Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tydzień 2, dzień 9 - mały przystanek i ruszam z
kopyta


Wczoraj miałam ćwiczyć, nie wyrobiłam się, skończyłam domowe porządki, gotowanie, segregację ubrań itp dopiero o 23.00. Dzisiaj, choćbym miała położyć się spać o 1 w nocy, poćwiczę na pewno. W planach Mel B. brzuch i tyłek, Tiffany boczki (uwielbiam - efekty już widzę, a to dopiero tydzień z nią), przysiady szt 70 i może coś jeszcze dorzucę.

Cieszyłabym się, gdyby udało mi się w tym tyg chociaż godzinę na orbim spędzić. Mąż ma drugą zmianę w tym tyg, więc trudniej będzie mi wykombinować czas, ale dam radę.

Woda - każdego dnia ponad 2l
Dieta - super - wczoraj na obiad tak nietypowo, ale smacznie całkiem - brązowy makaron plus warzywa na patelnię i kiełki z patelni. Dzisiaj będzie kurczak, nie wiem jeszcze w jakiej formie, coś zdrowego wymyślę.

Wczoraj mały grzech - czekoladka kinder i duża pianka z czekoladą. Muszę powyrzucać z domu wszystko co jest słodkie, bo jak widać nie zawsze udaje mi się omijać to cholerstwo szerokim łukiem. No ale mogło być gorzej, więc biczować się nie będę.

Mój TŻ zasmakował we wczorajszych kiełkach, mam to szczęście, że co bym nie zrobiła, to mu smakuje.

Wczoraj wieczorem peeling kawowy. Powtórzę za kilka dni, lubięęęę to :)

Ten tydzień też będzie super. W poniedziałek kolejne ważenie, muszę zobaczyć na wadze minimum 66,3kg, a najlepiej 66. A potem jeeeszcze w dół.
Dużych spadków, Dziewczyny!
MCDDS