Dziękuje za miłe słowa. Dzisiaj troszkę lepiej, ale jeszcze grzeszki były. Czuje się jak zahipnotyzowana, nic mi się nie chce. Moje bieganko było dla mnie jak zbawienie, teraz widzę co może zmienić w człowieku odrobina ruchu. Teraz mam wrażenie że stoję w miejscu, nie wiem sama coś mi się przestawiło w mojej główce przez to bieganie. Obawiam się że będzie mi trudno wrócić na właściwe tory. Jutro dzień ważenia, będzie chwila prawdy, może przejrzę na oczy i opamiętam się? O dzisiejszym jedzonku nie piszę bo było parę grzeszków i się wstydzę o nich pisać. Całuski .
3linka
28 czerwca 2010, 22:25Eeej, popatrz na swoje zdjecia "przed" i obecne i twarda badz!! Z grzeszeniem jest najgorzej, jak sie juz zacznie - najlepiej w ogole nie zaczynac. Tez uwielbiam sie spocic i wymeczyc, to daje kupe energii i sily do walki z ciemna strona nas samych. Trzymaj sie dzielnie!
ciasteczkowypotworek.wroclaw
28 czerwca 2010, 20:45wracaj szybko na dobre tory
Zozolina
28 czerwca 2010, 19:59Ruch poprawia myślenie :) przynajmniej mnie. Będzie dobrze, trzymam kciuki :)