone, gdy tymczasem drugie czuje sie pokrzywdzone.

Po 6 tygodniach bycia razem nastapił chyba jakis przełom (mam nadzieje,że sprawa jest przejściowa) szczególnie w zachowaniu Patryka.

Wiadomo, dzieci nas sprawdzają, dzieci poddają nas próbom miłości, próbom sił, wytrzymałosci nerwowej, dzieci potrzebują miłości , akceptacji, poczucia odrębności, włąsnej godności , itp.,itd.

Wszystko wiadomo.

Tymczasem Oliwia okupuje mnie non toper, całuje po rekach, po tyłku, w usta, nos, Oliwia mnie ciągle trzyma, dotyka, siedzi na mnie, na okragło życzy sobie mojej obecności, tylko ja mam ją osługiwać, ciągle mnie głaszcze , patrzy w oczy i zaznacza - "moja mama". Większośc dzieci tak ma, prawda? A "te" dzieci  maja prawo tak mieć z wiadomych powodów i to tez jest oczywiste, ale........

Patryk tak nie ma......

Patryk cichutko szlocha jak sobie z czymś nie radzi, coś potrzebuje, a nie może sam sobie wziąć i czasami ....z niezrozumiałych dla nas powodów.
Uczymy go, że jak z czymś sobie nie radzi to zawsze może do nas przyjść po pomoc, ale na razie rzadko potrafi z tego skorzystać.
Czasem ma ochotę usiąść mi na kolanach, które są już zajete przez "mała terrorystke" i tu się zaczyna mój problem.....
Np. wczoraj udało mu się wyartykuować potrzebę bycia z mama i pomimo różnych sposobów przekonania Oliwii, że powinna nastapić chwilowa zmiana to niestety skonczyło się na tym, że Oliwia płakała, a Patryk z satysfakcja siedział na moich kolanach.
Wieczorem nastapiła kulminacja. Patryk miał małe problemy ze stanem zapalnym "pisiorka" i mama robiła mu okłady z rivanolu.Synek był z tego powodu bardzo zadowolony, bo był w centrum uwagi , a do tego Oliwii nie można było zrobić tego samego z braku "narządu" :))
Lecz wczoraj ogłosiłam synkowi,że pisiorek jest juz zdrowy i nie ma potrzeby robiś mu okładów......Patryk w ryk, ale w jaki ryk? Wrzask, zupełnie nie w jego stylu. Tatuś próbował go przekonywać, przytulac, uspokajac, ale dziecko oznajmiło,że chce mamę. Na to wszystko w krzyk Oliwia - mama jest jej.
Matko, jak mnie to umordowało psychicznie.

Dlatego pisze o przełomie w naszym życiu. Patryk  od kilku dni jest drażliwy i wredny dla Oliwii. Do tej pory był wychowywany, że najpierw jest Oliwka, a odpady dla niego, więc teraz sprawdza granice swojej wolnosci.
Kurcze, na razie nie jest to przyjemne, ale zobaczymy jak to sie skończy.

Od dwóch dni zdarza mu sie powiedzieć do mnie albo Darka, że nas nie lubi, a kiedy mu odpowiadamy, że my go i tak kochamy , czy jest grzeczny, czy niegrzeczny to widać jak opada napiecie na jego twarzy.

Rano Darek jechał na uczelnie i przeważnie, jak wychodzi z domu to Patryk z nim się droczy i nie chce dac mu buziaka na pozegnanie.
Dzisiaj jednak Darek wychodził później niż zwykle i małemu wydawało sie,że tatuś wyszedł z domu  bez buziaka :)) Był bardzo zawiedziony, a jak sie okazało,że tata jeszcze nie wyszedł to wyjatkowo chetnie go pocałował.
Potem jeszcze kilka razy był nieznośny i poddawał nas różnym próbom , a teraz smacznie sobie śpi łobuz jeden:)))

Pisze to teraz z lekkim przymruzeniem oka, ale tak naprawde to czuje sie juz wyzuta z sił. Musze koniecznie znaleźć w tygodniu chwilke dla siebie, czuje ,że   niedługo dostane obłedu. Tymczasem ten pamietnik i swiadomośc,że mnie ktoś poczyta i obdarzy dobrym słowem jest dla mnie okazja do odreagowania :)

