Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kolejny poranek, kolejne zwycięstwo!


Trochę się wczoraj późno położyłam i szczerze powiedziawszy przed zaśnięciem odrobinę zaczęłam sie martwić czy sie obudzę. No ale wizja obciachu zadziałała na mnie ogromnie. Rano cięzko mi sie wstawało. Do momentu jak przed klatka stanęłam w pełnym rynsztunku miałam napewno niezły grymas na twarzy. Ale otwierając oczy sobie pomyślałam - i co ja powiem jak zapytają o poranny jogging...że zaspałam...obciach. Oczywiście to pytanie zgodnie z przewidywaniami padło i w drodze do pracy i na porannej kawie...ech gdyby oni wiedzieli ile to mnie walki kosztuje z samą sobą. No ale nic, mam nadzieję że jak się jeszcze te pare dni nie złamię to będzie mi to łatwiej przychodziło.

edit: Nie mijałam żadnych kierowników, ale biegacza a jakże ...może jestem fiśnięta ale jak minęłam tego chłopaka i oczywiście się pozdrowiliśmy to się czułam jakbym zaczęła frunąć a nie biec. A było to już pod koniec więc wyglądałabym raczej jak latajaca świnka czerwona niż gołąbek smukły i biały. I już do samego domu z bananem na twarzy - że jestem biegaczem... to nic że to jeszcze nie w rozmiarze 38 :)))))

Dzisiaj znowu zmieniłam trasę. Po jakiś 10 minutach wbiegłam między pola - i lekka panika. Trasę ustalałam z endmondo...ale na mapce to mi wyglądało na asfaltową dróżkę pomiedzy osiedlem domków. A tu regularne pole, łąka, błotko. Nie myślcie że nie lubię takich atrakcji ,ale przez chwilę było niepewnie. Zabłądzenia też się specjalnie nie boję...ale przecież za 1,5 h musiałam być gtowa do pracy!!! Wzięłam telefon co prawda, ale dopiero w domu sobie uświadomiłam że przecież mam internet w telefonie jak by co - no panika zwykła. Tak czy tak rozejżałam się do okoła. Wylosowałam jakąś dróżkę - i była to dobra dróżka...okolica urokliwa.

 

A to już moja rzeczka...bo trasa zachaczała częściowo o tą wczorajszą.

Potem oczywiscie prosznic. I pakowanie śniadania...i nie wziełam chlebka :(((( No jakos nie zrewidowałam należycie tej mojej "sniadaniówki". Nic to - pójde na zupę, trudno.

A jeszcze sie pochwalę: endomondo powiedziało ,że od poczatku maja przebiegłam już 50,81 km!! Pływania nie analizowałam, ale ładnie to wszystko wygląda na kalendarzu :))))

 

  • gruszkin

    gruszkin

    22 maja 2013, 23:14

    Brawo, takie polne dróżki też mam na swojej trasie.

  • papiszynka

    papiszynka

    22 maja 2013, 15:55

    nie dałabym rady rano biegać... nie mam siły :-/ a Ciebie podziwiam :)

  • raznazawszee

    raznazawszee

    22 maja 2013, 15:48

    chyle czoła :)

  • tuti83

    tuti83

    22 maja 2013, 12:58

    Kurka wodna jesteś boska z tym bieganiem :) Idę obczaić tą stronkę :)

  • briget1983

    briget1983

    22 maja 2013, 10:32

    Też korzystam z endomondo ale nie umiem ustawiać tras:( Nie mam wersji pro.

  • briget1983

    briget1983

    22 maja 2013, 10:31

    Ale dajesz czadu.... a już wstawanie o 5 no pokłon po prostu. Ja zostaje przy wieczornym bieganiu:)

  • MargotG

    MargotG

    22 maja 2013, 10:19

    No to dzis biegałyśmy razem :) super! Z każdym dniem będzie Ci się lepiej wstawało, zobaczysz! A teraz pomyśl, jak jesteś z siebie dumna! Gratuluję! miełgo dnia :)

  • sloneczko1990

    sloneczko1990

    22 maja 2013, 10:11

    Gratuluję porannego biegania!!! Na prawdę jest strasznie wstać!

  • anuszka1981

    anuszka1981

    22 maja 2013, 09:59

    NIe jest Cię łątwo dogonić,bo pędzisz szybko :)

  • gruszkin

    gruszkin

    22 maja 2013, 09:55

    Olimpiada olipmpiadą, ale jakiś lokalny półmaraton, czemu nie?

  • anuszka1981

    anuszka1981

    22 maja 2013, 09:43

    a u mnie tylko bloki i bloki i ludzie by się gapili, że cielsko biegnie ;( wstydzę się. Fajnie masz, że masz takie ustronne miejsca :)