Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Smutno mi......



Ktos powiedział mi niedawno, że życie niektórych ludzi jest jak pociąg ekspresowy, który szybko dociera do swej stacji..............

Takie jest życie Mirki. Jest młoda, piekna,mądra, zadbana, energiczna, kochajaca ludzi, zwierzęta , życie.Ma wspaniała rodzinę, kochajcego męża, wspaniałego synka, troskliwych rodziców, brata, bratową spodziewająca się dziecka.
Nie znam osobiscie Mirki, ale dziś jest mi bliska osoba.
Zachorowała w listopadzie 2005r,  choroba postepowała bardzo szybko i do dziś przeżyła trzy serie chemioterapii, radioterapie i kilka operacji. 
Nie wiem czy napisać ,że miedzy terapiami żyła normalnie czy raczej żyła normalnie, a w miedzyczasie ulegała terapiom. Jest tak dzielna kobieta, że nie wyobrażam sobie, że można być bardziej bohaterska.
Jeszcze w tym roku zbierała pieniądze na terapie dla chorej na raka piersi Kenijki, dokładała pieniądze dla potrzebujach.
Ech........brak mi słow, pęka mi serce. Czuje ogromne , osobiste zaangażowanie.
I nie pytajcie mnie dlaczego to robię, bo ja sama nie wiem. 
MUSZĘ.

Oto jej wpis z 11 stycznia 2009r. :

Niestety, kochane, nie ma sie co łudzić...tylko cud mógłby sprawić, ze będę zdrowa. Jednak cuda nie zdażaja sie tak na codzień. 
Ja jestem leczona juz tylko paliatywnie.... tylko, zeby przedłużyć życie i było ono w miarę godne i bezbolesne....to może potrwać kilka tygodni, miesięcy, albo kilka lat....nikt tego nie wie.... 
6 stycznia zmarła na forum 36 letnia amazonka, z przerzutami do kości i wątroby walczyła dopiero od lata. 14 grudnia jeszcze z nami pisała, 29 grudnia minęła sie z inna koleżanka z forum w drzwiach u lekarza- nic nie wskazywało, ze jest tak poważnie, a w Trzech Króli juz jej nie było 
:-( Zostawiła dwoje maluchów i kochającego męża. 
Z kolei inna kobieta, z tak zaawansowanymi przerzutami, ze juz lekarze zrezygnowali z jakiegokolwiek leczenia, przeżyła jeszcze 10 lat- aż jej dwóch synów, wychowywanych samotnie- pokończyło szkoły. 

Z psychiką na szczęście u mnie ciagle jest OK. Nie potrzebuję wspomagać sie jakimiś "różowymi" pigułkami . 
Nie boję się, wiem, że prędzej czy później nadejdzie koniec .Trochę smutno,że tak młodo,i dziecko zostanie bez matki no ale i tak się zdaża. Mati ma kochająca rodzinę, poradzą sobie, będą musieli.... 
Staramy się- ja ,rodzina i doktory, żeby jednak nastąpiło to jak najpóźniej. 
Jedyne czego sie boję to ,że ból będzie nie do zniesienia, miałam już tego próbkę i wtedy zaczynałam świrować. Wtedy to chciała bym, aby koniec przyszedł jak najprędzej. 
No ale doktory pewnie coś będą w stanie zaradzić na ból. w tej dziedzinie medycyna ma duże postepy.


Dziś już Mirka nic nie napisze :((

Przepraszam, że Was smucę ,ale gdzie mam to z siebie wyrzucić??
Boje sie. We śnie żegnałam się ze swoimi bliskimi.
Tak naprawde to nic nie można zrobić, niczemu zapobiec, trzeba tylko wierzyć, że mój życiowy scenariusz bedzie inny.
Chociaż na scyntygrafii kości "coś" jest na moim I żebrze...........
To na pewno nic.....ale jak tu sie nie bać??

Ten kotek jest jej. Może któraś z Was czuje potrzebe zaopiekowania sie zwierzątkiem po przejsciach??


  • st0pka

    st0pka

    24 marca 2009, 07:42

    Musisz wierzyć, że będzie inaczej... Na tej wierze wszystko się opiera, bez niej niczego nie mamy... Ściskam gorąco...

  • roxy1

    roxy1

    23 marca 2009, 23:34

    to wszystko o czym piszesz to nic innego jak ŻYCIE i ono pisze nam różne scenariusze,nie nam dywagować dlaczego jedni odchodzą wczesniej a drudzy dozywają późnej starości tak już jest i kropka, trzeba to co nam jest pisane przezyć w zgodzie ze sobą i jak najpiękniej, żeby niczego nigdy nie załować, nie mozna Mariolciu drżeć nad każdym wynikiem badań bo nikt z nas nie wie co w sobie nosi,ja wiem, że to tak prosto pisać ale przecież inaczej zwariujemy, trzeba żyć normalnie i cieszyć się z tego co mamy a co będzie to i tak nas nie minie, czasem wiara w cuda sie sprawdza więc cóż WIERZMY!

