Poniedziałek. Moje postępy do tej pory: udało mi się dotrzymać diety w 98%. To wg mnie bardzo dobry wynik. Odstępstwa: kawałek chałwy w niedzielę po kolacji, ale nie zjadłam całego II śniadania (tylko grejpfruta). Czasami też zamieniałam jakieś dania, ale w granicach tego, co dozwolone. Tydzień już za mną, jestem zadowolona. Nawet po całym dniu waga wskazuje mniejszą masę. Nie jest to duża różnica, ale najważniejsze, że widzę postęp. Dziś miałam dużo ruchu, chociaż nie były to zaplanowane ćwiczenia. Dzień bez pracy, ale pełen wrażeń. Najbardziej cieszy mnie to, że zaczynam przywykać do chodzenia spać z lekkim żołądkiem, bo to było dla mnie największe wyzwanie. Nareszcie też rozpoznaje właściwe dla siebie porcje :-) Oby tak dalej :-)
Cathwyllt
5 września 2017, 11:24Gratuluję udanego tygodnia :) A waga może nawet iść wolno - byle w dół ;)
MartynaMariaKa
5 września 2017, 15:15Dziękuję, jestem tego samego zdania - oby tylko był jakiś postęp :-) Chociaż wiem, że nawet jeśli będzie mi dobrze szło, to muszę się przygotować na przestój wagowy, to standard. Na razie nie mam a co narzekać, nie chodzę głodna, a i tak mam deficyt kalorii ;-)
Ola2811
4 września 2017, 21:32Gratuluję, naprawdę podziwiam takie wyniki :) Oby tak dalej :)
MartynaMariaKa
5 września 2017, 08:07Dziękuję! :-) Miałam kilka chwil zawahania, o mały włos nie przekreśliłam już swojej diety, ale zatrzymałam się na chwilę, pomyślałam i głos rozsądku podpowiedział, co mam robić. Refleksja przed popełnieniem głupiej decyzji zawsze pomaga :-)