Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tygodniowa ieobecność i efekty


Hmmm...chyba będę musiała od nowa odliczać dni diety. Po weselu brata żołądek mi się trochę rozciągnął i znowu ciężko mi jest nie jeść wieczorami, w końcu wesele trwało aż do rana...następnego dnia były poprawiny, klasycznie stół zastawiony. O ile pierwszego dnia na weselu dużo się ruszałam, tańczyłam, ogólnie bardzo dobra zabawa, to już drugiego pozwoliłam sobie na pyszności...nikt już praktycznie nie rwał się do tańca, a ja nawet miałam zakwasy :-D nie było mnie 4 dni w Warszawie i od 15 września zupełnie nie realizowałam postanowień diety, poza aktywnością fizyczną. We wtorek, z powodu wyrzutów sumienia, pojeździłam trochę (35min) na rowerku stacjonarnym. Wczoraj nic, ale za to lżejsza kolacja - zupa warzywna z kaszą jęczmienną. Niestety jem po 18. Dziś zamierzam zapanować nad swoim apetytem, zrobię odpowiednie zakupy na jutro. Nie będę jadła na noc. Pogoda za oknem nie sprzyja - zimno, deszcz...ale nie mogę ze zmianami czekać do kolejnych wakacji :-)