  • wkmagda

    wkmagda

    23 marca 2009, 21:35

    - czytając Twój pamiętnik uświadamiam sobie jak ważne jest życie. Niby to wiemy, niby się staramy, a czasami jesteśmy tacy małostkowi. Bo deszcz za oknem, bo wieje.

  • wkmagda

    wkmagda

    23 marca 2009, 21:17

    że trafiłam na Twój pamiętnik. Jesteś bardzo dzielna. Jesteś wspaniałą kobietą. Jestem całym sercem z Tobą! Nic mądrego nie potrafię napisac.

  • ToJaMajka

    ToJaMajka

    23 marca 2009, 20:04

    pisz, mów. Jak pomaga, to dawaj... A może męża Mirki zapytać czy synek nie czułby się raźniej z kotem w domu?

  • najukochansza

    najukochansza

    23 marca 2009, 19:25

    wlasnie ja ostatnio duzo myslalam, jaka to jestem glupia bedac niezadowolona nieustannie i nie cieszac sie z tego co mam! a mam duzo! dobrze, jestem ambitna, ale nie moge sie smucic ze tego i tego i tamtego nie osiagnelam, tylko musze sie tez ciezysz, ze osiagnelam to i tamto.... ehh trzeba sie tego nauczyc i zawierzyc Bogu!

  • agonia65

    agonia65

    23 marca 2009, 16:25

    Podobno tylko głupcy się nie boją. Nie wiem, ale ja boje się, i chyba to się już nie zmieni... Buziaki

  • Krstyna

    Krstyna

    23 marca 2009, 15:58

    i ngdy Im nie dowrownam w Ich Wielkosci, w tym pogodzeniu sie z koncem, jaki ich dopadl zbyt wczesnie! Zadnych pretensji do Boga , do losu. Odchodza z tego swiata cichutko,bez szmeru...A za soba zostawiaja tak wiele,czesc swego serca w tym co uczynili Innym...

  • shaula1

    shaula1

    23 marca 2009, 14:23

    tak na prawdę to nie znamy dnia ani godziny. Wszyscy na swój sposób się boimy co dzień. Chyba, że ktoś jest tak pewny siebie że...Sama też się boję, mój brat choruje nieuleczalnie od kilku lat ma dopiero 24 lata. Co dzień myślę jak to będzie...Mariolko jesteś dzielna takie kobiety jak Ty zawsze zwyciężają, Ty musisz to przetrwać masz przecież urwisy. Pozdrawiam Cię, bądź dzielna to i ja będę.

  • zaneta00005

    zaneta00005

    23 marca 2009, 13:59

    ...dają wiele do zrozumienia.Gdzie tak w sumie biegniemy,spieszymy się żyć...Szybko,szczęśliwie,dobrze... Tak naprawdę nie boimy się śmierci,choroby,ale bólu...ile człowiek jest w stanie znieść??? Nie ma słów pocieszenia,każdy sam boryka się ze swoim nieszczęściem i tylko dziękować,jak wspiera nas kochająca rodzina,otoczenie... Mam taką bliską osobą z rakiem piersi,bez piersi...Żyje już z tym ok.15 lat i każdego dnia budzi się z pytaniem "jak długo jeszcze". Ale każdy nowy dzień dodaje sił...do walki...do życia...do szczęścia!pozdrawiam cię gorąco!

  • monika735

    monika735

    23 marca 2009, 13:43

    rybko przytulam, bedzie inaczej, będzie szczęśliwe zakonczenie, a le kobiet dzieki Tobie mysli rozwazniej o swoich badaniach? pomyslałaś o tym? podpisuje pod tym co napisała sikorka, nic madzrejszego nie wymyślę....

  • szczuplutka36

    szczuplutka36

    23 marca 2009, 13:09

    smutne...

  • sikoram3

    sikoram3

    23 marca 2009, 10:36

    mysle ,ze kazdy z nas boi sie bolu ....tego znaniego i tego nie znanego . Fizycznego i psychicznego .Mariola ty jedziesz pociagiem w kola swiata takim starym na wegiel ,i wode trzeba na postoju w nim dolewac . Ty potrzebujesz wielu lat aby ten swiat objechac w kolo .Pozdrawiam .

  • magdast

    magdast

    23 marca 2009, 10:04

    ... jestem na nie swoim kompie , więc tylko na chwilę, ale nawet gdyby nie na chwilę..to cóż mogę ci napisać?? że ja też się boje, bo mi jesteś niesamowicie bliska?? boje się jak cholera, ale nawet przez chwilę nie dopuszczam myśli, że mogłabyś się ze mną żegnać, tak na zawsze. Mariola, to nie jest tak , że ja wierzę, że będzie dobrze.. ja poprostu nie wierzę, nie dopuszczam nawet mysli , że mogłoby być inaczej... A jeśli chodzi o lęlli , wyrzucaj je tu ile wlezie.. po mnie napisze setka madrzejszych ode mnie i ci ci coś poradzi... ja tylko przytulam ...

  • marlak

    marlak

    23 marca 2009, 10:01

    Spieszmy się kochać ludzi.. tak szybko odchodzą... dlatego staram się kochać wszystkich... przyjaciół i nieprzyjaciół... znanych i nie znanych... Bądź dzielna... w sumie to już jesteś...