Walka ze słodyczami jest nierówna. I nie mam tu na myśli tylko tego, iż są wszędzie obecne. Bo czy w osiedlowym sklepiku, większym markecie, w kioskach, aptekach słodycze leżą na półkach. I najłatwiej je kupić, gdy jesteśmy na mieście, gdy nie mamy przy sobie czegoś pożywnego, a czujemy się głodni.
Większą uwagę chcę zwrócić jednak na to, ile we mnie jest skojarzeń, które dotyczą właśnie sięgania po czekolade czy batonik.
Po przyjściu z pracy włączam komputer i przy okazji konsumuje coś słodkiego. To zachowanie stało się już nawykiem, że trudno mi rozdzielić korzystanie z komputera i niejedzenie słodkiego. Kolejną sytuacją jest nuda. Gdy wykonuje dane zadanie wkrada się brak zainteresowania, a zaraz za tym myśl, 'zjadłabym ciacho'. W sytuacji stresowej, moim uspokajaczem jest czekolada. Automatycznie, gdy byłam w napięciu pierwsze co to otwierałam czekolade. Zjadałam całą, do momentu aż poczuje ulge.
Tego typu połączenia sprawiają dużą trudność w odstawieniu słodyczy. Bo jak widać one są częścią mojego życia, dość znaczącą.
Myślę jednak, ze warto sobie te działania uświadomić i małymi kroczkami łamać utarty już ciąg działań. Koncentrować się na tym co się ze mną dzieje, wytrzymać w emocji, choć to bardzo trudne.
Dobrze mieć coś co nam poprawia nastrój, uspokaja, umila czas. Słodycze nie są jednak dobrym pomysłem.
Dlaczego ?
Przyczyniają się do powstania nadwagi, pózniej otyłości. Zwiększają ryzyko wystąpienia cukrzycy. Powodują, że czujemy sie zmeczęni( poprzez duże skoki gluzkozy we krwi). Powodują pogorszenie stanu skóry, zębów.
Myślę, że warto zrobić sobie taki 'rachunek sumienia' i spojrzeć na jedzenie słodkiego z trochę innej strony.
M.