Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie jestem konsekwentna w swych działaniach w związku z powyższym trudno osiągnąć mi wymarzony cel. Już po raz setny rozpoczynam dietę od nowa i mam nadzieję że po raz ostatni ...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 73505
Komentarzy: 818
Założony: 3 listopada 2013
Ostatni wpis: 1 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Meg73

kobieta, 51 lat, Miasto

170 cm, 101.80 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: zejść z wagi trzycyfrowej i NIE PODDAWAC SIĘ JUŻ NIGDY !!!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2015 , Komentarze (6)

Ostatnio brak czasu by zrobić wpis. Tempo życia tak zawrotne, że nie ogarniałam niczego. Praca, dom i szkolenie pochłonęło cały mój czas. Mogę się pochwalić jednak małym sukcesem. Staram się jak mogę i trzymam dietkę i są pierwsze efekty. Znajomi zauważyli różnicę. Koleżanka nawet zapytała czy stosuję jakieś dopalacze by efekty odchudzania były lepsze ale ja nic nie stosuję. Ograniczyłam jedzonko tylko i prawdę mówiąc jako takiej diety nie stosuję. Jem dużo mniej ale wszystko co zdrowe. Różnicę widzę nawet po ubraniach. Kurtka, która zasuwała się dość opornie stała się luźna, jak mówią koleżanki spodnie mi już z tyłka spadają a ja dopiero po tych słowach zaczęłam się sobie przyglądać i faktycznie tak jest. Cieszy mnie ten malutki sukcesik i mam nadzieję, że nie zaprzepaszczę tego.

Dzisiaj mam wielki dzień. Zostałam zaproszona do pozytywnych przemian. To akcja organizowana przez wspaniałą Panią, której celem jest wydobycie z każdej zaproszonej kobiety 100% kobiecości. W czasie tych przemian fryzjer układa fryzurę , makijażystka robi profesjonalny makijaż, stylistka dobiera strój z kolekcji znanej projektantki a profesjonalny fotograf dokumentując tą przemianę robi profesjonalną sesję zdjęciową. 

Mam jednak pewne wątpliwości  czy ja takie brzydkie kaczątko nadaję się do tego. Trochę zjada mnie trema od rana czy będę umiała się tam zaprezentować.Odważę się i spróbuję bo pewnej ważnej dla mnie osobie bardzo na tym zależy. Wezmę się w garść i podejmę wyzwanie. Przy okazji nauczę się jak robić sobie makijaż, jak dobierać ubrania do mojej figury. Cudowny pomysł z tymi przemianami. Mam nadzieję, że się uda i wstawię dla porównania zdjęcia przed i po.

Trzymajcie za mnie kciuki bardzo proszę.

                                               

                                       

                                                                                                     

8 lutego 2015, Skomentuj
krokomierz,66,1,4,2458,44,1423417736
Dodaj komentarz

7 lutego 2015 , Komentarze (11)

     

Witam wszystkich bardzo cieplutko. Nie było mnie dość długo na Vitce bo w moim życiu zagościła stagnacja. Kłopoty, praca i inne czynniki nie wpływały korzystnie na moją dietkę. Efektem tych działań były nadprogramowe kilogramy, których na prawdę przybyło dużo. Swój własny widok w lustrze uświadomił mi że jest źle... wręcz tragicznie. Kubeł zimnej wody wylany na moją głowę pomógł podjąć właściwą decyzję. ZACZYNAM WALCZYĆ... Podjęłam kolejne wyzwanie diety WO. Dzisiaj już 3 dzionek i widzę efekty. Na wagę nie staję bo nie mam w niej baterii ... ale to tylko wymówka po prostu nie mam odwagi. Muszę pozbierać się w całość i wtedy wejdę na wagę. Mam nadzieję że z Wami i z Vitką dam radę. 

