Dzisiaj kolejny trudny dzień. Kolejna porażka za mną. Cały dzień starałam się mało jeść i nawet o tym nie myśleć. Udawało się ... po pracy jednak pojawił się "głód na słodycze". Uległam i kupiłam ulubione michałki. Przez jakiś czas brałam chrom żeby nie jeść słodyczy ale to nic nie dało. Po dzisiejszym spojrzeniu w lustro załamałam się. Tyle walczyłam o te 13 kg. Byłam twarda ... teraz kolejny raz upadłam. Tym razem chyba już nie dam rady wstać. Nie mam wsparcia ani w mężu ani w synu. Ciągle słyszę komentarze ... nie słowa otuchy. Trudno mi strasznie trzymać się diety. Już chyba nie dam rady tak dalej walczyć. Nie potrafię się podnieść. POMÓŻCIE PROSZĘ
Mileczna
20 grudnia 2013, 13:37Kto jak kto ,ale ja doskonale Cie rozumiem. Przez te 12 miesięcy miewalam naprawde cięzkie okresy ,łącznie z regresem w lipcu. Ale tylko Ty możesz z tej zlej drogi zejść na dobra. Trzymasz swoje szczeście we własnych rekach i masz moc żeby sprawic sobie radość ,poczuć dumę z podjetych decyzji i radośc z dotrzymania słowa. Baaardzo polecam :) Osiągnełas już mega dużo ,ale wejść na szlak nie oznacza zdobycia szczytu ... trzeba dojść do końca !
Meg73
20 grudnia 2013, 07:06Dziękuję za słowa otuchy. To dla mnie bardzo ważne.
DorotaJ.
19 grudnia 2013, 19:29Moja Droga, schudłaś tyle kilogramów - to ogromny sukces !!! Pamiętaj o tym !! Mamy słabości, ulegamy pokusom, ale mamy siłę aby się podnieść i iść dalej i Ty to zrobisz - jestem tego pewna :)
Anja2012
19 grudnia 2013, 19:08Tez mam dwoch tak motywujacych facetow. Syn ma 8 i mowi ze mu sie podoba taka pulachna mamusia ;o) a maz jakos slabo to okazuje, jakby sie bal ze jak schudne to inni beda sie czesciej za jego zona ogladali, a ja mu na przekur-schudne!!! I Ty tez to zrob, wtedy beda nas podziwiac :o)