Kurde znowu mi Vitalia połknęła mi wpis! No wiem ,że CTRL+ C ,ale jakoś się zagapiłam zanim zdążyłam zrobić kopię w notatniku vitalia poszła do publikacji a ja w między czasie.... yy no skopiowałam cos innego :) Notabene wczoraj też mi zjadło ,ale stwierdziłam że ok bo był krótki i ,że dziś nadrobię. Ech. Nie nadrobię bo czasu już niewiele. Jutro jedziemy do Polski. Dieta juz podrukowana ,choć postanowiłam nie przysięgać na wszystkie świetości świata że będę trzymać diete. W nabliższą sobotę idziemy na wesele - więc takie deklaracje sensu nie mają :) Ale po za sobotą mocne postanowienie jest i rozpiski gotowe. Z dieta vitalii mija mi już drugi tydzień w zasadzie. Waga oficjalnie bez zmian ,nie oficjalnie jest 0,5 kg w dół (bo ważenie w sobotę nie pokazało spadku ,ale wlazłam jeszcze raz na wage w niedzielę i znowu spadek był). Mówiąc szczerze to troszkę potrzebowałam takiej choć fatamorgany małego sukcesu ,dlatego męczę ta wagę żeby wkońcu coś miłego mi powiedziała. No i powiedziała ,może tak bardziej szeptem ,ale humor od razu lepszy i zacięcie 150%.
Dodatkowo w zeszła sobotę z racji wesela byłam na zakupach - nie mam absolutnie ani jednej sukeinki. Cała moja imponująca kolekcja jaką zgodmadziąłm przez ostatnie lata była w rozmiarze 46/48 ,kolejny przedział to 40/38 do którego jeszcze nie zmalałam. Więc kupiłam sukienkę. Rozmiar 42 ,ale opróz tego kilka bluzeczek roz 40. Po ważeniu szłam na te zakupy wnerwiona na maxa ,a właściwie jechałam rowerem :) Pojechałam na zakupy rowerem - no dla mnie to nowość pełna i całkowicie mi się podobało. Oczywiście trochę się bałam o rower - tu może są miliony rowerów ,ale kradna też na potegę. Ale nic ,zaparkowałam hariela na parkingu rowerowym w samym centrum ,wyowijałam go łańcuchami ile się dało i wio na zakupy. Naszczęście nie ukradji mi cudeńka. Co prawda ię okazało ,że moje zakupowe łupy ledwo mi się na bagaznik mieszczą ,ale się mieszczą więc nie było strachu. Chętnie bym powrzucała zdjęcia ,ale się nadal nie ładują. Z Windowsa 7 na żadnym kompie nie mogę załadować , z 98 nie ma problemu - tylko juz nie mam takich komputerów. No nic ,ogólnie po prostu nie jest źle ...a będzie jeszcze lepiej.
ar1es1
13 września 2014, 16:56To ile teraz ważysz bo na pasku widnieje 80kg?
Mileczna
16 września 2014, 12:51Tyle niestety waże :((((
Agnes2602
12 września 2014, 12:24Pewnie że będzie lepiej!Miłej zabawy na weselu.
wera1234
11 września 2014, 22:00Na weselu i w święta nawet- nie wolno- trzymać się diety...:) Trzeba spróbować wszystkiego na co masz chęć ,ale w MINIMALNYCH ilościach. Miłej zabawy.
PANDZIZAURA
10 września 2014, 22:42Bawcie się dobrze :))) a w tańcu mozna spalić mnóstwo kalorii :)))
Kenzo1976
9 września 2014, 20:28Fajnie, że zakupy się udały :)
Norgusia
9 września 2014, 20:03Baw się dobrze na weselu i tańcz cala noc...to spalisz na bieżąco wszystkie zjedzone pyszności!;-)
MargotG
9 września 2014, 19:56na zakupy rowerem? uwielbiam Cię!! Dobrze, że się zmieściły na bagażniku ! Miłej zabawy na polskim weselu... Twój rozmiar 42 przemilczę...
gruszkin
9 września 2014, 19:30Baw się dobrze...
jolakosa
9 września 2014, 18:05za nic w świecie nie zostawiłabym roweru bez opieki
Mileczna
10 września 2014, 12:39miał opiekę łańcucha :)))
MllaGrubaskaa
9 września 2014, 17:20Na weselu raczej trudno dietę trzymać :)) Dobrej zabawy ;))