        

         

                   

24 sierpnia 2014 , Komentarze (12)

Dzisiaj od rana "niebo płacze" .... deszcz leje bez przerwy. Pogoda więc nie sprzyja dobremu nastrojowi. Miałam nadzieję że wraz z ostatnim słonkiem tego lata powróci moja motywacja. Trzeba więc w inny sposób się motywować. Od dzisiaj nowa motywacja .... początek dietki ...  Zmotywował mnie wczoraj widok znajomej dziewczyny. Zawsze walczyła z otyłością, waga grubo ponad 100 ... a wczoraj zdziwienie. Z widoku tamtej dziewczyny zostały tylko ... oczy. Długo patrzyłam na nią aż mój wzrok wprawił ją w zakłopotanie. Uśmiechnęłam się do niej i powiedziałam dzień dobry.. Odpowiedziała z uśmiechem. Nie mogłam się opanować i ze szczerym podziwem powiedziałam "pięknie wyglądasz" podziękowała. Teraz dziewczyna waży ok 60 kg. Była ubrana w piękną sukienkę, ładna fryzurka i makijaż sprawiały, że promieniała. Pomyślałam przecież ja mogę wyglądać zupełnie podobnie. Trzeba tylko samozaparcia i ciężkiej pracy. Dlaczego tak trudno mi się podnosić? ... nie jestem taka silna jak myślałam. Patrząc na nią czuję przypływ energii. Nie zdarzy się to przez dzień ... tydzień ... bo nie tyle tyłam . Człowiek jest tylko człowiekiem i oczekuje szybkich efektów .... ale niestety tak nie ma. Trzeba czasu, determinacji i cierpliwości ... ale jak widać warto. Życie może nabrać sensu ... innego smaku i stać się bardziej kolorowe. 

Mimo deszczu zbieram motywację .... 

       

                         

.... chłonąć wiatr ....

                    ... mimo deszczu iść dalej ....

                                         ... być jak mgła ....

                                                           ...  przeć do przodu ...

                                                                                        ... bo warto ...

                         

                                           

23 sierpnia 2014 , Komentarze (14)

Dzisiaj znowu come back na Vitkę. Nie było mnie dość długo ale wszystko się nawarstwiło. Praca, dom, obowiązki, kłopoty i niestety zabrakło czasu i ochoty na pisanie. Czytałam Was regularnie ale brakowało mi weny by samej coś naskrobać. Jedzeniowo w tym czasie było różnie. Przeważały dni gdzie spisywałam się na medal ale były i wpadki ze słodkościami i lodami. Wyniku szklanej nie znam bo po pierwsze padła mi bateria i nie mogłam się zmobilizować by ją kupić ... (wymówka ) a po drugie bałam się co pokaże moja szklana wyrocznia. Po ubraniach czuję że nie jest źle bo weszłam w moje niedawno zakupione spodnie rurki w których się nie dopinałam. Nie ma szału bo są opięte ale liczy się że weszłam. Zakupiłam sobie kilka ubranek by się bardziej zmobilizować do dalszej walki bo znowu brakuje mi motywacji. O dziwo ja chłopczyca kupiłam sobie 3 sukienki i chodzę w nich do pracy. Na razie w legginsach ale przezwyciężyłam się i chodzę i powiem szczerze czuję się w nich wspaniale. Od czasu gdy udało mi się trochę schudnąć poczułam się kobieco. Zaczęłam bardziej dbać o siebie, nosić kiecki, ładne buciki, malować się i nosić biżuterię. Czuję się z tym wspaniale. Mam nadzieję że już tak zostanie. Co do moich ćwiczeń to rower został odstawiony na boczne tory ale aerobik i zumba jak najbardziej. Ćwiczę nie opuszczając żadnego spotkania. Z dietką mogłoby być lepiej. Mam ochotę znowu wrócić do dietki owocowo - warzywnej bo na niej czułam się wspaniale i lekko. Teraz tylko zebrać siły i motywację i do dzieła. 

Wracam ... bez Vitalii nie jestem w stanie trzymać się w ryzach. Bez Waszego wsparcia nie dam rady ...

                                   

                     

                                                                     

5 sierpnia 2014 , Komentarze (18)

                       

Dzisiaj kolejny dzień walki ze swoją słabością. Czuję się silniejsza i moja siła znacznie wzrasta. Wczoraj był trudny dzień ... upały i nerwy, bo nie wszystko idzie po mojej myśli. Kłopoty finansowe z przeszłości dają właśnie o sobie znak. Dzisiaj jest dzień, który może je skończyć i czekam z niecierpliwością na przelew by spłacić zaciągnięte zobowiązanie. Męczy mnie to bardzo ... całą noc przeżywałam i w związku z tym nie spałam. Noc była koszmarna. Dzisiaj od rana zbieram się w sobie by nie myśleć ... by dzień dzisiejszy był lepszy i spokojniejszy przede wszystkim. Od rana nastawiam swoją psychikę na właściwy tor i planuję rozkład dnia. Muszę korzystać z ostatniego wolnego dnia przed powrotem do pracy. Jutro czeka mnie wizyta u ortopedy ale myślę że to tylko formalność bo mięsień zagoił się i nie daje żadnych dolegliwości bólowych. 

