Obiad zaliczony
- ćwiartka gotowanej piersi
- sałata z ogórkiem i oliwką
- kawałek ugotowanego selera
- włożyłam na talerz 5 szt frytek, zjadłam 1, trenuję przy okazji umiejętność odmawiania sobie przyjemności.Będzie jak znalazł i trudnych czasach
- kilka fasolek dużego Jasia z puszki
Chyba byłam głodna i stąd wkurzenia, trochę przeszło
Teraz popijam drożdże, smakują mi wyjątkowo.Jak byłam dzieckiem zjadałam je na sucho.Teraz wiem,że trzeba je sparzyć.
Na weekend wyjeżdzamy do Monachium i mam problem.Co z moją dietą?
Chyba przemycę ze sobą jakieś żarełko bo pozostają 2 opcje
- albo będę jadła co dadzą i zmarnuję dotychczasowy wysiłek
- albo będę 4 dni głodna , co też nie wyjdzie mi na dobre.
Optuję więc za wzięciem prowiantu ze sobą a co za tym idzie - muszę się wybrać na małe zakupy.
Moje ważenie i pomiary w poniedziałek, ciekawe.
Waga to pikuś, miło gdy spada ale czuję, że twardnieję.