Środa 13-stego :-) Zjadłam śniadanie później niż zwykle, ale w przerwie między pierwszym posiłkiem a obiadem mam zamiar zjeść najwyżej owoc :-) Kiedy nie trzymam się ściśle planu diety to staram się jeść skromniejszy kolejny posiłek, albo nawet go pomijam (szczególnie wtedy, kiedy nie chce mi się wstać bardzo wcześnie rano, przed 6:00). Posiłki są skomponowane smacznie, ale póki jestem w domu ciężko jest utrzymać 100% normy. Dziś wracam, za godzinę mam autobus do Warszawy, więc reszta odbędzie się już planowo (tak myślę). Ogólnie waga spada. Dziś na czczo było 67,4kg, zaczynałam od 70,5. To już trzeci tydzień diety. Nie czuję zresztą, żebym bardzo wyrzekała się przyjemności jedzenia, bo grzeszki się zdarzają, ale wszystko mam pod kontrolą, myślę, że nie przekraczam 1600kcal dziennie. Najważniejsze jest dla mnie, żebym nie jadła na noc, czuję się dzięki temu lepiej i znacznie lżej :-) Póki co nikt nie zauważył u mnie spadku wagi, ale jest jeszcze na to za wcześnie. Myślę, że różnicę będzie widać dopiero po ubytku jakichś 5kg lub więcej.