Dzisiaj planuję mega aktywny dzionek. Rano pojadę w swoją trasę rowerową. 10 km na dobry początek dnia i przebudzenie. Poranna przejażdżka jest wspaniałą metodą na przebudzenie. Piękna pogoda i chód bijący z powietrza sprawia że nabiera się chęci na aktywny dzień. Po przejażdżce sprzątanie domku i wieczorem wybieram się na mój ukochany aerobik. Brakuje mi tego zmęczenia, spływającego strugami potu ...  i przeświadczenia że dałam z siebie wszystko by podejść mały kroczek do przodu. 

Mój cel na najbliższe dni to pożegnać moją 100. Muszę to zrobić by poczuć się szczęśliwa ...

Edit :
10 km rowerem zaliczone ... było wspaniale

              

DO DZIEŁA ....             

                       

                                                                                                          

                         

             

         

     

                                                                     

                     

4 sierpnia 2014 , Komentarze (12)

   

Witam w poniedziałek. Te wpisy dają mi motywację do działanie. Jeżeli zawaliłabym dietę byłoby mi bardzo głupio się do tego przyznać a tak trzymam dietkę ... jem warzywka i owoce i jakoś idzie do przodu. Zostało mi z dzisiejszym dniem jeszcze 30 dni diety. Nie zastanawiam się jak to będzie bo byłoby mi trudno. Żyję dniem dzisiejszym czyli "CARPE DIEM ". To chyba najlepsza zasada by przetrwać najgorsze. Bardzo brakuje mi mojego fitnes. jak ćwiczę to czuję, że żyję. Wychodząc z ćwiczeń wyglądam jakbym wyszła spod prysznica ale czuję się rewelacyjnie. Wszystkie organy pracują jak należy a ja oddycham pełną piersią. W  środę wizyta kontrolna u ortopedy. Zobaczymy jak mój mięsień się regeneruje ... myślę że będzie wszystko dobrze i spokojnie w czwartek wrócę już do pracy. Mam nadzieję że w czwartek pójdę również na zumbę , poskaczę sobie trochę i zacznę normalnie funkcjonować. Dzisiaj zamierzam przejechać się rowerem. To będzie pierwsza aktywność od 3 tygodni więc postaram się jechać spokojnie, jednostajnym tempem. Teraz na śniadanko i na rower by ominąć zbliżający się upał. 

Dietkujcie grzecznie, ja też będę grzeczna.... obiecuję .

Edit :

Właśnie wróciłam z przejażdżki rowerowej. 10 km za mną ... było super. Noga ok.

               

  

                   


       

                                                                                   

   

2 sierpnia 2014 , Komentarze (19)

  

                   


Witam serdecznie w sobotę. Dzisiaj 11 dzień mojej dietki. Śniadanko zjedzone : 1/2 grejpfruta bo więcej nie byłam w stanie wcisnąć do gardła. Nie wiem co jest ale mam jakiś jadłowstręt. Rano otworzyłam lodówkę by wyjąć moje leczo i odrzuciło mnie totalnie od jedzenia. Odruch wymiotny był silniejszy od chęci zjedzenia śniadanka. Może zbyt wcześnie ale to ustalona godzina kiedy to codziennie jem śniadanie by później zażyć lekarstwa i rozłożyć je odpowiednio w czasie. Chyba więc nastał ten moment by zrobić sobie dzień owocowo - sokowy. Organizm sam się tego dopomina ... więc pójdę tym tropem i tak zrobię. Mam nadzieję, że to symptom oczyszczania.

