Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Hej Dzieczęta:)



Ale daaawno mnie tutaj nie było! To chyba już ponad 2 miesiące. W tym czasie przeżyłam wiele załamań, dużo szczęśliwych dni i ogromną ilość zmian.
Ruszyłam na studia:). Na razie nie jest źle, ale... Może od początku...
Kiedy się rozstawałyśmy ważyłam ok. 57 kg co było dla mnie totalną katastrofą... Było wiele płaczu, rozmów z mamą, napadów obżarstwa. Pod koniec sierpnia było ok.55 kg a ja poszłam do pracy na 2 tygodnie. To właśnie okazało się dla mnie zbawieniem:). Dużo wysiłku fizycznego, dużo zajęć i mało czasu na myślenie o jedzeniu. Przed moim wyjazdem do Egiptu w drugim tygodniu września ważyłam 53.5 kg. Byłam zadowolona, ale oczywiście TYLKO zadowolona. Na wyjeździe było cudownie. Pierwszy raz od 4 lat jadłam normalnie, tzn. normalne posiłki, o ustalonych porach, bez objadania się. Podczas tych 2 cudownych tygodni schudłam ok. 1.5 kg chociaż tak na prawdę się nie odchudzałam. Wróciłam do domu, no i się zaczęło... odrabianie strat... Do tego stres na studiach, bo nowi ludzie, otoczenie itp. Niestety czuję, że przytyłam... Znowu... Boję się wejść na wagę, to dla mnie ogromny problem...
Nie chcę być na diecie, nie chcę się odchudzać, chcę tylko normalnie jeść... Dla mnie AŻ... Ale wierzę w siebie, dam radę:) Postanowiłam się tego nauczyć od podstaw, jak dziecko... Zapomniałam jeszcze dodać, że pod koniec wakacji mama wysłała mnie do psychologa, widząc co się ze mną dzieje. Na razie były 2 wizyty, więc jeszcze nie widać efektów,
ale jednak wierzę że się uda. Mam zamiar pisać Wam co tydzień o moich postępach i porażkach, chociaż mam nadzieję że będzie tych drugich mniej:).
Jedzenie jest moim przyjacielem, a nie wrogiem, dlatego nie będę z nim walczyć. Pokocham samą siebie, dlatego nie będę się tak katować.
Trzymajcie za mnie kciuki:) Powodzenia!