Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Hej ho, hej ho do przedszkola by się szło :))



  No i minął tydzień jak maluszki zasuwają do przedszkola :))

Rano wstaja ochoczo, a przez łikend nie mogły sie doczekać poniedziałku :)) Z jeden strony fajnie, że omija nas trauma związana z porannym odrywaniem dzieci  od nogi, ale z drugiej strony jakoś tak dziwnie się czuje jak przychodzę je odebrać, a one nie tryskaja szczęściem.
Boje sie  czy to nie za wcześnie  na przedszkole i czy nie pomiesza im sie teraz wszystko w małych główkach. Pani Oliwki mówiła, że mała przytula sie do niej i całuje ją , a Patryk jeszcze przed pójściem do przedszkola tłumaczył Oliwce, że w przedszkolu będzie taka pani-mama.
Ech, wiem, że wszystko się unormuje i  potrzeba tylko czasu, czasu i jeszcze raz czasu, ale przecież niecierpliwiec ze mnie straszny więc nie byłabym sobą gdyby nie targały mną sprzeczne uczucia. :)))
Jak spojrze na to wszystko racjonalnie to przecież większość matek pracuje i jak świat światem dzieci muszą zostać umieszczone w przedszkolach, żłobkach tudzież u innych opiekunek, do których również się przywiązuja wzbudzając matczyną zazdrośc :))

Wielkimi krokami zbliża się termin rozprawy adopcyjnej w sądzie - 13 września w czwartek. Właśnie dziś spodziewam sie wizyty pań z ośrodka adopcyjnego na tak zwany wywiad. Dzieci są z nami już ponad 5 miesiecy i to jest pierwsza taka wizytacja :)) Ciekawe, że urząd tak ufa swojej diagnozie, że nikt nie pofatygował sie sprawdzić czy maluchy są dobrze traktowane.

W ogóle jest wiele aspektów związanych z adopcją, które są niedopracowane , np. od środy Patryczek był przeziębiony i gdyby zaszła konieczność pójścia z nim do lekarza to ja nie mam na dzieci ubezpieczenia zdrowotnego i nie jestem ich opiekunem prawnym. Np. jadąc tramwajem czy pociągem nie mam mozliwości  udowodnienia, że dzieci nie mają 4 lat, bo poza postanowieniem sądu zawierajacego ich obecne dane osobowe nie mam innych dokumentów.
Adopcja podobno jest niejawna, ale nikt nie pomyślał, że załatwiajac formalności związane z zapisaniem dzieci do  przedszkola musze przedłożyć określone dokumenty, akty urodzenia, numery pesel i tylko dzieki uprzejmości dyrekcji przedszkola sprawy te zostały odłożone do momentu uregulowania sytuacji prawnej.

Ale wielkimi krokami zmierzamy do zakonczenia tej nienormalnej sytuacji, więc tymczasem znikam posprzątac chate i przygotować się do wizytacji o 15:00 :))

Dieta - bez zmian :)))

  • Krstyna

    Krstyna

    11 września 2007, 02:44

    z czytaniem Waszych Rodzinnych przezyc! Staram sie jak moge, ale cos -odstaje...Pozdrawiam!

  • otulona

    otulona

    10 września 2007, 23:26

    o rodzicielce! Żadne peany, no bo dlaczego opuściła? One są niedobre i złe? Dzieci czują, co to znaczy, dlatego ja bym nie mówiła o niej dobrze, ani źle. Tylko, że urodziła i tyle - jak najmniej. Była. Reszty nie wiemy. Teraz ja jestem twoją mamusią, która cię odnalazła i kocha. Zresztą dasz radę - skorpiony zawsze dają! Nie zapominaj o Darku. A jak on w tym wszystkim się znajduje? Pozdrawiam Waszą szóstkę bardzo.

  • malgosia1

    malgosia1

    10 września 2007, 18:08

    Za te cierpliwosc i wytrwalosc w stosunku do roznych nielogicznych przepisow i sytuacji zwiazanych z adopcja. Chociaz z drugiej strony - chyba nie ma innego wyjscianiz byc grzecznym, milym, cierpliwym w takich sytuacjach? A polskie prawo - coz - jak w wielu innych przypadkach - dziurawe jak sito. Jestem pewna, ze wizyta minie dobrze, ale napisz. Pozdrawiam cieplutko

