... tym razem pot popłynął nie tylko po głowie.....po d.... również.
Przy okazji zaliczyłam też obiad.
Jest plaga małych muszek i....połknęłam kilka.
Więc białko w nieprzetworzonej postaci , tylko chitynowe skrzydełka trochę trzeszczały między zębami.
Szczerze mówiąc ledwie żyję, nawet wejście teraz pod prysznic to wyzwanie.
Posiedzę więc chwilkę taka śmierdząca i zbiorę siły.