Kolejny raz dzieki,że jesteście :))

  • lunka7

    lunka7

    14 maja 2007, 19:26

    do Ciebie,tak raz na tydzień,czytam... czytam...i potem myślę o Tobie.Wspieram Cię duchowo,bo to co robisz jest mimo wszystko niezmiernie trudne.Jesteś silna i dasz radę. Przypominasz mi przyjaciólkę z dawnych lat szkolnych,która bardzo długo nie miała dzieci.Walczyła z całym światem,lekarzami,którzy nie dawali nadziei,rodziną,własną matką,siostrą.Osiem razy było zapłodnienie in vitro,dwa razy bliźnięta,raz trojaczki,wszystkie poroniła.Ta dziewiąta ciąża zakończyła się sukcesem,dziś Nina ma 2,5 roku.Urodziła w dzień wigilii.Niestety Renata przeprowadziła się po ślubie,i bardzo żadko się widujemy. Ty jesteś tak samo silna,ale masz prawo mieć chwile słabości.A może byś zostawiła dzieci na jeden dzień,albo na kilka godzin, tylko Darkowi,sama trochę odpoczniesz i zobaczysz jak zareagują na to dzieci? Do swojego pamiętnika wrócę gdy osiągnę wagę tą z paska.Pozdrawiam i ściskam,Joanna.

  • babola

    babola

    14 maja 2007, 13:30

    takie niestety sa dzieci i to bez róznicy w jakim sa wieku.Nie wiem jak masz postapic, ale jedno wiem napewno nie możesz ustępować Oliwce.Czasami musi zejść z kolan by jej brat mógł się poprzytulac do ciebie i to bez względu czy będzie płakała.Popłacze i przestanie, a później zrozumie.Z tego co przeczytałam dzieciaki są na etapie Kogo mama bardziej kocha? i zaczynaja sie wyścigi.Myślę że to przejściowe.One boją się żeby znowu nie stracić mamy i taty. Co do czasu dla siebie - to uwazam że już musisz zacząć p uczyć dzieciaki, że ty potrzebujesz chwilkę dla siebie - bo jesteś zmęczona lub boli cię głowa, chcesz poczytać itp itd albi chcesz wypić w spokoju kawę. Dla każdego kilka minut z osobna i dla ciebie samej też.Ja przynajmniej tak robiłam i robię do dziś. Tobie kchana życzę cierpliwości a napewno osiągniesz sukces . W dalszym ciągu uważam że poradzisz sobie wyśmienicie.Buziaczki

  • bri75

    bri75

    14 maja 2007, 13:06

    Trzymam kciuki, żeby się dzieci przyzwyczaiły i żeby się Tobie zrobiło trochę lżej. Ja mam jedną i bez takich przejść życiowych jak Twoje pociechy potrafi być męcząca.

  • roxy1

    roxy1

    14 maja 2007, 10:03

    i moje 3 grosze, których prosze nie traktuj jako rady tylko wyrażenie swojej opinii swieżo po przeczytaniu: wydaje mi sie, że jakims rozwiazaniem byłoby wprowadzenie godzin( zmian) w których Oliwka ma prawo Cie okupowac a w innych godzinach Patryk, może to głupie ale po jakims czasie dzieci by sie przyzwyczaiły do swoich godzin dyzuru na kolanach mamy bo nie ma nic gorszego w wychowywaniu jak poczucie krzywdy tego sie nie zapomina( moja ponad 40- letnia siostra nie tak dawno przyznała sie do kompleksów z powodu tego, że ja byłam młodsza i z powodu choroby we wczesnym dzieciństwie zajmowano sie mna duzo wiecej niz nia, to co sie stało z Patrykiem może doprowadzic do tego, że zawsze kiedy bedzie chciał miec Ciebie dla siebie bedzie uciekał w chorobe a to może byc bardzo niebezpieczne, i na koniec takie małe co nieco: dbaj o swoje zdrowie psychiczne bo musi Ci go wystarczyc na wiele lat, nie daj sie sprowadzic do roli sfrustrowanej mamusi- dzieciom nie potrezbna jest znerwicowana mama, bądx egoistką - to wyjdzie na dobre wszystkim i pisze to z pelna odpowiedzialnościa za słowa( potwierdzone praktyka) może przypomnij sobie jak to było tak ze dwa lata temu,nawet przy 2 rozbrykanych maluchów wygospodaruj dla siebie margines swobody, póki jeszcze możesz- tak jak one walczą o swoje Ty zrób to samo a z czasem nastapi akceptacja status quo przez wszystkich zainteresowanych.