  • mnna

    mnna

    10 września 2007, 18:01

    Udała się? Wierzę, że wypadliście na 6. Biurokracja, brak kompetencji i spychologia naszych urzędników doprowadza mnie często do niemocy i furii jednocześnie. Często pomagam ludziom będącym w krytycznych sytuacjach życiowych. Rozumiem Cię. Mam sposób na "JAŚNIE PANIE URZĘDNICZKI". Jeśli czuję brak woli urzędnika, walę prosto do przełożonych. Jeśli juz raz nie udzielono mi wyczerpujących wyjaśnień, idę prosto do szefa. Zdziwiony szef przeważnie zleca pani Joli czy innej sprawę i idzie jak po maśle. Ośrodek zajmujący się waszymi dziećmi "dał ciała". Powinni Was odwiedzić dużo wcześniej.Co do cioć , mam, itp. Pewnie Was szkolili z bajkoterapii jako metody wspomagającej w trudnych rozmowach. I to nie tylko dotyczacych adopcji. Jeśli nie polecam. Znajdziesz książki pod adresem: http://www.ksiazkiedukacyjne.pl/kat_49,70_70_Bajkoterapia.html Polecam też "Opowiadania dla mojego dziecka" . Co do teorii,że tylko dobrze o mamie.Na własnej skórze przerobiłam skutki takiego myślenia. Mój Eksiu, jak raz wyszedł z domu, tak pojawił się po roku(potem wcale). Przez ten czas nie odzywał się do Dzieci. Oczywiście mówiłam o nim tylko dobrze. Aż opowieści, które zaczęła snuć moja córka, zaczęły być bardzo niepokojące. On ideał. Ja - kochana, ale wymagająca, itp zarzuty związane z wychowaniem. Zmieniłam taktykę i o ojcu mówiłam tylko konkretnie, np:zawód, dane, zainteresowania, wzrost, itp. Nigdy więcej nie wciskałam im bajki o tym ,jak to ich kocha. Unormowało się. Zapytana przeze mnie po latach, czy przeżywała brak ojca, stwierdziła, że zaskoczyłam ją tym pytaniem. Ona uważała, że taka jest norma w naszej rodzinie i nigdy się tym nie przejmowała. Miała kiedys incydent z koleżanka podwórkową, która stwierdziła, że ojciec nie kocha mojego dziecka. Jakby kochał, to by z nia mieszkał. Ale jakoś dalisy radę to przerobić. Od tamtej pory nic niepokojącego się nie działo. Nie wiem czy te informacje Ci nie namieszają jeszcze bardziej. Ale uważam, ze relacje w świecie otaczającym muszą być jasno określone.. I niestety tłumaczone ażdo bólu. Poza tym, mówi się, że jeśli ktoś do czegoś przywykał np 3 lata , to prawie tyle potrzebuje na całkowitą odmianę tych przyzwyczajeń. Z maluszkami idzie nieco prędzej.Ale one też mają niezły mętlik w glówkach. Daj im trochę czasu. Pociszające może być jedynie fakt, że jeżeli idą do innych ludzi z ufnością, to u Was czują się dobrze. Stąd ich zaufanie do obcych.Jeszcze pół roku temu też byliście obcymi. Musza się nowego życia nauczyć i poukładać sobie wszystko we własnych główkch. Będzie dobrze! Trzymam za Was mocno kciuki.I przepraszam za dłuość wpisu.Stanę się konkurncją dla otulonej. Hahaha. Buziaki dla Wszystkich Dzieci. Usciski dla Was Rodziców.Pa.

  • sikoram3

    sikoram3

    10 września 2007, 16:18

    jak wszedzie i jak zawsze.SZKODA SLOW.Tak tu zagladam i czytam co piszesz to musze szczerze przyznac ze kilka dni temu jak czytalam co tu napisalas -to 3 razy sprawdzalam ,czy jestem w twoim pamietniku czy gdzies w innym.Nie jedenak to twoj -musze powiedziec ze ciesze sie ze piszesz to co przezywasz -choc z tej strony cie nie znam -bo jest to takie normalne.Samo zycie.

  • otulona

    otulona

    10 września 2007, 13:05

    Boisz się, ze Oliwka będzie już tak zdezorientowana posiadaniem tylu mam, że zaszkodzi to jej rowojowi. Według mnie musisz wyraźnie zaznaczać dzieciom, że Ty i tylko Ty jesteś ich mamą, a pani Marzenka to była ciocia, a pani w przedszkolu nie jest ani ciocią, ani mamą tylko panią jakąś tam (Beatką?)!!!! To nie jest normalne, żeby dzieci miały tyle mam! Czy nie możesz poradzić się jakiegoś psychologa w tej kwestii? Mnie też by to niepokoiło. Wiadomo, że potem dzieci zapomną o tych mamach i Ty będziesz najważniejsza, ale coś tam w tej psychice zostaje, a podobno pierwsze 4 lata są najważniejsze...I naprawdę do opiekunów zastępczych dzieci nie mogą mówić mamo i tato! Czy nikt tego tym ludziom nie uświadamia! I nie pilnuje?! Potem wyraz mama staje się nazwą kadej kobiety, która przebywa dłużej dziećmi!! Wpajaj im, że tylko TY JESTEŚ MAMĄ. Innych nie było i NIE BĘDZIE (bo oni z orientacją w czasie też mogą mieć problemy i z wiarą, czy Ty jesteś już tą mamą na zawsze? - a w ogóle, co to znaczy na zawsze - jutro? dzisiaj?). Nawet ta co nosiła w brzuszku, to nie mama, tylko np. rodzicielka - i takiego określenia używaj! Bo potem jakiś pedofil powie, że jest tatą i dziecko ufnie pójdzie? Przepraszam, ale też się zdenerwowałam. Cierpliwości Ci życzę! I miłości...

  • dziewiatka9

    dziewiatka9

    10 września 2007, 11:46

    chyba nie jesteś troszkę zazdrosna o panie w przedszkolu???Prawdziwa mama kwoczka z ciebie, ale mi sie wydaje ,że im więcej ludzi do kochania tym lepiej. Na pewno się wszystko ułoży ,jesteś doskonałą mamą.