Swoją drogą ... ja żarłok nieprzeciętny ... rzucający się zawsze na jedzenie bez opamiętania ma jadłowstręt ... to niepojęte. Mój mąż twierdzi, że kupuje się teraz mało jedzenia i jeszcze wszystko zostaje ... więc wniosek nasuwa się jeden - to ja wymiatałam całe jedzenie. Przykre ale prawdziwe. Teraz więc stop ... nie ma obżarstwa. Jest zdrowa dietka. Niesamowity plus tej diety jest taki, że czuję się lekka jak motylek mimo mojej 100. Mam nadzieję, że już nie długo pożegnam się z nią na zawsze. 

Noga już prawie dobrze i to jest zastanawiające. Lekarz ortopeda powiedziała, że zadziwiające jest to , że przy tak rozległym naderwaniu mięśnia goi się tak szybko wręcz "jak na psie". Myślę że oczyszczony organizm się lepiej regeneruje i dlatego w tak zadziwiająco szybkim tempie mięsień dochodzi do siebie.

Dzisiaj więc pierwsza długa przejażdżka rowerem. Spróbuję przynajmniej ... jeżeli będzie trudno to wrócę. Jak przejażdżka się powiedzie to od przyszłego tygodnia idę na mój ukochany fitnes i zumbę. Nie planuję nic. Co ma być to będzie.     

Moje ćwiczenie na dzisiaj :

Gorąco polecam :D

                                                                                                     

                                                                           

     

   

                                                                               


1 sierpnia 2014 , Komentarze (17)

                     

Dzisiaj 10 dzień mojego detoksu. Trzymam się w ryzach na 100 %. Dzisiaj  od rana miałam problem. Zepsuło mi się auto podczas jazdy. Dojechałam do domu zła i załamana. Na ławie leżały wafelki kokosowe i pierwszy odruch "łap wafelki" ... później chwila zastanowienia i nieeee NIE PODDAM SIĘ ... DAM RADĘ. Odłożyłam wafelki i wzięłam grejpfruta. Do tej pory mam banana na twarzy , że potrafiłam powiedzieć NIE.          Z autem już ok naprawione za niewielką kasę. Wszystko się udało. 

Dietkuję więc dalej. Dzisiaj o sobie dała znać moja cukrzyca. Poziom glikemii wysoko. Muszę jakoś to ogarnąć bo z diety nici. Jak nie urok to ... Dzięki mojemu cukierkowi waga stoi. Muszę załatwić tą cukrzycę bo inaczej cukrzyca załatwi mnie.

                       

                       

                                  

                     

30 lipca 2014 , Komentarze (11)

Witam cieplutko w środę. Dzisiaj podsumowanie minionego tygodnia detoksu. Od rana przywitał mnie ból głowy ... czyli jak w kalejdoskopie. Jeden dzionek wspaniały , pełen energii a drugi następujący po nim z bólem i zawrotami głowy. Może to pogoda robi swoje bo u mnie zachmurzyło się na deszcz. Nie przejmuję się tym jednak i nie poddaję. Grunt to dobre samopoczucie i pozytywne nastawienie do dietki. Tak jak wczoraj pisałam dzisiaj oficjalne ważenie  ... a oto co pokazała moja szklana wyrocznia :

                                         

Dieta przynosi więc rezultaty. Już dużo mniej zostało mi do mojego wymarzonego celu tzn. dwucyfrówki. Zrobię wszystko by ją osiągnąć. Nie zakładam sobie w jakim czasie to zrobię ale wiem, że muszę a wtedy już będzie inna motywacja. Od 17.07.2014r ubyło mnie dokładnie 6,1 kg. Z tego wrażenia nie zaplanowałam sobie dzisiejszego menu więc będzie całkowity spontan ale oczywiście grzecznie i w ramach mojej diety. Dzisiaj rano była mała nagroda. Moje lody grejpfrutowe czyli zamrożony sok grejpfrutowy bez cukru. Jakie były pyszne nawet sobie nie wyobrażacie i przede wszystkim zimne. W zamrażarce stoi jeszcze kilka kubeczków, które będą nagrodą za  wzorowo przetrwany dzionek. To jedyna osłoda mojego życia na detoksie ... nie narzekam jednak bo uwielbiam czerwone grejpfruty. Kolejnym chyba będzie detoks od grejpfrutów ... bo w moim menu pojawiają się już wszystkie gatunki : czerwone, białe i zielone i sok z każdej odmiany. Polecam je bo są pyszne.

Bardzo Wam dziękuję za wsparcie i za to że trzymacie za mnie kciuki.