  • malgosia1

    malgosia1

    14 maja 2007, 09:06

    trzymaj sie. Ja tez dookola widze tylko i wylacznie dzieci w wersji demo. Grzeczne, nie placza, szybko sie rozwijaja, po prostu cudo, nie male dziecie. A jestem pewna, ze to tylko dlatego, zebym ja sie nakrecila i przekonala. Natomiast moje, po takich rodzicach, na pewno beda: uparte, rozwrzeszczane, niegrzeczne, lobuzy, i beda zawsze robic na opak. Bede wtedy wracac do Twojego pamietnika i czytac, jak Ty sobie dzielnie radzilas, radzisz i bedziesz radzic. Jestes cudowna mama. Masz wspaniale metody wychowawcze - dokladnie takie, jakie ja sobie wyobrazam, ze bede stosowac, chyba, ze mozg mi sie zlasuje na widok wlasnego dziecka i zrobi sie tam gladz cylindryczna... Poki co - ja Cie naprawde podziwiam. Ale rzeczywiscie - odpocznij troszke - choc pol godzinki dla siebie wyrwij...

  • tomasia

    tomasia

    14 maja 2007, 09:04

    <img src="http://img157.imageshack.us/img157/1340/36316fb4.gif">

  • jojo39

    jojo39

    14 maja 2007, 08:57

    sama piszesz, ze to dopiero 6 tygodnii. czym one są wobec wieczności. Pa

  • Machala

    Machala

    14 maja 2007, 08:42

    Oby ten tydzień był lepszy od poprzedniego, znajdź chwilkę dla siebie. A może podrzuć na trochę maluchy babci a ty porwij Darka (albo on ciebie) chociaż na spacer! Pozdrawiam!

  • karenina

    karenina

    13 maja 2007, 21:00

    Między moimi dziećmi jest 1,5 roku różnicy i można powiedzieć, że liczyli, co ja piszę, do tej pory liczą wszystko co dostaje jedno albo drugie, a mają już po 15 i 16.5 roku. Jako maluchy to nawet drożdżówki sprawdzali, czy są równe :)) i była o to i wiele podobnych spraw nie raz obraza. Tak to jest Z dziciakami, szczególnie z mała róznicą wieku. Nie raz śmiałam się z nich, że niedługo to zaczną sprawdzać ile które ma brudu za paznokciami, czy po równo :))

  • Powiot

    Powiot

    13 maja 2007, 19:39

    dasz sobie radę!Pomyśl tylko, jak to by było mieć pięcioraczki? A serio, z każdym dniem będzie lepiej i lżej!

  • Machala

    Machala

    13 maja 2007, 19:35

    jęczy mi, że nie ma swojej przyjaciółki, takiej naprawdę od serca. Ma sporo koleżanek, ale takiej jedynej i od serca nie. Moje maluchy mają siebie. Jest między nimi 1,5 roku różnicy, ale teraz ta róznica już zanika. Nie potrzebują mamy do zabawy, mają swoje sekrety. Siostry córki z taką samą różnicą wieku są w wieku 19 i 20 lat i nadal mogą na siebie liczyć. Niestety nie jest łatwo wychowywac takie maluchy, bo zawsze któreś z nich jest pokrzywdzone w pewnym stopniu i najczęściej to starsze. jak Kaja się urodziła to Iga wołała za mną " Kaje bach, Igusie beś". Serce mi się kroiło, ale jako matka karmiąca często przyssawkę nosiłam przy piersi. Iga szybciej dorosła (jak na swój wiek), ale nie jest wylewna. Był czas, że powtarzała, że tatę kocha bardziej niż mnie. tak to chyba już jest i Patryk miał to nieszczęście, że urodził się pierwszy. Ale wiedz Mariolka, że czynisz słusznie zapewniając go o miłości. I wierzę, naprawdę, że jesteś zmęczona i czasem masz wszystkiego dosyć. Tyle tylko, że nie da się tego ominąć...musisz to jakoś przeżyć. Buzialki!